Reklama

Sabotaż a’la zarząd Resovii: najpierw podkopano pozycję trenera, potem go zwolniono

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

01 października 2020, 15:46 • 7 min czytania 13 komentarzy

Stało się, pierwszy trener na zapleczu Ekstraklasy stracił pracę. Z posadą pożegnał się Szymon Grabowski, opiekun beniaminka rozgrywek, czyli Resovii. I być może nie byłoby w tej sprawie nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zwolnieniu towarzyszy wiele kontrowersji. Po pierwsze, trenera zwolnił zarząd, który dopiero co został zmieniony. Po drugie, ten sam zarząd najpierw mocno podkopał jego pozycję. I zamiast wyciągnąć do niego pomocną dłoń, poszedł najprostszą ścieżką. Nowa miotła i jakoś to będzie.

Sabotaż a’la zarząd Resovii: najpierw podkopano pozycję trenera, potem go zwolniono

Ten “jakośtobędzizm” trawi polskie kluby od lat. Dlatego też gdy docierały do nas słuchy o tym, co dzieje się na Podkarpaciu, nie mogliśmy pozostać na nie obojętni.

Najpierw małe tło wydarzeń.

Na początku lipca w Resovii doszło do zmiany warty. Funkcję prezesa przestał pełnić Wojciech Zając, a w jego miejsce sternikiem wybrano Jana Bieńkowskiego. Skąd decyzja o zmianie w niespodziewanym momencie? Zapytaliśmy o to Zająca. – Doszliśmy do takiego momentu, że współpraca została wyczerpana. Dlatego postanowiłem zrezygnować, nie widziałem szans funkcjonowania w tych realiach, które mi zostały zaproponowane – tłumaczy były już prezes. Dopytujemy o to, jakie to były realia i słyszymy wymowną odpowiedź. – Mam taką zasadę: o Resovii albo dobrze, albo wcale… To były realia, które mnie nie odpowiadały.

Nowy prezes to z kolei typowy przedstawiciel działaczy, czyli ludzi znanych z działania. Bieńkowski działa od lat: najpierw działał w Sokołowiance, potem działał w okręgowych związkach piłkarskich. W Rzeszowie też z miejsca zapowiadał działanie.

Reklama

BONUS ZA REJESTRACJĘ W EWINNER – ZAKŁAD BEZ RYZYKA DO 155 PLN!

  • przedłużanie umów z piłkarzami
  • transparentność finansową
  • awans do 1. ligi

Takie hasła padały podczas prezentacji Jana Bieńkowskiego. Kibice podchodzili do tematu trochę nieufnie, bo moment na zmianę władz był dość zaskakujący. Klub miał szansę na wielki sukces, więc gdy w takich okolicznościach pojawia się ktoś nowy, łatwo powiedzieć: przyszedł na gotowe.

Resovia grała ponad stan

Zwłaszcza że w Rzeszowie panowała względna stabilność. Zespół w końcu wrócił do drugiej ligi, prowadził go Szymon Grabowski. Rzeszowianin, kibic Resovii i zdolny trener młodego pokolenia – niedawno skończył kurs UEFA Pro. Jednocześnie warto podkreślić, że warunki w Resovii wcale nie były nieziemskie. – Resovia to klub wbrew przeciwnościom – mimo stadionu, który przenosi nas w lata 80., budżetu, z którym pasujemy do ogona, a nie czołówki II ligi. Uzmysławiam piłkarzom, żeby szanowali to, co zastali w Resovii. Nawet mimo tego, że inni mają lepiej – tłumaczył Grabowski w rozmowie z “Przeglądem Sportowym”. – Resoviacki charakter przekładał się na boisko, a teraz na trenerską ławkę. Myślę, że dzięki temu łatwiej mi wytłumaczyć zawodnikom, do jakiego miejsca trafiają. W innych klubach mogli zarabiać więcej, trenowaliby w dużo lepszych warunkach, ale to w Resovii jest coś takiego, co ich przyciągnęło. A co? Na pewno poczucie tego, że tworzymy rodzinny klub – dodawał.

Awans do drugiej ligi wywalczył ze sztabem, w którym było dwóch trenerów, fizjoterapeuta oraz kierownik. Wcześniej niż sąsiad zza miedzy, Stal, w którą pakowano znacznie większe pieniądze. Po roku znowu zagrał Stali na nosie, wygrywając z nią barażowy mecz o awans na zaplecze Ekstraklasy. Trzy lata, dwa awanse, mimo ograniczonych zasobów. Trudno tego nie docenić, tyle że – jak to w takich przypadkach bywa – szybko zaczęły pojawiać się kłopoty. Największym była infrastruktura, bo stadion Resovii nie spełniał wymogów na I ligę. A że po przypadkach z ostatnich lat Komisja Licencyjna była nieugięta, rzeszowianie od początku rozgrywek grają na wyjeździe. Mało tego – po awansie do wyższej ligi zespół, zamiast się wzmacniać, raczej się osłabiał.

Zarząd “ukarał” liderów za odejście i nie ściągnął następców

Dwa nazwiska: Serhij Krykun oraz Daniel Świderski. Być może niewiele mówią fanom piłki na wyższym poziomie, ale śledzący drugą ligę na pewno je znali. Obaj byli liderami rzeszowskiego klubu. Ich statystyki wyglądały tak:

  • Krykun: 5 goli, 7 asyst
  • Świderski: 9 bramek, 4 asysty

Samo to, co po strzałach Krykuna oraz Świderskiego wpadło do sieci, stanowiło 30% bramkowego dorobku Resovii w poprzednim sezonie. Sporo. Wystarczająco, żeby postarać się obydwu zawodników zatrzymać, zgodnie z obietnicą Jana Bieńkowskiego, który mówił o przedłużaniu umów. Tymczasem liderzy zespołu nie tylko odeszli, ale i zostali za to ukarani. Obydwaj zawodnicy dostali po kieszeni – premię o awans obcięto im o połowę, mimo że przecież odegrali w nim znaczącą rolę. Niezbyt eleganckie zachowanie.

Reklama

ŁKS POKONA RESOVIĘ – KURS 1.38 W TOTOLOTKU!

Nieelegancko zachowano się także wobec innego piłkarza, który do Rzeszowa miał dopiero przyjść. Bo przecież dziury kadrowe trzeba jakoś łatać, więc Resovia była bliska podpisania umowy z pomocnikiem. Zawodnik przyjechał na Podkarpacie, wszystko było uzgodnione i dograne. “Kontrakt podpiszemy po treningu” – usłyszał, więc spokojnie zajął się ogarnianiem spraw prywatnych. Znalazł mieszkanie, zapłacił kaucję, a po treningu usłyszał, że… transferowi przeciwny jest trener. Oczywiście błyskawicznie okazało się, że szkoleniowiec o tym, że był temu transferowi przeciwny, nawet nie wiedział. W środowisku skupionym wokół klubu słyszymy, że ten ruch zablokowały władze. I nie było to jedyne wzmocnienie, które się z tegoż powodu wyłożyło. Do Rzeszowa miał bowiem wrócić Kamil Antonik. Nie wrócił, transfer został wstrzymany.

Kto więc Resovię wzmocnił?

  • trzech piłkarzy drugoligowej Olimpii Elbląg
  • rezerwowi młodzieżowcy Odry Opole i Stali Mielec
  • Dawid Rogalski, czołowy strzelec drugiej ligi – jedyny mocny na papierze transfer
  • Simon Loshi, brat Skendera ze słynnego holenderskiego zaciągu w Stomilu – podobno już zniknął bez śladu, przestał pojawiać się na treningach i meczach

Wiadomo, że nie ma co oceniać książki po okładce, każdy z nich mógł odpalić. Ale z drugiej strony na pierwszy rzut oka widać, że po sporych ubytkach i nieudanych transferach bardziej doświadczonych piłkarzy, kadra wzmocniona nie została. Dlaczego?

Po awansie warunki miały się poprawić

To dobre pytanie. Czy z powodów finansowych? Niekoniecznie. Z Rzeszowa dochodzą nas wieści o tym, jak pokaźny zastrzyk finansowy otrzymała Resovia przed startem nowego sezonu. Pół miliona dołożyło samo miasto, a łącznie budżet wzrósł z ok. 2,5 mln zł do ponad 4 mln zł. Czyli w sakiewce trochę grosza było. A skoro do rozgrywek przystąpiono bez wzmocnienia kadry, to efekt można sobie wyobrazić.

  • sześć meczów
  • wygrana na inaugurację
  • potem pięć porażek z rzędu i jeden strzelony gol

Zarząd stwierdził, że miarka się przebrała, o czym jako pierwszy na Twitterze poinformował Janekx89. Jak czytamy w oficjalnym komunikacie klubu, już przed meczem z Odrą Opole, Szymon Grabowski usłyszał wprost: albo wygrasz, albo się żegnamy. Nie wygrał, więc pracę stracił. Znów w niezbyt eleganckich okolicznościach, bo jak słyszymy, zawodnicy dowiedzieli się, kim będzie nowy trener od Stanisława Mandeli. Kierownika drużyny i… członka zarządu Resovii. Delikatnie absurdalna sytuacja, natomiast sam zainteresowany widzi sprawę inaczej. – W szatni powiedziałem jedynie, że kolejny trening odbędzie się o 16:00. O decyzjach zarządu nie mówiłem. Co do samej decyzji, została podjęta większością głosów, natomiast ja byłem przeciwny zmianie, tyle mogę powiedzieć. Nie wiem nawet, kto głosował inaczej, bo byłem na meczu, więc w zebraniu nie uczestniczyłem. Poproszono mnie jedynie o zdanie – tłumaczy Mandela.

Kibice chcą dymisji zarządu i powrotu trenera

Oczywiście zwolnienie Grabowskiego nie spodobało się kibicom. W sieci błyskawicznie pojawił się #MuremZaGrabowskim, do tego bez problemu znajdziemy krytyczne wobec zarządu komentarze. Choćby na klubowym fanpage’u.

Decyzja o pozbyciu się szkoleniowca, który odpowiadał za dwa awanse z rzędu, zaskoczyła także byłego prezesa, Wojciecha Zająca, który zwraca również uwagę na winy swoich następców. – Można sobie porównać, jak był budowany zespół, gdy ja za to odpowiadałem, a jak jest teraz. Trenerzy przychodzą i odchodzą, każdy zdaje sobie sprawę, że kiedyś przestanie nim być. Natomiast trzeba spojrzeć, w jakich realiach kadrowych obracał się trener Grabowski. I przede wszystkim na formę rozwiązania tej sytuacji. Nie dano trenerowi odpowiednich narzędzi, żeby ten zespół mógł funkcjonować na poziomie pierwszoligowym.

RESOVIA SPRAWI NIESPODZIANKĘ? REMIS Z ŁKS-EM PO KURSIE 4.90 W TOTALBET!

W zasadzie można powiedzieć, że zwolnienie zaskoczyło wszystkich. Piłkarze także byli w szoku, że tak łatwo pozbyto się Grabowskiego. Co więcej, zaskoczony był główny sponsor klubu, deweloper Apklan, który o planach zarządu nie wiedział. Słowem: wszystkim wydawało się, że pozycja młodego szkoleniowca jest pewna. Wyniki może i słabe, ale z ligi leci jedna drużyna. Rywale nie odjechali, a polityka zakładająca stawianie na młodzież była kontynuowana – po sześciu kolejkach Resovia jest liderem Pro Junior System z 1408 punktami, w składzie regularnie gra trzech młodych piłkarzy.

Wygląda na to, że zwolnienie oddanego trenera nie było dla Resovii końcem kryzysu, a jedynie jego początkiem. Spróbowaliśmy skonfrontować nasze informacje z oficjalnym stanowiskiem klubu, jednak to nam się nie udało. Rzecznik prasowy odesłał nas do kontaktu mailowego z prezesem. Telefonicznie mogliśmy porozmawiać jedynie z wiceprezesem, Leszkiem Ochabem. Tyle że ten akurat był na spotkaniu i rozmawiać nie mógł.

SZYMON JANCZYK

Fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

13 komentarzy

Loading...