Przyzwyczailiśmy się już, że w Rakowie Częstochowa i władze klubu, i jego sztab działają dość nieszablonowo. Właściwie od paru ładnych lat, gdy Raków był jeszcze daleko poza radarami poważnego futbolu, Michał Świerczewski i jego ludzie przełamują pewne schematy głęboko zakorzenione w polskiej piłce. Tak było z gigantycznym zaufaniem dla Marka Papszuna jeszcze w czasach, gdy nie był “zweryfikowany” przez poważny futbol. Tak było w relacjach z miastem, tak było przy budowie kadry pierwszego zespołu czy klubowej akademii.
Nie inaczej jest i dziś, gdy Raków ogłasza otwartą rekrutację na dwa stanowiska bezpośrednio związane z drużyną.
Zacznijmy może od tego, że częstochowianie już tę ścieżkę sobie bardzo solidnie wydeptali. Gdy w 2017 roku ogłosili otwarty konkurs na stanowisko prezesa klubu, zamieszczając ogłoszenia m.in. w portalu Goldeline, pomyśleliśmy, że to trochę igranie z ogniem. Fajnie jest otworzyć drzwi szerzej, pokazać światu nowe twarze, zaczerpnąć energii od ludzi nieskalanych patologiami naszego środowiska. Ale prezes? W klubie pewnie zmierzającym po I ligę?
Jak wszyscy wiemy – ostatecznie fuchę otrzymał doświadczony na tym stanowisku Wojciech Cygan. Który swego czasu podnosił GKS Katowice ze stanu niemalże agonalnego. Ale Świerczewski przecież nie zrezygnował z nietypowych zagrywek. Walka o awans do I ligi? Właściciel oferuje kibicom zwrot pieniędzy za kupione karnety, jeśli cel nie zostanie zrealizowany. Walka o utrzymanie na zapleczu Ekstraklasy? Świerczewski podwaja stawkę. W przypadku spadku ma nie tylko zwrócić kasę za wejściówki na cały sezon, ale jeszcze dorzucić do tego drugie tyle.
Ciekawie wyglądała również rekrutacja w przypadku trenera Marka Papszuna.
Zapytaliśmy kiedyś o to samego Michała Świerczewskiego, który zdradził nam, że omawiane było kilkadziesiąt zagadnień.
Wiem, że jeszcze nie chcesz mówić, skąd pomysł na Papszuna, więc zapytam, skąd pomysł na cały proces rekrutacyjny, który przez te wszystkie prezentacje i obecność psychologa bardziej przypomina korporacyjne metody, niż zatrudnianie trenerów w klubach piłkarskich.
Wydaje mi się, że to absolutnie logiczne. Skoro zatrudniamy trenera z niższych lig, który nie ma wyrobionej marki, musimy go zweryfikować. Liczba źródeł, z których możemy zaczerpnąć informacji, jest w takiej sytuacji mocno ograniczona. A to przecież i tak tylko minimalizacja ryzyka popełnienia błędu, a nie gwarancja podjęcia trafnej decyzji. Natomiast w trakcie rekrutacji do trenera Papszuna były tylko dwa zastrzeżenia. Z kilkudziesięciu omawianych zagadnień różniliśmy się tylko w dwóch kwestiach!
Brzmi to wszystko trochę wariacko, ale tak właśnie działa Raków – z fantazją, świeżością, bez oglądania się na konwenanse. Dlatego też nie jesteśmy specjalnie zdziwieni, że na stanowiska kierownika drużyny oraz asystenta trenera Papszuna klub szuka ludzi poprzez internetowe ogłoszenie.
Oczywiście, to nie tak, że nagle 18-latek z doświadczeniem na poziomie Football Managera może zostać prawą ręką trenera ekstraklasowej ekipy. Ale mimo wszystko – praca w roli kierownika drużyny czy asystenta trenera nigdy nie były aż tak blisko zwyczajnego początkującego trenera bez układów i nazwisk. Jak znamy Raków – będą się liczyły wyłącznie kompetencje.
Szczegóły znajdziecie TUTAJ. Trzymamy za was kciuki, jak już dostaniecie tę robotę, to podrzucajcie nam info z szatni, pamiętajcie, kto was poinformował o tej rekrutacji. Zupełnie serio zaś – cieszymy się, że jest w Ekstraklasie właściciel, który nie tylko narzeka na skostniałe i archaicznie działające środowisko, ale też po prostu aktywnie je zmienia.
Fot.FotoPyK