Reklama

Podbeskidzie idzie na mistrza. W rozwijaniu czerwonego dywanu przed rywalami

redakcja

Autor:redakcja

27 września 2020, 12:03 • 5 min czytania 6 komentarzy

Pierwszą bramkę w sezonie Podbeskidzie straciło już w 56 sekundzie. Gdyby podtrzymali tę formę, straciliby już około 480 goli, więc jest pewna poprawa, ale powiedzmy sobie szczerze: w sumie nie tak wielka, jak wskazywałyby liczby. Bo tak źle broniącej drużyny jak Górale dawno nie widzieliśmy. W każdym meczu totalny chaos w tyłach, jedyne co funkcjonuje, to sprawne rozwijanie czerwonego dywanu przed rywalami.

Podbeskidzie idzie na mistrza. W rozwijaniu czerwonego dywanu przed rywalami

HISTORYCZNE UJĘCIE

Od zmiany formatu na ESA37 najgorszymi w defensywie drużynami ligi na koniec sezonu były:

  • 19/20: ŁKS, 68 straconych bramek. 1.84 traconej bramki na mecz
  • 18/19: Zagłębie Sosnowiec, 80. 2.17
  • 17/18: Termalica Nieciecza, 66. 1.78
  • 16/17: Korona Kielce, 65. 1.76
  • 15/16: Podbeskidzie, 63. 1.70
  • 14/15: Zawisza Bydgoszcz, 63. 1.70
  • 13/14: Widzew Łódź, 59. 1.59

Podbeskidzie na ten moment traci oszałamiające 3.2 bramki na mecz. To oczywiście tylko początek, ale jak fatalny, niech mówią kolejne liczby. Jeśli chodzi o wejście w sezon, Sosnowiczanie też mieli nieciekawe w 18/19: wygrali raz, przegrali cztery, w tym wyłapując czwórkę od Lecha Poznań. Oni jednak stracili „tylko” dziesięć bramek. Bilans Podbeskidzia jest ewenementem in minus.

PIĘĆ RÓŻNYCH FORMACJI

Podczas gdy skład takiego Rakowa stanowi praktycznie żelazną jedenastkę, tak Krzysztof Brede zaskoczył nie tylko posadzeniem superasystenta Sierpiny, ale przede wszystkim ta defensywa nie ma najmniejszej choćby stabilności. Trudno się dziwić, skoro grają źle, ale fakty są takie:

Reklama
  1. kolejka. GÓRNIK: Gach, Baszłaj, Komor, Jaroch.
  2. CRACOVIA: Gach, Komor, Osyra, Mroczko.
  3. JAGIELLONIA: Gach, Rundić, Komor, Mroczko.
  4. RAKÓW CZĘSTOCHOWA: Gach, Rundić, Komor, Jaroch (kapitan).
  5. LECHIA GDAŃSK: Gach, Rundić, Komor, Modelski.

Jedna rzecz w tym zestawieniu jest wyjątkowo zabawna. Otóż Podbeskidzie nie przegrało meczów, w których na prawej obronie zagrał Szymon Mroczko. Biorąc pod uwagę problemy Podbeskidzia i to, że według statystyk jedna osoba w tym równaniu ten trend zmienia, wygląda to imponująco. Z tym, że, po pierwsze, Mroczko ma dziewiętnaście lat, a w zeszłym pierwszoligowym sezonie dostał całe 96 minut, z czego 90 przypadło na przedostatnią kolejkę.

I, niestety dla Podbeskidzia, Mroczko żadnym asem z Cracovią i Jagiellonią nie był. Widać było, szczególnie z Cracovią, gdzie grał na Wdowiaka, różnicę poziomów. Walczył chłop, starał się, miał jakieś udane akcje w defensywie, ale ogółem widać było, że stanowi ryzyko.

Tylko kto tego ryzyka tu nie stanowi? Baszłaj w pierwszym meczu skompromitował się nokautem Sobczyka, za który powinien jeszcze dodatkowo wylecieć z boiska. Modelski mało nie podarł ciuchów na Haydarym – prawie jakiś kuriozalny boiskowy kulig, Modelski już leżał, a trzymany Haydary dalej uciekał. Jaroch to też symbol: z opaską kapitańską na ręku specjalizował się z Rakowem w prokurowaniu jedenastek. Martin Polacek na pewno nie jest najgorszym elementem tej formacji. Ale, co tu kryć, gry w tak słabych drużynach potrafią wypromować bramkarza. Jest ciężko, ale dają mu dużo szans do wykazania się. Wielokrotnie tak bohaterem Arki zostawał Steinbors. Polacek w tym sezonie nie dał nic więcej, a sam też potrafił czasem pokpić sprawę. Polacek na ten moment ma tylko 13 obronionych strzałów, czyli częściej piłka lecąca w światło bramki wpada do siatki niż Polacek cokolwiek odbija.

DEMOLKA W KAŻDYM MECZU

Podbeskidzie ma dwa remisy, z Jagiellonią i Cracovią. Ale jakkolwiek nie odbieramy im zasług ofensywnych, tak nie da się nie zauważyć, że i te spotkania były dość szalone.

Podbeskidzie przeciw Cracovii oddało DWA CELNE STRZAŁY. Oba zdołało zamienić na bramki. Owszem, było lepsze w pierwszym fragmencie gry, takie mocne piętnaście, dwadzieścia minut. Ale potem Pasy doszły do głosu, wyrównały przed przerwą. W drugiej połowie Cracovia miała dużo lepsze okazje, Podbeskidzie raz trafiło po kornerze. W przekroju całego spotkania, jakkolwiek znajdziemy powody, bo pochwalić Górali za ten mecz, tak to Cracovia była drużyną lepszą. A już w obronie do ostatnich sekund Podbeskidzie nie kontrolowało tego spotkania, by wspomnieć choćby okazję Thiago w końcówce. Łącznie to 6 do 16 w strzałach na rzecz ekipy Probierza.

Reklama

Jagiellonia? 2:0 dla Podbeskidzia w pierwszej połowie było bodaj najbardziej niesprawiedliwym bilansem w tym sezonie. Jaga grała, miała wymarzone okazje, a Górale trafiali. W drugiej połowie sprawa się wyrównała, 2:2, w strzałach 16 do 12 na rzecz Jagiellonii, z setką Puljicia w końcówce. Kolejny mecz, w którym Podbeskidzie niczego nie kontrolowało i dopuszczało rywali do wielu okazji.

Pozostałe trzy mecze nie są nawet zwykłymi porażkami. Każdy Podbeskidzie zdołało przegrać już de facto w pierwszej połowie.

Sytuacja jest bardzo, ale to bardzo poważna. Prawda jest bowiem taka, że beznadziejnie w tyłach Górale wyglądali w każdym meczu, tylko w dwóch udało im się to zamaskować mieszaniną niezłej gry ofensywnej i farta.

DEMOLKA W RÓŻNY SPOSÓB

Przeanalizujmy te szesnaście bramek. W jaki sposób padały?

GÓRNIK:
  • PIERWSZA BRAMKA: długa piłka zabrzan z obrony, szybkie rozegranie na trzydziestym metrze, Jimenez wychodzi sam na sam i puszcza kanał Polackowi.
  • DRUGA: kuriozalne nieporozumienie w defensywie Podbeskidzia, Polacek wychodzi do piłki, widocznie nie daje znać, bo skacze też do piłki Baszłaj, po drodze kasując Sobczyka. Trafienie z jedenastki.
  • TRZECIA: gol po dośrodkowaniu z gry
  • CZWARTA: zagranie z głębi pola, Jimenez dostaje piłkę na trzydziestym metrze i przechodzi defensywę Podbeskidzia indywidualną akcją
CRACOVIA:
  • PIERWSZA: gol po dośrodkowaniu z rzutu wolnego
  • DRUGA: gol po rozegranie kombinacyjnym przed szesnastką, finalnie Vestenicky kończy strzałem z pierwszej piłki gdzieś z piątego
JAGIELLONIA:
  • PIERWSZA: gol po dośrodkowaniu z gry
  • DRUGA: gol po takim rozegraniu w polu karnym Podbeskidzia, że Imaz trafia z bliska do pustaka
RAKÓW:
  • PIERWSZA: przypadkowa ręka Gacha przy wrzutce Tudora, karny
  • DRUGA: dogranie z głębi pola do wchodzącego w pole karne Cebuli, Podbeskidzie nie ogarnia, Cebula pewnie kończy
  • TRZECIA: Sapała faulowany, karny
  • CZWARTA: znowu karny
LECHIA:
  • PIERWSZA: samobój Komora po wrzutce Pietrzaka z rzutu wolnego
  • DRUGA: Paixao po kornerze Pietrzaka
  • TRZECIA: Paixao po wrzutce z gry Haydary’ego
  • CZWARTA: Zwoliński po kornerze Pietrzaka

Podbeskidzie ma z jednej strony tendencje do autodestrukcji, bo tak należy uznać samobój Komora, karnego sprokurowanego przez Gacha, a w sumie także bramkę straconą w pierwszej minucie z Górnikiem. Trzykrotnie rozwijali czerwony dywan przed rywalem, dając mu pierwszą bramkę. Podbeskidzie ma problem ze wszystkim: ze stałymi fragmentami, z prokurowaniem jedenastek, z byle wrzutką i akcjami kombinacyjnymi, z pressingiem. Te pięć kolejek to taki bałagan defensywny, jakiego dawno nie widzieliśmy. Kłębek kłopotów ze wszystkim.

I teraz na dwoje babka wróżyła.

Czy Podbeskidzie, patrząc na tych piłkarzy indywidualnie, nie ma z kogo uszyć rzetelnej, chociaż przeciętnej obrony?

Czy Warta Poznań, która jest jedną z najlepiej broniących drużyn w lidze, ma tego potencjału defensywnego aż o tyle więcej?

Fot. NewsPix

Najnowsze

Komentarze

6 komentarzy

Loading...