Nie będziemy dowodzić, że Barcelona poległa w El Clasico przez Antoine’a Griezmanna, bo kataloński klub ma znacznie więcej problemów. „Królewscy” nie musieli wcale zagrać wielkiego meczu, by wiele z nich obnażyć. A jednak trudno przejść obojętnie obok tego, czego dokonał francuski napastnik w dzisiejszym spotkaniu z Realem. Griezmann pojawił się na boisku w 82 minucie gry, jeszcze przy wyniku 1:2. Miał jakieś dziesięć minut, licząc z czasem doliczonym przez arbitra, by pomóc swojemu zespołowi w nadrobieniu strat. Dać impuls. I co? I zanotował jeden kontakt z piłką.
Duch na boisku
Serio, jeden. Jeden! Tylko o jeden więcej od kibiców, którzy oglądali to spotkanie przed telewizorami. O jeden więcej od nas i od was. Siedem razy większą aktywnością popisał się nawet Martin Braithwaite, choć Ronald Koeman wypuścił go na boisko jeszcze później. Na obronę Griezmanna możemy jednak dodać, że jego pierwsze i ostatnie podanie w dzisiejszym „Klasyku” było celne. Co daje stuprocentową skuteczność podań, jakkolwiek spojrzeć. Prześledźmy zresztą ten popis Francuza na grafikach.
Heatmapa Griezmanna:
źródło: SofaScore
I wykaz jego wszystkich podań:
źródło: Tomasz Szczygieł
Nie ma wątpliwości, że Barca dużo lepiej by na tym wyszła, gdyby Ronald Koeman sam wbiegł na boisko w końcówce spotkania, nawet w lakierkach. Trudno się dziwić, że Katalończycy w końcówce nie tylko nie potrafili stworzyć realnego zagrożenia pod bramką Thibaut Courtois, ale sami stracili gola na 1:3, który całkowicie ich pogrążył. Z tak „drapieżnym” snajperem jak Griezmann trudno byłoby odwrócić losy jakiegokolwiek meczu, a co dopiero starcia z Realem Madryt.
Fortuna w błoto?
Koeman długo zwlekał dziś ze zmianami i początkowo nas to trochę dziwiło, ale już przestało. Choć przecież z ławki generalnie weszli zawodnicy, którzy kosztowali fortunę. Trincao – 30 milionów euro wg Transfermarktu. Braithwaite – 18. Dembele – 130. Griezmann – 120. Łącznie wynik mieli zatem dla Barcy ratować zmiennicy zakupieni za plus-minus trzysta baniek euro. O niektórych z nich można powiedzieć, że przynajmniej próbowali coś zmienić, jakoś zaznaczyć swoją obecność na boisku.
Griezmann nie dał zespołowi niczego. Nawet nie spróbował.
Czy ten żenujący występ to początek końca Francuza na Camp Nou? Pisaliśmy dzisiaj w przedmeczowej zapowiedzi: „Griezmann kosztował w końcu 120 milionów euro i trudno na stałe posadzić go na ławce. Ronald Koeman też na pewno zdaje sobie sprawę z potencjału Francuza i będzie próbował mimo wszystko odzyskać go dla zespołu. Tym bardziej że nie wiadomo, co stanie się po sezonie z Leo Messim, który tym razem może faktycznie opuścić Camp Nou. A wtedy zwolniłoby się w składzie miejsce dla Francuza”.
W tej chwili trudno uwierzyć, by Griezmann, który w 2020 roku zdobył tylko siedem goli, w tym cztery w Superpucharze i Pucharze Króla, miał kiedykolwiek wejść w buty Messiego i wziąć na siebie rolę lidera Barcelony. Więcej wskazuje na to, że już zimą działacze Blaugrany podejmą rozpaczliwą próbę wypchnięcia Francuza z klubu, by odzyskać choć część wydanych na niego pieniędzy.
fot. NewsPix.pl