Przed tygodniem jeden z Polaków z powiatu pruszkowskiego stanął przed trudnym, ale przyjemnym dylematem: co zrobić z 96 milionami złotych? Tak, tak, drugi raz w historii zdarzyło się, że jeden z naszych rodaków rozbił bank w loterii Eurojackpot organizowanej przez Totalizator Sportowy. Wydatnie pomogliśmy temu szczęśliwcowi, proponując trzy sposoby na wydanie tej sporej kasy. Jeśli wygrana padnie także dzisiaj, mamy kolejne trzy pomysły, jak spożytkować 45 milionów, bo tyle jest dziś w puli Eurojackpota.
Bywa, że w przypadku wielkiej euforii – a takiej na pewno dostarcza wygranie tak ogromnych pieniędzy – dajemy się ponieść emocjom. Jeśli też należycie do tego typu osobowości, proponujemy nagrodzić piłkarzy Piasta i Lecha, którzy przeszli swoich rywali w eliminacjach do pucharów. Wiadomo – nie ma jeszcze czym się specjalnie jarać, to dopiero druga runda. Ale nie ma sensu też nie doceniać tego, co zrobiły ekipy Żurawia i Fornalika. Awanse wywalczone w niezłym stylu – dobra robota.
Dlatego zwycięzca Eurojackpota może na przykład wysłać do Gliwic i Poznania dziewięć milionów czekolad. Byłby to dla piłkarzy swoisty test cierpliwości – jak trzymać dietę w sytuacji, gdy tyle słodyczy jest pod ręką? Ale to już nie byłby wasz problem. Być może piłkarze stwierdziliby, że warto rozdać te czekolady – na przykład kibicom podczas meczów, albo dzieciom w trudnej sytuacji życiowej. Tak czy inaczej, głośno byłoby o tej akcji na całym świecie. Przyczynilibyście się do tworzenia pozytywnego obrazu polskiej piłki. Wiecie, sympatycy futbolu z Anglii czy Niemiec mieliby przed oczami obraz, że polscy kibice to nie chuliganka i tak dalej, ale kilka tirów ze słodyczami w ramach docenienia.
A jakby tak dorzucić się do Thiago?
Można też podejść do tematu bardziej pragmatycznie i ulokować pieniądze w zawodników. Jeśli jesteście kibicami Liverpoolu, a tych nie brakuje, możecie dołożyć się do transferu Thiago, czyli jednego z ciekawszych ruchów w tym oknie. Hiszpan spędził w Bayernie kilka dobrych lat, wygrał wszystko, co było do wygrania. Niewątpliwie jest to artysta w swoim fachu. Oglądać mecze ze świadomością, że 1/3 wkładu w tego piłkarza poszło z naszego konta? Świetna sprawa. Gorzej, jeśli Thiago w Anglii stanie się niewypałem, ale w to jakoś nie chce nam się w to wierzyć.
Hiszpan kosztował Liverpool 30 milionów euro. Niby cena dość promocyjna jak na gracza tej klasy, ale z drugiej strony swoje zrobiła pandemia – każdy wydatek liczony w dziesiątkach baniek to dla klubu ogromne obciążenie. Nawet, gdy mówimy o mistrzu Anglii. Dlaczego nie sprawić, by księgowa ukochanego klubu miała lżejszą robotę?
A może wziąć paru Łabojków?
Możemy też pójść w kierunku polskich zawodników i pokusić się o siedemnastu Jakubów Łabojków. Wprawdzie nie wiemy, jak technicznie można kupić siedemnaście razy tego samego piłkarza, ale z taką kasą – dla chcącego nic trudnego. Były piłkarz Śląska to świadomy chłopak, bardzo dba o rozwój indywidualny, czego uhonorowaniem była oferta z Brescii, spadkowicza Serie A. Nie jest to może piłkarz, dla którego przychodzi się na stadiony, ale jeśli z jakichś powodów chcielibyście mieć go u siebie – lepszej okazji może nie być. Jak wspomnieliśmy – Brescię przebijecie aż 17 razy!
A jeśli dorzucicie do tego dobry kontrakt, może wyjść tak, że wystawicie Łabojkę na przykład w lokalnej lidze futsalowej. No sami pomyślcie – do tej pory byliście w środku tabeli, czasem się wygrało, czasem się przegrało. W grze na małym boisku jeden doświadczony gracz z miejsca sprawia, że drużyna wchodzi na wyższy poziom. Mistrzostwo ligi z kozackim piłkarzem na kierownicy – czy to nie brzmi pięknie?