Reprezentacja Włoch ma za sobą najbardziej kuriozalne zgrupowanie w historii. Roberto Mancini co chwilę musi zmieniać plany i nazwiska na liście dostępnych zawodników przed meczem z Polską. Co z tego wyniknie i jak odnaleźć się w takiej sytuacji? Porozmawialiśmy o tym z Grzegorzem Kowalskim, pasjonatem włoskiej kadry, który w przeszłości przez lata prowadził bloga “Azzurri.blox.pl” – prawdziwe kompendium wiedzy o “Squadra Azzurra”. Z czego wynikają problemy Włochów w meczach z Polakami? Jak Mancini odmienił kadrę i czego zmienić mu się nie udało? Zapraszamy.
Jak w ogóle zaczęło się twoje zainteresowanie włoską kadrą? Od kiedy trwa ta pasja?
To są wieki, od 1994 roku. W 1992 roku ojciec pracował we Włoszech i pojechaliśmy do niego z mamą. Spodobało mi się do tego stopnia, że ciężko mi było stamtąd wyjeżdżać, a byłem wtedy absolutnym dzieciakiem. Dwa lata później były mistrzostwa świata w USA, zobaczyłem, że są Włosi i zacząłem im kibicować – nawet nie od fazy grupowej, a od meczu z Nigerią. To kibicowanie od razu zaczęło się traumą, bo w finale Roberto Baggio, mój ulubiony piłkarz, przestrzelił karnego. Chociaż w ramach ciekawostki powiem, że byłem we Włoszech podczas finału Ligi Mistrzów, w którym Juventus grał z Realem i w Vicenzie spotkałem Baggio, tak po prostu, na ulicy.
Rozumiem, że nie powiedziałeś mu o traumie, jaką ci sprawił?
Ja w ogóle się bałem, że on nie będzie chciał ze mną porozmawiać, czy zrobić sobie zdjęcie! Baggio od kilku lat nie udziela wywiadów, skupia się na życiu prywatnym. Spotkałem go w rodzinnej miejscowości, więc pewnie ciągle go ktoś zaczepia. Powiedziałem mu jednak, że jestem z Polski, żeby wiedział, że spotkać go, to coś wyjątkowego.
POLSKA WYGRA Z WŁOCHAMI? KURS: 5,51 W TOTOLOTKU!
Zdarzyło ci się przegapić jakiś mecz reprezentacji Włoch?
Tak, pamiętaj, że wtedy nie było jeszcze streamów, czy transmisji. Eliminacji nie dało się oglądać, dopiero mistrzostwa. Potem szczęśliwie złożyło się tak, że w eliminacjach do Mistrzostw Świata 1998 Polska była w grupie z Włochami. Muszę się przyznać, że w Neapolu, gdy Włosi wygrali 3:0 i Baggio strzelił gola po powrocie do kadry, to się cieszyłem. Wychodzę na zdrajcę, ale się ucieszyłem. (śmiech).
Teraz także masz problem z tym, komu w takich meczach kibicować?
Podchodzę do tego bardziej, jak do zwykłego meczu. Zwłaszcza że to Liga Narodów. W poprzedniej edycji była taka sytuacja, że oglądałem ten mecz ze znajomymi w pubie kibiców Pogoni Szczecin i śmiali się ze mnie, że będę kibicował Włochom. Jak strzelił Biraghi, to trochę się ucieszyłem… Ale to nie to samo. Ciekaw jestem, jakby to było na turnieju, bo gdy Włosi grają na mistrzostwach, to jestem za nimi. Na szczęście jeszcze się z nimi nie spotkaliśmy.
Często gramy ostatnio z Włochami i nie są to dla nich łatwe mecze. Z czego to wynika?
Od kiedy Roberto Mancini przejął kadrę po Gian Piero Venturze, dokonał pozytywnych zmian i każdy się z tym zgodzi. Niemniej ja należę do delikatnych krytyków Roberto Manciniego. Moim zdaniem czasami przekłada styl nad wynik, tak zresztą dzieje się w całej włoskiej piłce. Kiedy Włosi strzelą gola, potem drugiego, to już idzie, tak jak z Armenią, gdy wygrali 9:1. Za poprzednich selekcjonerów, gdy ta kadra była nawet silniejsza personalnie, w życiu by się to nie zdarzyło, zatrzymaliby się na trzech, czterech bramkach. Teraz uwielbiają koronkowe akcje, te wszystkie bramki były podobne. To samo chcieli zrobić w Gdańsku, tyle że polscy obrońcy są dużo lepsi. Włosi są bardzo schematyczni, konsekwentnie atakowali w ten sam sposób, nie oddawali strzałów sprzed pola karnego. Tej kadrze brakuje cynizmu i kiedy ktoś im się postawi, to nie są już tak skuteczni. Kiedy logiczny selekcjoner zauważy, jak grają Włosi, to wyłącza ich skrzydłowych i jest po grze. Tak było w Gdańsku, gdzie jeszcze murawa zrobiła swoje.
Czyli komplementujesz Jerzego Brzęczka?
W tym przypadku tak. Znajomi mnie pytali: jak to jest z tymi Włochami, przecież oni nas zmiażdżą. Mówiłem im: spokojnie, nie jestem aż tak zadowolony, brakuje im kropki nad “i”. Ciro Immobile nie jest tak skuteczny w kadrze, jak w klubie.
REMIS W MECZU WŁOCHY – POLSKA? KURS: 3,70 W EWINNER!
To ciekawy przypadek, bo Roberto Mancini mówił wprost, że Immobile nie pasuje mu do koncepcji, woli stawiać na Belottiego.
Roberto Mancini różne rzeczy mówi, a potem się do tego nie stosuje… Oni grają mniej więcej na przemian. Immobile faktycznie gra w innym systemie w klubie i w kadrze, jednak Ciro od czasów Prandellego nie był w kadrze skutecznym napastnikiem. Belotti zresztą też, on ma inne cechy – powalczy o piłkę, to taki bulterier, ale nie jest klasycznym egzekutorem. Tak samo jest z Federico Bernardeschim czy Federico Chiesą, którzy nie strzelają zbyt wielu bramek. Chiesa robi dużo wiatru, ale to przecież on zawalił mecz w Gdańsku. On ma jedną bramkę w reprezentacji. To może być szalone, co mówię, bo liczby przemawiają za Mancinim, natomiast kiedy ktoś rozpracuje ten schemat, to nie okazuje się on tak genialny, jak mógłby się wydawać. Mancini korzysta na tym, że kadra Ventury była strasznie słaba, tego nie dało się oglądać, już pomijając odpadnięcie ze Szwecją w barażach. Trzeba też pamiętać o tym, że wielu Polaków gra w lidze włoskiej, zna tych piłkarzy i wie, czego się po nich spodziewać. Stąd łatwiej się z nimi gra. Włosi będą faworytami, grają u siebie, murawa już nie będzie problemem, ale jeśli wygrają, to zapewne znowu minimalnie.
Mówimy o napastnikach – to nie jest problem Manciniego, że ma drużynę, w której aż 27 piłkarzy strzelało bramki, ale brakuje osoby, na której w kluczowym momencie można polegać?
Kimś takim mógłby być Immobile, czy Belotti, ale ogromnym osłabieniem jest brak Nicolo Zaniolo. To jest najbardziej utalentowany włoski piłkarz od czasu Francesco Tottiego. Możliwe, że to większy talent niż Antonio Cassano z czasów Bari. Pamiętam jednak, że Włosi zawsze mieli taką sytuację, że bramki strzelało wielu piłkarzy. Najlepszy strzelec w kadrze, Luigi Riva, ma tylko 35 goli na koncie. Luca Toni na mundialu w 2006 roku strzelił tylko dwa gole, reszta rozłożyła się na zespół. Niemniej na pewno brakuje takiego goleadora jak Christian Vieri, Luca Toni, czy nawet Filippo Inzaghi. Włosi nie potrafią wykorzystać swoich genialnych napastników. Immobile to taka trochę kontynuacja Giuseppe Signoriego – również gracz Lazio i król strzelców ligi włoskiej, nieskuteczny w kadrze. Zresztą obecny selekcjoner, Roberto Mancini, także jest niespełniony reprezentacyjnie.
No dobra, to poszukajmy pozytywów w tej kadrze, żeby nie było, że mamy Włochów za takich ogórków.
Tym, co mi się podoba u Manciniego, jest konsekwentne stawianie na jedną taktykę. 4-3-3, obojętnie od tego, kim dysponuje. Cesare Prandelli np. zmieniał ustawienie i taktykę pod rywali. Mancini ma także odwagę powoływać zawodników, którzy są w formie, nie patrząc na metrykę. Zaniolo, Bastoni pojawili się w kadrze, zanim na dobre zaistnieli w Serie A, ale i starsi zawodnicy mogą liczyć na powołania. W eliminacjach pojawił się Fabio Quagliarella, jest Francesco Caputo, klasyczny przykład króla prowincji. Powołania otrzymywał także 37-letni bramkarz Romy, Antonio Mirante, który gdyby zadebiutował, byłby najstarszym debiutantem w historii. Odkurzono choćby brata Elii Soriano znanego z Korony Kielce – Roberto, który po pięciu latach wrócił do kadry, jako najlepszy piłkarz Bolonii.
Dobrze się składa, że nawiązałeś do zgrupowań, bo chciałem porozmawiać o tych ostatnich. Tak kuriozalnego zgrupowania chyba jeszcze nie było.
Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Roberto Mancini musiał dostać sygnał, że kilka klubów będzie miało problem z wysłaniem zawodników na zgrupowanie. To była Genoa, Fiorentina, Inter, Lazio, Roma i Sassuolo. To się oczywiście pozmieniało, bo jak to we Włoszech – inaczej wypowiadają się federacje, inaczej władze regionów. Ostatecznie było tak, że piłkarze Lazio, Sassuolo, Genoi i Fiorentini, którzy mieli nie uczestniczyć w zgrupowaniu – i w meczu z Estonią nie zagrali – pojawili się teraz na zgrupowaniu. Tyle że znowu: wypadło kilku kontuzjowanych, jak Criscito, Zaccagni, Kean. Z kolei dojechali piłkarze Fiorentiny, jak Biraghi i Castrovilli, jest Immobile, czy Barella. Nie będzie na pewno czwórki z Romy.
Czytałem nawet dzisiaj, że Biraghi i Castrovilli dojechali, ale już się pożegnali. Nie zagrają, chaos totalny.
O proszę, śledzę to na bieżąco, a mnie zaskoczyłeś, więc sami widzimy, jakie to jest zamieszanie. Natomiast wróciło tylu piłkarzy, tylu przyjechało… Jest Pietro Pellegri, po którym słuch zaginął po transferze do Monaco. A raczej był, bo wyleciał z powodu kontuzji. Za Keana został z kolei powołany Stefano Okaka.
To chyba najlepsze podsumowanie tego, co się dzieje z kadrą, skoro Mancini musiał sięgać po Stefana Okakę. Jakby Mario Balotelli nie pokłócił się z Brescią i chociaż trenował z “jedynką”, to pewnie i on by się załapał.
W kadrze na pierwsze mecze z Polską był, więc… Okaka to jest piłkarz za słaby na kadrę, zawsze taki był. Strzela po kilka goli na sezon. Inna sprawa, że Mancini ma swoich ulubieńców, jak Kevin Lasagna, czy Vincenzo Griffo, których obecność w kadrze jest zaskoczeniem.
Jeśli chodzi o to zamieszanie – czy jest ziarenko prawdy w tym, że kluby same sabotowały przyjazd piłkarzy na kadrę, żeby przypadkiem czegoś nie złapali?
Na sto procent tego nie wiemy, ale znając prezesów włoskich klubów… Nie wykluczyłbym czegoś takiego. Niektórzy zresztą mówią wprost, że rozgrywanie Ligi Narodów przy takim terminarzu, a jeszcze do tego spotkań towarzyskich, to zbyt wiele. Juventus przez tego typu mecze stracił Cristiano Ronaldo i w konsekwencji kilka ważnych punktów. Dlatego może tak być. Enrico Preziosi chciał zresztą zatrzymać piłkarzy Genoi, którzy ostatecznie się pojawili. Natomiast taryfy ulgowej nie będzie. Choćby w środku pomocy, mimo że wypadło kilku piłkarzy, zagrać powinni Jorginho, Locatelli i Barella, więc wybór jest niebywały. Wypada trójka, a trójka wskakuje.
WŁOSI POKONAJĄ POLAKÓW? KURS: 1,67 W TOTALBET!
Właśnie, bo polski kibic już sam nie wie, czego się spodziewać. Czy raczej Orsolini i Lasagna, czy jednak mocniejszy skład.
To paradoks, bo tylu zawodników jest kontuzjowanych, a skład i tak będzie silny. Jest Belotti, jest Immobile, na skrzydłach mogą zagrać Insigne oraz Chiesa. W obronie – nie licząc lewej flanki – są Florenzi na prawą stronę, Acerbi, Bonucci i Romagnoli są w środku, Emerson jest na lewej stronie, a w bramce stanie Donnarumma. Skład będzie bezdyskusyjnie mocniejszy niż z Estonią. Tamto zestawienie było kuriozalne – D’Ambrosio, Bastoni, Gagliardini, Griffo, Bernardeschi, Lasagna. Coś takiego się nie powtórzy.
Na co włoska kadra może liczyć w najbliższych latach? Nawiąże do ekipy Lippiego czy Conte?
Przede wszystkim za Lippiego, bo Conte mocno zmotywował przeciętną kadrę, ale jednak osiągnął tylko ćwierćfinał. Dobrze prowadził kadrę Cesare Prandelli, który osiągnął finał EURO. Cóż, turnieje rządzą się swoimi prawami, Włosi mogą nawet nie wyjść z grupy, która jest trudna. Kadra na pewno będzie osłabiona, może brakować formy… Mam taką teorię, że te mistrzostwa może wygrać średnia drużyna, która po prostu nie będzie wyeksploatowana sezonem. Ale ten skład, który ma Mancini, spokojnie zasługuje na czołową czwórkę mistrzostw Europy i takie będą oczekiwania.
A Liga Narodów?
To poligon doświadczalny. Media odnotowują te mecze tylko z kronikarskiego obowiązku, opinia publiczna twierdzi, że to zawracanie głowy w tym trudnym sezonie.
ROZMAWIAŁ SZYMON JANCZYK
Fot. FotoPyK