Reklama

Najbardziej naiwny zespół Premier League?

redakcja

Autor:redakcja

28 września 2020, 23:35 • 3 min czytania 14 komentarzy

Rusza na ciebie z pressingiem Sadio Mane, Roberto Firmino i Mohamed Salah. Linie podań do bocznych pomocników oddzielają Andrew Robertson oraz Trent Alexander-Arnold. Stoisz na piątym metrze od własnej bramki, golkiper jest dwa metry dalej, drugi ze stoperów znajduje się na wyciągnięcie ręki. Co robisz? Wydaje nam się, że jakieś 99,5% piłkarzy świata wywala piłkę jak najdalej, dziękując losowi, że tym razem udało się uniknąć straty.

Najbardziej naiwny zespół Premier League?

Ale nie Arsenal. Arsenal pod morderczym pressingiem Liverpoolu, momentami DOSŁOWNIE na linii pola bramkowego, z uporem maniaka próbował wychodzić spod niego serią krótkich podań. 

To jest naprawdę cud, że tak długo Kanonierom udawało się zachowywać fason. Leno, Luiz, Bellerin, zresztą można tu wymienić praktycznie cały blok defensywny Arsenalu, za punkt honoru postawił sobie dzisiaj brak dłuższych piłek. Było potrzeba sporo farta (po strzale Salaha chociażby), niefrasobliwości piłkarzy Liverpoolu (wykończenie Mane…) czy ofiarności (poprzeczka po strzale Alexandra-Arnolda), by ten mecz nie skończył się dramatem.

Zresztą, ta dyspozycja gości była tak szokująca, że momentami gubili się nawet uchodzący za światowy top obrońcy Liverpoolu. Ile takich pomyłek, jak przy pierwszej bramce, zaliczył w ostatnich sezonach Robertson? Prościutka piłka, ani przyjęcie, ani odegranie. Do futbolówki dopada Lacazette i robi się 1:0 dla Arsenalu. A przecież to nie była jedyna wtopa Liverpoolu. Sytuacja na 2:2, gdy Francuz pomylił się w sytuacji sam na sam, to identyczne kuriozum. Kanonierzy poza takimi kontrami, właściwie nie stworzyli sobie niczego godnego uwagi. Ich klepanki, nawet gdy udawało się minąć pressing Liverpoolu, kończyły się stratami w środku pola, czy – tak jak w jednej z zabawniejszych akcji gości – centrostrzałami niemal w aut. Tak, Arsenal dzisiaj był tak fantastyczny, że nawet Pierre-Emerick Aubameyang wykonał centrostrzał za linię końcową.

ARSENAL WYGRA Z SHEFFIELD, HANDICAP 0:1 – KURS 2.65 W EWINNER!

Czuliśmy pewien dyskomfort, bo sprawiedliwość w futbolu powinna jednak karcić tak lekceważące drużyny. Z drugiej strony – jak tu trzymać kciuki za Liverpool, skoro i oni dzisiaj tak często się mylili? Diogo Jota w końcówce po prostu okradł Salaha z asysty. Zrehabilitował się tym trafieniem na 3:1 (chyba nie było tam zagrania ręką), ale i tak – od The Reds oczekujemy bezlitosnego karcenia bylejakości. A dzisiaj bylejakość londyńczyków nieomal wystarczyła do remisu po ponad godzinie gry. Lacazette wykorzystuje sam na sam w 63. minucie i mimo przepaści pod względem jakości gry i jakości sytuacji, robi się 2:2.

Reklama

Inna sprawa, że gdy nie wystarczały straty pod własnym polem karnym, obrońcy Arsenalu dokładali jeszcze niefrasobliwość. Nieprawdopodobne był sceny przy pierwszej bramce. Luiz fauluje i zaczyna zajmować się rozmową z powalonym rywalem, choć właśnie Liverpool wjeżdża w jego pole karne. Tierney w ogóle nie wie co się dzieje, jeden z angielskich portali określił jego postawę dabowaniem.

O ile Leno jeszcze obronił strzał Salaha, to przy dobitce był bezradny. Nie miał też żadnych szans przy drugim trafieniu. Kto zaspał? Chyba Willian, bo Robertson domykał dośrodkowanie wbiegając w szesnastkę dość późno. Natomiast Arsenal nie byłby Arsenalem, gdyby szkockiemu zawodnikowi nie towarzyszyli jeszcze obrońcy. Oczywiście spóźnieni, mimo średniego przyjęcia w wykonaniu lewego defensora Liverpoolu. Naprawdę, takiej gry defensywnej na tym poziomie nie widzieliśmy od dawna. A konkretnie – od wczoraj, gdy identyczne show obronnej nieporadności odstawili ludzie z Manchesteru City.

LIVERPOOL WYGRA Z ASTON VILLĄ & UNDER 3.5 GOLA W MECZU – KURS 2.12 W TOTALBET!

Co za weekend. Na potęgę myli się obrona Manchesteru City, myli się Robertson, mylą się wszyscy piłkarze Arsenalu, mylą się wreszcie zawodnicy ofensywni Liverpoolu.

Tylko tym ostatnim Mikel Arteta zawdzięcza łagodny wymiar kary za piłkarski idealizm. Po dzisiejszym pokazie, spokojnie mógłby zbić piątkę z klasykami gatunku. „Wyprowadzenie piłki od bramkarza serią krótkich podań, albo śmierć”.

Oglądamy futbol za długo, by nie znać odpowiedzi.

Reklama

Liverpool – Arsenal 3:1 (2:1)

Mane 28′, Robertson 34′, Jota 88′ – Lacazette 25′

Fot.Newspix

Najnowsze

1 liga

Jarosław Królewski: Wisłę czeka reforma finansowa w wielu aspektach

Damian Popilowski
0
Jarosław Królewski: Wisłę czeka reforma finansowa w wielu aspektach

Anglia

Anglia

Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Bartek Wylęgała
0
Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu
Anglia

Klopp: Jeśli będziemy grać tak dalej, nie mamy szans na mistrzostwo

Bartosz Lodko
1
Klopp: Jeśli będziemy grać tak dalej, nie mamy szans na mistrzostwo

Komentarze

14 komentarzy

Loading...