Pierwszy oficjalny mecz reprezentacja Andory rozegrała w 1996 roku. Już rok później debiutował w niej Ildefons Lima, grając przeciwko Estonii. Przez 23 lata dumnie biegał w trykocie Tricolors, będąc na dobrej drodze do przejścia do historii. No właśnie, na drodze, bo to, co dobre, co jasne, co kolorowe dobiegło końca, a 40-letni Lima znalazł się w sidłach absurdu i prawdopodobnie wyleci z kadry. Wszystko z powodu troski o swoich kolegów z zespołu. Jak to możliwe?
Po kolei.
Dlaczego wiekowy obrońca, o którym – umówmy się – niewielu słyszało, jest nadal tak ważny dla wszystkich fanów piłki w Andorze? Odpowiedź jest prozaiczna – bo to Lima jest andorską piłką.
Budowanie pomnika
Od 1997 roku rozegrał w kadrze najwięcej spotkań – 127 (74% wszystkich spotkań w historii Andory). Drugi na tej liście Óscar Sonjee ma na swoim koncie 106 meczów, ale swojego wyniku na pewno już nie poprawi, bo mimo iż debiutował razem z 41-letnim obrońcą, to swoją karierę zakończył w 2015. Pięć wiosen temu Lima dopiero śrubował swój rekord i to nie tylko pod względem występów.
Tak się bowiem składa, że były zawodnik Rayo Vallecano jest też najlepszym strzelcem w historii Andory. Jedenaście razy pokonywał bramkarzy rywali. Środkowy obrońca. Przypominamy. Co więcej, jego ofiarami padały nie tylko reprezentacje San Marino lub Malty, ale też naprawdę solidne ekipy Walii, Belgii lub Irlandii.
Nietrudno się zatem dziwić, że Lima wystąpił w najważniejszych meczach andorskiej piłki. Wygrana z Macedonią w 2004 roku (el. Mistrzostw Świata)? Lima na boisku. Szokujące zwycięstwo z Węgrami w 2017 (el. Mistrzostw Świata)? Lima gra przez cały mecz, podważając opinię, że zawodnik z pola po 35. roku życia nadaje się głównie do hodowli jedwabników.
Oczywiście, nie żebyśmy tak uważali, ale w futbolowym światku taka opinia pokutuje.
Tak czy inaczej, jeden mecz to 2004 rok, drugi 2017.
Robi wrażenie.
Kto, a przede wszystkim, z jakiego powodu, miałby zatem czelność podnieść rękę na tak wzniosłą dla Andory postać? Przecież tamtejsze media już od kilku miesięcy grzały temat kolejnego występu Limy w reprezentacyjnej koszulce. Oznaczałby one, iż obrońca grał dla kadry w czterech różnych dekadach, a taka sztuka w całej historii futbolu udała się do tej pory tylko Jari Litmanenowi.
Zasłona milczenia spuszczona na pomnik
Z racji swojego statusu, Ildefons Lima jest naturalnym liderem całej reprezentacji. To on mentoruje młodym zawodnikom, to on stara się, aby Andora miała jak najlepszy PR na arenie międzynarodowej. Nic zatem dziwnego, że w obliczu globalnej pandemii, to właśnie Lima upomniał się o bezpieczeństwo swoich kolegów z kadry.
Zawodnicy zażądali testów na koronawirusa nie tylko przed meczami, ale również przed treningami. Trudno się Andorczykom dziwić, wszak świat przeżywa obecnie drugą falę pandemii. Rzecz jasna w imieniu ich wszystkich przemówił Lima, i to na niego spadł bicz. Nie można powiedzieć, żeby był to bicz boży, zasłużona kara za butę. Nie, absolutnie, bo reakcja andorskiej federacji była niesprawiedliwa i absurdalna.
Tamtejszy związek piłkarski ukarał swojego kapitana i legendę w sposób bardzo przykładny. Wystosował komunikat, którym chciał wymusić od zawodnika przeprosiny pod groźbą wyrzucenia z kadry.
Lima nie zamierzał się pod naciskami uginać. Udzielił wywiadu “Marce”, gdzie skrytykował poczynania swoich przełożonych, określając zachowanie “dyktatorskim ruchem”, odmawiając składania pokłonów.
Nie można się 40-latkowi dziwić. Jedyne czego chciał, to dodatkowego bezpieczeństwa dla siebie i swoich kolegów. Związek odebrał to jako atak i postanowił spuścić na swój pomnik zasłonę zapomnienia, zabierając, póki co, szansę na wieczne zapisanie się w historii. Nie pomyśleli jednak, że karząc Limę, osłabiają również swoją reprezentację – wyrwali sobie serce, a młodym zawodnikom mentora.
***
“Zarząd podtrzymuje swoją decyzję o tymczasowym wykluczeniu [Limy – przyp.red] z drużyny narodowej (…) który kilkukrotnie dopuścił się bezpodstawnej i nieprawdziwej krytyki Federacji”.
Tyle. Tyle po 22 latach gry dla Tricolors.
***
Irracjonalne zachowanie Andorczyków wywołało burzę, przede wszystkim w Internecie. Twitterowicze postanowili pomóc legendzie futbolu, rozkręcając akcję #JusticeforIlde. Sygnał dał profil “Out of context Football Manager”, z którym zawodnik kilkukrotnie współpracował przy okazji konkursów.
Wszystko, co należy zrobić, aby pomóc Limie, to opatrzyć swój tweet wspomnianym hasztagiem. Jego twórcy liczą, że międzynarodowa akcja skusi Federację do zmiany zdania i przywrócenia 40-latka do kadry.
Wydaje się, że istnieją spore szanse na sukces. Andora to mały, niespełna 80-tysięczny kraj, gdzie takie wieści rozchodzą się w mgnieniu oka, a Internauci znani są ze swej zawziętości. Tym bardziej, że walczą w słusznej sprawie – niezależnie od tego, jakie mamy podejście do pandemii, nie wypada wyrzucać ze swojej reprezentacji legendy, której jedynym przewinieniem jest… troska.
Fot. Newspix