Reklama

Wraca strzelec Piątek, wraca zwycięska Hertha. „Pio Pio” górą nad Gumnym i Gikiewiczem

redakcja

Autor:redakcja

07 listopada 2020, 17:37 • 4 min czytania 3 komentarze

Polski mecz w Bawarii, a jednocześnie spotkanie w cieniu „Der Klassikera” – tak mogliśmy zapowiadać starcie Augsburga z Herthą. Zaczęły nam się zgadzać pewne rzeczy – jedną z nich jest maksymalna możliwa liczba Polaków na murawie. Długo naczekał się Robert Gumny na ten mecz, w którym Heiko Herrlich wystawi go od pierwszej minuty. Doczekał się dzisiaj. Były lechita razem z Rafałem Gikiewiczem podejmowali Herthę, w której barwach Krzysztof Piątek pojawił się także na drugie 45 minut. I wydatnie zaznaczył swoją obecność na boisku.

Wraca strzelec Piątek, wraca zwycięska Hertha. „Pio Pio” górą nad Gumnym i Gikiewiczem

Złe miłego początki

Od zwycięstwa w pierwszej kolejce sezonu nie oglądaliśmy zielonego koloru w rozpisce wyników berlińczyków. Zespoły Bruno Labbadii co prawda odnotowały 8 zwycięstw na 12 występów przeciwko Augsburgowi, ale tym razem do tego starcia trener Herthy podchodził jako ten teoretycznie słabszy. Czternaste miejsce w lidze, średnia 1,06 punktu na mecz podczas całej kadencji Labbadii w Berlinie.

Jego najniższa średnia punktowa ze wszystkich klubów, w którym dotąd w Niemczech pracował.

Po mocno topornym pierwszym fragmencie spotkania wyraźnie jednak inicjatywę zaczęła przejmować właśnie Hertha. Dawała radę w starciu z wybieganą ekipą Heiko Herrlicha. Szukała otwierającej bramki. Choć miała również szczęście, że Andre Hahn w swojej bramkowej sytuacji był na spalonym. Ten przynajmniej – w porównaniu z absurdem z meczu Crystal Palace – Leeds United – rzeczywiście powinien być odgwizdany. I został. Jednak berlińczycy się nie zatrzymywali. I w końcu Jhon Cordoba złapał na braku czujności obronę Augsburga. Możesz być powoływany do reprezentacji Niemiec na spotkania Ligi Narodów, ale nie doda ci to ani grama timingu więcej, jeśli jesteś tak nieostrożny jak Felix Udoukhai. Po zajściu w polu karnym Kolumbijczyk musiał jednak opuścić boisko z kontuzją, co otworzyło drogę dla Krzysztofa Piątka. A Matheus Cunha pokonał Gikiewicza z jedenastu metrów.

Przełamanie Piątka

Dzisiejszym meczem przekonali właśnie Piątek i spółka, że jeszcze nie upadli aż tak nisko, jak choćby w 2012 roku, kiedy Hertha spadała z ligi. W maju tego roku „Pio Pio” trafił do siatki z Augsburgiem. Dzisiaj po wejściu na murawę wreszcie zareagował tak, jak powinien rasowy napastnik. Miał duży udział przy trafieniu Dodiego Lukebakio, który w drugiej połowie wpakował piłkę do siatki na 2:0. To Polak dośrodkowywał piłkę, po czym pogubili się obrońcy, a Belg trafił do siatki.

Reklama

To był w końcu ten Krzysztof Piątek, który jawił się trochę niczym pewien sklep wielkopowierzchniowy – grał dla siebie i dla drużyny. To był też ten Krzysztof Piątek, który robi to, czego oczekiwał od niego Labbadia. Spokojny, wyrzucający z głowy cenę 30 milionów euro i wszelkie negatywne recenzje oraz głosy krytyk. Solidnie, nieźle, jak na mecz, w którym od pierwszych minut trener Herthy znów postawił na żelazne zestawienie Cunha, Darida, Lukebakio, Cordoba. Polak swoją dobrą dyspozycję potwierdził golem. Nieszczególnie istotnym dla przebiegu spotkania, bo mówimy o bramce na 0:3 w samej końcówce, ale dla Piątka to na pewno bardzo ważny moment.

Jak pozostali Polacy?

A co u reszty? Gikiewicz w bramce Augsburga na pewno nie mógł powiedzieć, że się nudził. Dwukrotnie ratował swój zespół w pierwszej części spotkania, przy golu z rzutu karnego nie miał nic do powiedzenia, choć gdyby pozostał nieruchomy na środku, zapewne to on byłby górą w starciu z Cunhą. Gumny z kolei może raczej przypisać sobie część winy za trafienie na 2:0 dla Herthy. Brak komunikacji w tej sytuacji jest odpowiedzią, dlaczego w ogóle do takiej sytuacji doszło.

Czy ten mecz zmieni jakoś sytuację każdego z tej trójki? Chyba nie musimy mówić, że niespecjalnie. Jeśli oczywiście uraz Cordoby będzie poważniejszy, Piątek zyska plac gry na najbliższe tygodnie, choć oczywiście na boiska niemieckie wrócimy dopiero 20 listopada. A patrząc na to, że Kolumbijczyk siadał na trybunach, mając ze sobą kule ortopedyczne, to naprawdę jest szansa dla Polaka. Gumny natomiast jest beneficjentem swoje pracy w reżimie treningowym w Bundeslidze, a także małej konkurencji na swojej pozycji. Było 9 minut z Leverkusen, było 30 minut z Mainz, dziś mamy 90 minut z Herthą. Zaliczył dziś kilka ważnych interwencji, a także bloków przy próbach dośrodkowań. Czasem zdawał się zagubiony, ale nie był w tej kwestii inny niż reszta ekipy z Augsburga.

A Gikiewicz? Kupił sobie czas świetną grą w Unionie i świetnym początkiem sezonu. Nie będzie przecież zawsze zbawcą swojej drużyny.

Augsburg 0:3 Hertha Berlin

Cunha 44’ (k.), Lukebakio 51’, Piątek 85’

Reklama

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Niemcy

Anglia

Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Antoni Figlewicz
5
Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Komentarze

3 komentarze

Loading...