Reklama

Ma, co pewnie chciał. Immobile prowadzi Lazio do zwycięstwa nad Borussią

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

20 października 2020, 23:27 • 3 min czytania 7 komentarzy

Wszyscy pamiętamy, jaka była przygoda Immobile w Borussii Dortmund. Niezbyt przekonująca to chyba za mało powiedziane – 24 spotkania w Bundeslidze, ledwie trzy bramki i szybki wyjazd z klubu. W sumie cała kariera Włocha była wówczas na zakręcie, bo potem nie podbił Sevilli, ale wszystko, co złe, zaczęło się w Dortmundzie. I przyszedł czas rewanżu, który Włoch wziął. Jego Lazio ograło Borussię 3:1, a on zaliczył bardzo dobry mecz.

Ma, co pewnie chciał. Immobile prowadzi Lazio do zwycięstwa nad Borussią

WIELKA KLASA IMMOBILE

Był gol i to już na samym początku. Lazio zaatakowało pressingiem rywala, ten się pogubił, stracił piłkę. Poszło podanie do Immobile, który w polu karnym swoich okazji nie marnuje, a że tu był właściwie bez krycia – musiał wpakować bramkę na 1:0.

Była asysta i to kluczowa, ponieważ odsuwająca Borussię na dystans dwóch bramek. Warto oglądać tę akcję, ponieważ Immobile zaprezentował chyba jeszcze więcej klasy niż przy golu. To wycofanie podania do Akpy Akpro naprawdę nie było oczywiste. Napastnik miał mało miejsca, raz, że musiał widzieć kolegę za plecami, to dwa, puścić odpowiednie zagranie w jedyny dostępny korytarz. Zrobił to wszystko, a wtedy Akpro już musiał strzelić.

No przyjemnie się oglądało Immobile, ale też naprawdę sympatycznie wyglądało całe Lazio. Było konkretne i zdecydowane. Borussia – szczególnie w pierwszej połowie – miała masę problemów, by bronić się przed atakami rzymian. Szybka kombinacja, błąd Hummelsa i proszę, Correa jest sam na sam, ale przegrywa pojedynek z Hitzem. Chwilę wcześniej Immobile też jest w polu karnym z piłką, natomiast obrońca w ostatniej chwili ratuje wszystko wślizgiem. Niemcy mieli gorąco, statystyki podają, że tylko w 45 minut Lazio stworzyło sobie dziewięć sytuacji bramkowych – jedna na 300 sekund w Lidze Mistrzów to naprawdę spory wyczyn.

ZNAKOMITY LUIS ALBERTO

Ale jeśli ma się tyle mocnych ogniw, to kapela będzie grać. Wspaniały był Luis Alberto. Jego rzuty rożne, ach, poezja, szczególnie dla nas, fanów Ekstraklasy, którzy widzą co tydzień kopnięcia na poziomie kostek. A tutaj łatwo się dostrzegało, że piłka leciał zawsze tam, gdzie chciał Hiszpan – dobrze dokręcone, mocne, celne wrzutki. Raz Alberto prawie wkręcił Hitzowi bezpośrednio z kornera, ale wówczas bramkarz dobrze reagował. Choć i tak wychodził z tych starć poobijany. Alberto po raz kolejny świetnie dokręcił, piłkę strącił Luiz Felipe, ta odbiła się od głowy Hitza i wpadła do siatki.

Reklama

Cholera wie, jak to klasyfikować, czy samobój Hitza, czy jednak bramka Felipe – pójdziemy z duchem gry i postawimy na tę drugą opcję, natomiast więcej niż 80% zrobił tutaj świetny Alberto.

DOŚĆ PRZECIĘTNY DORTMUND

A Dortmund? Miał problemy i w obronie, i w ataku. Przed przerwą zapamiętamy ich głównie z kombinacji (zaczął ją swoją drogą Piszczek), która zakończyła się strzałem Reusa z kilku metrów w nogi Strakoshy. No, mogliśmy oczekiwać więcej. To dostaliśmy po przerwie, bo przecież bramkę kontaktową strzelił Haaland, widać było, że się rozkręca, ucieka rywalom, ale mimo wszystko stanęło na jednym golu. Inne próby, jak uderzenie głową pod poprzeczkę, jednak bronił Strakosha.

I wydaje się, że Lazio na ten wynik spokojnie zasłużyło. Podobało nam się szczególnie niezwykle w pierwszej połowie, w drugiej mecz się wyrównał, ba, kolejne rajdy Haalanda pozwalały wierzyć w remis, ale futbol dzisiaj nie chciał być złośliwy. Immobile musiał wziąć swój rewanż i to zrobił.

Jak natomiast należy ocenić występ naszego polskiego rodzynka w tym spotkaniu? Piszczek nie grał bardzo słabo, dostał w 65. minucie zmianę taktyczną, a nie ze względu na formę, zaczął wspomnianą akcję w pierwszej połowie, natomiast swoich błędów się nie ustrzegł. To przecież on przegrał głowę przy drugiej bramce dla Lazio, kiedy nie nadążył za Felipe. A to, że Lazio raz po raz przed przerwą przekraczało zasieki Borussii, też musi go obciążać, choć nie były to indywidualne wielbłądy. Czyli znośny mecz, ale bez szału. Trochę jak BVB.

Lazio Rzym – Borussia Dortmund 3:1

Immobile 6′ Luiz Felipe 23′ Akpa Akpro 76′ – Haalnad 71′

Reklama

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

7 komentarzy

Loading...