Reklama

Pojedynek gołej dupy z batem. Arka bije Miedź i tylko patrzy, czy równo puchnie

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

18 września 2020, 20:03 • 3 min czytania 14 komentarzy

Słuchajcie, ale akcja. Polsat dzisiaj nieco zamieszał i transmitował mecz profesjonalnych piłkarzy Arki z zawodnikami wymagającymi zajęć wyrównawczych. Jak to się śmiesznie oglądało! Jedni z piłką obchodzili się bardzo sprawnie, drudzy sprawiali wrażenie, jakby pierwszy raz ją widzieli i zastanawiali się, do czego w ogóle ten przedmiot służy.

Pojedynek gołej dupy z batem. Arka bije Miedź i tylko patrzy, czy równo puchnie
Co? Ta druga drużyna też chce awansować do Ekstraklasy? Powodzenia.

Po pierwsze chcemy przekazać zawodnikom Miedzi, że jeśli myślą o uprawianiu futbolu na poważnym poziomie, to powinni prześledzić jego zasady. Tak się bowiem składa, że bramki liczą się za sztukę, kiedy są strzelane w każdej minucie spotkania. Można w pierwszej, można w doliczonym czasie. Niby nic nie zwykłego, ale ekipa Skrobacza wyglądała, jakby myślała, że jest nietykalna na samym początku. Pierwszą bramkę straciła po kilkudziesięciu sekundach pierwszej połowy, drugą w jeszcze krótszym czasie po gwizdku na drugą część spotkania. A właściwie to Arce wystarczyło jedno długie podanie. Panowie, wtedy też gramy w piłkę! Naprawdę.

Po drugie jeśli chce się wygrywać, piłkarzy pokroju Musy trzeba schować do szafy. Albo rozwiązać kontrakt (w sumie ta druga opcja wydaje się ekonomiczniejsza, szafa przyda się na ubrania). Co ten facet dzisiaj wyczyniał… Przy pierwszej bramce naciskał Jankowskiego z taką pasją, jak ogląda się schnięcie farby. Zawodnik Arki niby miał mało miejsca, a wsadził bez problemu, bo Musa wyłożył mu czerwony dywan. Przy drugim i trzecim trafieniu zaprezentował przyspieszeni wozu z węglem, gdy wyprzedzali go Żebrowski i Kasperkiewicz, a gdyby spróbował się trener Mamrot, też dałby radę. Przy czwartej nie robił nic, po prostu stał i na końcu machnął rękami, żeby nie było tak statycznie.

Ale po trzecie – nie tylko Musa był beznadziejny, więc jeśli Miedź chce się liczyć, to powinna cały zespół nauczyć bronić. Atak Pietrowskiego i Romana na Młyńskiego przy premierowym trafieniu był żałosny, na orliku jest więcej pressingu. Zgranie głową Biernata do Żebrowskiego przypominało występ tego gościa ze szkoły podstawowej, co nie chce grać w piłkę, ale mu każą, więc on sabotuje. Przy trzecim i czwartym trafieniu mówimy o szkolnych błędach w ustawieniu.

MIEDŹ BYŁA DRAMATYCZNA. Nie trafiła nawet na pustą bramkę (Drzazga). Poziom okręgówki, choć pewnie Wieczysta byłaby faworytem.

Natomiast hola, hola, oddajmy Arce co cesarskie, bo wykorzystała wszystkie mankamenty swojego rywala perfekcyjnie. Przejechała się po nim bez żadnych skrupułów, była lepsza pod każdym względem. Przyjemnie ogląda się Młyńskiego, który robi wiatr na skrzydle. Super patrzy się na Letniowskiego, bo facet ma luz niespotykany na pierwszoligowych boiskach i jest rozgrywającym pełną gębą. Żebrowski ma gaz, a poza tym jest skuteczny i widać, że warto spojrzeć nawet i na trzecią ligę, zamiast brać koczkodanów z Holandii. W tyłach to się też wszystko spina, bo choć Kajzer musiał szczególnie przy sytuacji Drzazgi się mocno zbierać, to Miedź w ataku była raczej bezzębna. A przecież miała siedem bramek po swoich trzech kolejkach.

Reklama
Zakład bez ryzyka w eWinner do 155 zł dla graczy Weszło!

No, ekipa Mamrota wygląda tak, że pierwsze miejsce dla Arki może być w tym sezonie formalnością. Nie chcemy przesadzić, pamiętajmy – mówimy wciąż o pierwszej lidze – ale ta drużyna wygląda sensowniej kadrowo niż przed rokiem. Nie ma cudacznych obcokrajowców, za to są polscy piłkarze, którzy raz, że mają coś do udowodnienia, to dwa, prezentują naprawdę przyzwoitą jakość.

Trzy mecze, dziewięć punktów, 11:2 w bramkach. Jesteśmy dopiero na początku kampanii, natomiast gdyby Arka nagle zwolniła, bylibyśmy bardzo zdziwieni.

Arka – Miedź 4:0

Jankowski 3′ Żebrowski 46′ Letniowski 53′ Żebrowski 65′

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trafił do szpitala, dostał drugie życie. Dziś Churlinov to bohater Jagiellonii z Kopenhagi

Jakub Radomski
0
Trafił do szpitala, dostał drugie życie. Dziś Churlinov to bohater Jagiellonii z Kopenhagi

Komentarze

14 komentarzy

Loading...