Reklama

Jak jednym wystąpieniem nagrabić sobie u czarnoskórych, Azjatów, LGBT i kobiet

redakcja

Autor:redakcja

15 listopada 2020, 10:36 • 5 min czytania 54 komentarzy

W ubiegłym roku w samym Londynie doszło do 17596 przestępstw i wykroczeń na tle rasistowskim. Anglicy mają w tej kwestii problem, o czym często przekonują piłkarze występujący w Premier League i Championship. Wilfred Zaha, Yan Dhanda, Sol Campbell, Marcus Rashford czy Raheem Sterling to tylko niektórzy piłkarze regularnie nawołujący do równości społecznej. Poza tym powstają rozliczne kampanie społeczne, a każdy przejaw nietolerancji jest piętnowany. Nie trudno zatem zgadnąć, co może stać się z wysoko postawionym człowiekiem, który zacznie używać rasistowskich sformułowań.

Jak jednym wystąpieniem nagrabić sobie u czarnoskórych, Azjatów, LGBT i kobiet

Zostanie zwolniony. No chyba, że będzie starał się zachować godność i sam ustąpi ze stanowiska. Tak właśnie postąpił Greg Clarke. Postać nie bez znaczenia, bo to gość, który do niedawna stał na czele Football Association. To tak, jakby nagle z prezesury zrezygnował Zbigniew Boniek.

63-latek okazał się jednak człowiekiem w gruncie rzeczy nieodpowiedzialnym i z grubo zakorzenionym myśleniem stereotypowym. Na oficjalnym spotkaniu z Komisją do Spraw Cyfrowych, gdzie dyskutowano między innymi o Project Big Picture, poruszony został temat piłkarzy pochodzących z mniejszości. Co zrobił Clarke? Ano określił ich mianem „coloured footballers”. Trudno to idealnie przełożyć na język polski, wszak w Anglii mają zupełnie inne kompetencje kulturowe. Ale znowu możemy posłużyć się osobą Zbigniewa Bońka – wyobraźmy sobie, że w rozmowie z organem rządowym rzuca on inwektywami dotyczącymi ludności pochodzenia żydowskiego. A najlepiej, jakby robił to w Łodzi w Centrum Dialogu Marka Edelmana. Byłoby niewesoło.

Trudno się zatem dziwić, że na Wyspach rozpętała się niezła burza, tym bardziej, że prezes FA nie ograniczył się jedynie do powyższego stwierdzenia, ale – jak podaje The Guardian – wypalił, iż osoby pochodzące z Azji, mają inne priorytety i najlepiej sprawdzają się w branży IT. Gość chyba zapomniał, że żarty z japońskich geniuszy komputerowych były śmieszne i oryginalne jakieś dwadzieścia lat temu.

Komisja miała dość, ale 63-latek nie chciał się zatrzymać. Dostało się jeszcze homoseksualistom – Clarke stwierdził, że orientacja seksualna to wybór człowieka, no i kobietom – padły słowa, jakoby nie lubiły one kopania piłki.

Reklama

Czasami proste, prostackie wręcz „XD” wyraża więcej niż 1000 słów. Tak jest właśnie tym razem.

Wkrótce po zakończonym spotkaniu, członek komisji – Kevin Brennan – zażądał oficjalnych przeprosin od Clarke’a. Ten – na swoje szczęście – nie zamierzał się pokrętnie tłumaczyć, wydał oświadczenie i przy okazji poinformował, że rezygnuje ze stanowiska. Nie będę tego zbytnio chwalił, bo w zaistniałej sytuacji było to po prostu jedyne wyjście, które oszczędziło prezesowi absolutnej i absurdalnej kompromitacji.

Mniejszości grzmiały na słowa Clarke’a

Jak można się domyślać – wydane przez niego oświadczenie niespecjalnie uspokoiło środowisko w Anglii. Sprawa tym razem poszła zdecydowanie dalej niż piłka nożna, która ma przecież niebotyczne wręcz zasięgi. Clarke znalazł się w centrum, lecz było to centrum głębokiego poważania.

Mniejszości na Wyspach się najzwyczajniej w świecie na 63-latka wkurzyły i trudno im się dziwić. Premier League organizuje i wspiera dziesiątki akcji – „Kick it out”, „Black Lives Matter”, „No room for racism”, aż tu nagle facet, który wszystkim zarządza, okazuje się hipokrytą.

Swoje żale wylała cała masa obecnych i byłych piłkarz, ale też ludzie, których Clarke po prostu wyprowadził z równowagi. Micah Richards – niegdyś zawodnik Manchesteru City – stwierdził, że słowa pana Grega ugodziły go prosto w serce. Natomiast prezes KIO, Sanjay Bhandari, napisał:

– Niezwykle rozczarowały mnie słowa Grega Clarke’a podczas dzisiejszego zebrania. Jego przestarzały sposób na określanie Azjatów i czarnoskórych jako „kolorowych” jest z innej epoki i powinien zostać pogrzebany na śmietniku historii. Bycie homoseksualistą również nie jest kwestią wyboru, jak zasugerował. Jego seksizm wyrażony słowami, jakoby „dziewczyny” nie lubiły, gdy mocno kopie się piłkę, powinno być oszałamiające dla każdego, a co dopiero dla lidera naszego sportu narodowego. To wszystko jest zupełnie nieakceptowalne

Reklama

Przy okazji zachowania Clarke’a na powrót rozgorzała dyskusja o czarnoskórych piłkarzach i trenerach. No i o tym, kto zajmie jego miejsce. Chętnych nie brakuje, bo swoją gotowość wyraził nikt inny jak Emile Heskey.

Dwie strony medalu

Były napastnik Liverpoolu i reprezentacji Anglii nie ma żadnego doświadczenia, jeśli chodzi o zarządzanie. W maju tego roku rozpoczął kurs UEFA, ale to tyle. Trochę mało, lecz 42-latek podkreśla ogromne znacznie, jakie miałby jego wybór: „Wiem, że moja kandydatura jest może przedwczesna, lecz z pewnością zasługuję na rozmowę. Gdybym został prezesem FA, byłoby to wydarzenie bezprecedensowe – głośne i ważne przesłanie”.

Bo trzeba przyznać, że faktycznie w historii angielskiej piłki mało jest miejsca dla trenerów pochodzących z mniejszości. Od 1992 roku w Premier League pracowało zaledwie dziewięciu czarnoskórych szkoleniowców. W tym momencie w angielskiej Ekstraklasie, Championship, League One oraz League Two pracę znalazło pięciu ciemnoskórych trenerów – Nuno Espírito Santo (Wolverhampton), Keith Curle (Northampton Town), Darren Moore (Doncaster Rovers), Chris Hughton (Nottingham Forest) i Valérien Ismaël (Barnsley).

Azjatów – lub osób stamtąd pochodzących – brak.

Dla ekspertów szczególnie bulwersujące są przykłady Hughtona i Moore’a, którzy trenowali w Premier League, zostali zwolnieni, a swoją następną posadę objęli już w niższych ligach. I tu nie chodzi o to, że w Brighton i WBA szło im beznadziejnie. Wręcz przeciwnie. Obecny szkoleniowiec Nottingham miał 41% zwycięstw, zaś szkoleniowiec Doncaster objął The Baggies, gdy byli niemal pewni spadku, lecz zdołał jeszcze ograć Manchester United, otrzymać nagrodę trenera miesiąca, a w Championship zająć czwarte miejsce, odpadając w play-offach po porażce z Aston Villą. Procent zwycięstw w 48 meczach? 48. Zupełnie nieźle, więc fakt, że zainteresowane było jedynie Doncaster, dziwi.

Trzeba jednak pamiętać, że wspomniana dwójka to nie jedyne przypadki czarnoskórych szkoleniowców w Premier League.

Jak szło reszcie?

– Rudd Gullit – Chelsea 49%/Newcastle United 35%
– Jean Tigana – Fulham 47%
– Paul Ince – Blackburn Rovers – 28%
– Chris Ramsey – QPR – 28%
– Hayden Mullins – Watford – 0%
– Terry Connor – 0%

Jednym słowem – przeciętnie.

To oczywiście nie koniec historii czarnoskórych trenerów na Wyspach, bo swoich sił próbował między innymi Sol Campbell (z fatalnym skutkiem), który często zabiera głos w sprawach rasizmu. Były piłkarz uważa, że trawi on angielską piłkę od środka, a ciemnoskórzy szkoleniowcy zwalniani są bez większego powodu, a także nie daje się im wystarczającej liczby szans.

Ostatnie dni pokazały, że Campbell przynajmniej w jednej kwestii miał rację.

fot. NewsPix

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
11
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
53
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Komentarze

54 komentarzy

Loading...