Reklama

Apetyt rośnie w miarę jedzenia!

redakcja

Autor:redakcja

15 listopada 2020, 10:38 • 4 min czytania 12 komentarzy

Był taki moment w historii tej drużyny, gdy cieszył nas brak kompromitacji. Ot, taki mecz z Włochami. Bezbramkowy remis, fartowny i wynikający przede wszystkim z braku skuteczności naszych rywali. A jednak – wystarczyło, że piłkarzom zdarzało się wyjść z własnej połowy, a Jerzy Brzęczek nie trzepnął żadnej głupoty na konferencji pomeczowej – część z nas wpadła w euforię. Dziś? Dziś mamy za sobą trwający już parę tygodni okres, gdy selekcjoner wyjątkowo trzeźwo ocenia poczynania swojego zespołu, a i ten zespół na murawie nie wygląda tragicznie. 

Apetyt rośnie w miarę jedzenia!

Tak, cały czas pamiętamy, że wyniki są lepsze od gry. Tak jak strofowaliśmy nastroje choćby po eliminacjach Euro 2020 – gdy nawet po wygranych meczach często bolały zęby, tak i teraz widzimy: Ukraina nie zasłużyła na taką porażkę, po raz kolejny mamy wrażenie, że rezultat końcowy reprezentacji Polski totalnie nie oddaje jakości jej gry. Ale z drugiej strony – czy na pewno nie widać postępu?

W meczu Polski z Włochami padnie przynajmniej 2,5 gola? Kurs w eWinner – 2,15!

Po pandemicznej przerwie rozpoczęliśmy od wielopoziomowej kompromitacji z Holandią. Wszystko w tym meczu było złe. Od okresu przed jego rozpoczęciem i przedmeczowych wywiadów, po krótkie podsumowanie Jerzego Brzęczka, że z tego popisu antyfutbolowego “jest zadowolony”. Potem były dwa zwycięstwa nad Bośnią, rozjechanie Finlandii, ten wymęczony remis z Włochami oraz sparingowe 2:0 z Ukrainą.

Najkrócej rzecz ujmując: było lepiej. Napisalibyśmy nawet “coraz lepiej”, ale jednak jakość gry w spotkaniu z Ukraińcami trochę psuje tę tezę.

Natomiast pamiętajmy: Brzęczek z grubsza zrobił to, o co do niego wszyscy apelowaliśmy. Zdjął różowe okulary, przez co jego wypowiedzi wokół drużyny zaczęły być zbieżne z tym, co widział każdy fan piłki w Polsce. Szczegół bez wpływu na wyniki? Tak, ale szczegół, który ma ogromny wpływ na samopoczucie kibiców, do tej pory wątpiących, czy kapitan naszej wspólnej łajby w ogóle widzi cokolwiek poza swoją kajutą. Do tego druga ogromna zrealizowana prośba – więcej odwagi. Odwagi przy personaliach, co dało nam choćby śmiałe wprowadzenie do drużyny Jakuba Modera, ale i odwagi na boisku. Gołym okiem widać, że tak katastrofalny, oparty na barykadowaniu własnego pola karnego występ jak z Holandią, był błędem.

Reklama

Błędem, który w miarę naprawiamy, próbując grać z nieco większą dozą pewności siebie.

Zauważcie, jak głęboko się asekurujemy, żeby nie przechwalić. “W miarę naprawiamy”, “z nieco większą dozą”. Bo tak też powinny wyglądać oceny sygnałów, które wysyła nam kadra. Oczywiście, wiele wskazuje na to, że zmierzamy w dobrym kierunku. Ale to oznacza, że ani nie jesteśmy jeszcze u celu drogi, ani nie poruszamy się tam w jakimś wybitnym tempie.

Dlatego jesteśmy bardzo ciekawi, co Brzęczek i jego podopieczni zaproponują nam dzisiaj.

Apetyt z pewnością rośnie w miarę jedzenia. Jesteśmy liderem grupy Ligi Narodów, żadnego meczu nie przegraliśmy wyraźnie, ba, z Bośnią zagraliśmy naprawdę fajny meczyk. Czy to już ten moment, gdy możemy się na serio poboksować z Włochami? No kurczę, to nie jest Brazylia z atakiem Ronaldo-Rivaldo. We wrześniu punkt we Florencji urwała Bośnia i Hercegowina, a wszyscy wiemy, że remis w dzisiejszym spotkaniu byłby dla nas satysfakcjonującym wynikiem. Jaka to w ogóle specyficzna sytuacja? Przyzwyczailiśmy się już trochę do narzekania na Polskę, a tak naprawdę wieczorny remis daje nam szansę… wygrania całej grupy i wzięcia udziału w turnieju finałowym Ligi Narodów.

Gdy powstawały te rozgrywki, wydawało nam się, że cokolwiek znaczyć będziemy dopiero w tej edycji, w której spadniemy do Dywizji B. Tymczasem na dwie kolejki przed końcem pozostajemy liderem grupy, a w ostatnim meczu możemy grać o 1. miejsce z bezpośrednim rywalem, na własnym terenie.

Remis lub zwycięstwo Polski? W eWinner kurs na takie zdarzenie – 2,00!

Dzielenie skóry na niedźwiedziu? Hm. W sumie tak można to określić, nadal najbardziej prawdopodobny scenariusz to dwie porażki, najpierw wysoka z Włochami, następnie jeszcze wyższa z Holendrami.

Reklama

Ale spodziewaliśmy się, że i Ukraińcy nas ograją, spodziewaliśmy się ciężarów z Bośnią. Spodziewaliśmy się oklepu w Gdańsku, a ostatecznie Włosi nie zdołali nawet zdobyć bramki. Teraz będą grali bez Immobile, Bonucciego, Keana i trenera Manciniego, a my z Piotrem Zielińskim. Okej, nie zabrzmiało szczególnie wojowniczo z naszej strony, ale…

Panie Brzęczek, może byśmy tę Ligę Narodów sobie wygrali? Dużo już nie brakuje!

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

12 komentarzy

Loading...