Reklama

Haaland na korepetycjach u Lewandowskiego. Der Klassiker dla Bayernu

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

07 listopada 2020, 21:02 • 3 min czytania 26 komentarzy

Gdybyśmy usiedli z notesem do skrótu Klassikera i zaznaczali kreski przy Borussii oraz Bayernie za każdą sytuację bramkową, to dortmundczycy wygraliby to starcie z wyraźną przewagą. Ale jeśli marnujesz setkę za setką w starciu z tym chorym Bayernem, to nie możesz liczyć nawet na punkt. Napiszemy tak – gdyby Haaland był dziś tak konkretny, jak Lewandowski, to BVB by to starcie wygrało. A tak – Norweg kończy mecz z golem i stratą bramkową. Polak – z golem, asystą i dwiema nieuznanymi bramkami przez VAR.

Haaland na korepetycjach u Lewandowskiego. Der Klassiker dla Bayernu

Haaland powinien nagrać sobie ten mecz na wideo (cholera, kto w 2020 roku korzysta z wideo?!) i puszczać w ramach treningu dodatkowego. Albo jeszcze lepiej – wyciągnąć z InStata wszystkie zagrania Lewandowskiego, a później czerpać z tego pełnymi garściami. Napastnik BVB miał dzisiaj przynajmniej cztery okazje bramkowe. W swojej optymalnej formie strzela z tych czterech szans strzeleckich sześć goli, bierze piłkę do chaty, udziela enigmatycznego wywiadu i przez kolejny tydzień w każdej gazecie sportowej ma okładkę.

Ale Haaland zmarnował jedną patelnię. Później drugą. I trzecią. Dopiero czwartą wykorzystał, gdy było już 1:3. Raphael Guerreiro był dzisiaj w takiej dyspozycji, że gdyby koledzy byli skuteczniejsi, to w listopadzie zamknąłby wyścig o tytuł asystenta sezonu. Portugalczyk rzucał dzisiaj takie ciasteczka, że bycie napastnikiem BVB było tego wieczoru najprzyjemniejszą robotą na świecie. Ale Haaland nie korzystał z tych podań przez prawie półtorej godziny. Reus też nie miał jakoś przekonania, by powiększać swój dorobek bramkowy.

No i skończyło się zwycięstwem Bayernu, chociaż wcale nie musiało. Przecież ekipa Luciena Favre’a prowadziła już 1:0. Gol do szatni, znakomity dodatek na podbudowanie morale przed zejściem na przerwę. A tu nagle Alaba trafia z rzutu wolnego jeszcze w doliczonym czasie gry. Tuż po przerwie Lewandowski znakomicie wychodzi do wrzutki Hernandeza (udany mecz Francuza tak swoją drogą), główka przy dalszym słupku i jest 2:1 dla mistrzów Niemiec.

Borussia po prostu nie wykorzystywała momentów słabości Bawarczyków. Ta defensywa była dzisiaj do brutalnego pokąsania. Jeszcze wobec kontuzji Kimmicha przed przerwą, która rozregulowała grę Bayernu, tym bardziej zespół Hansiego Flicka wydawał się możliwy do ogrania.

Reklama

No ale musisz strzelić gola, gdy jesteś sam na sam z Neuerem. Musisz wykorzystać setkę, gdy Guerreiro po raz kolejny wystawia ci piłkę na wprost bramki. Natomiast nader wszystko musisz uważać na to, gdy Bayern wychodzi z kontrą przy stanie 1:2.

Lewandowski do gola dorzucił asystę. Haaland stracił piłkę pod własną bramką, ta trafiła do Polaka, który podciągnął akcję na połowę BVB i obsłużył Sane. A ten w stylu Robbena – króciutki drybling, złamanie akcji do środka, sprytny strzał lewą nogą i było 3:1. Gospodarzy stać było tylko na gola Haalanda. Oczywiście po podaniu Guerreiro.

Piszemy, że Borussia przeważała, ale przecież Bayern strzelił jeszcze dwa gole ponad te uznane. I oba strzelił Lewandowski. Najpierw został złapany na centymetrowym (pięciocentymetrowym?) spalonym przy dograniu Gnabry’ego. A w końcówce starcia stał zbyt blisko bramki przy strzale Tolisso, po którym piłka wylądowała mu pod nogami i po rykoszecie od Akanjiego trafił do siatki. Gol, asysta, żółta kartka, dwa nieuznane trafienia. Powiedzieć, że Lewandowski był dziś konkretny, to nic nie powiedzieć.

I tym samym Bayern nadal jest liderem. Doprawdy nie wiemy, czy ten zespół jest do powstrzymania. Demolki w Lidze Mistrzów, demolki w starciach ligowych, wyciśnięte do granic możliwości starcia z ligową czołówką. Po siedmiu kolejkach – uwaga – Bawarczycy mają 27 zdobytych bramek. Druga najlepsza ofensywa ligi – ta Unionu Berlin – ma jedenaście goli mniej.

A Lewandowski? Cóż, chcielibyśmy znać sufit tego gościa. Jeszcze chwilę temu wydawało się, że rekordy Gerda Muellera – ten w liczbie goli w Bundeslidze w ogóle i w jednym sezonie – są nieosiągalne. Ale Polak w sześciu dotychczasowych meczach Bundesligi strzelił jedenaście goli. I zaliczył cztery asysty. Powtórzmy – 457 minut, jedenaście goli, cztery asysty. Udział przy golu średnio co 30 minut.

Borussia Dortmund – Bayern Monachium 2:3 (1:1)

Reus (45.), Haaland (83.) – Alaba (45.), Lewandowski (48.), Sane (80.)

Reklama

fot. NewsPix

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

26 komentarzy

Loading...