– Gdziekolwiek będę, zawsze będę reprezentował Malmö. Jestem dzieciakiem stworzonym przez Malmö. To mój klub. Nie ma żadnego innego – mówił Zlatan Ibrahimović pięć lat temu. I o ile Szwed znany jest choćby z tego, że zaliczył całą trójkę nienawidzących siebie nawzajem klubów we Włoszech: Inter, Juventus i Milan, to w jego lojalność do Himmelsblått można było wierzyć. Na pewno wierzyli w nią miejscowi, którzy pięć lat temu wykupili wszystkie bilety na mecz mistrza Szwecji z PSG w Lidze Mistrzów. Zlatan wrócił do domu, było więc sporo wzruszeń, było sporo sentymentów, był też wspomniany na wstępie cytat. Tyle że pięć lat później nic z niego nie zostało. Klubem Zlatana jest już nie Malmö, a Hammarby.
Chyba nawet scenarzyści latynoskich telenoweli nie wymyśliliby takiej zdrady. Takiego plot twistu. W Szwecji co jakiś czas wspominano o powrocie Ibrahimovicia do rodzimej ligi. Na koniec kariery, żeby domknąć krąg – ruch zupełnie naturalny. Przy każdej z tych plotek zawsze pojawiała się błękitna koszulka. Nie były to zresztą tylko plotki, bo obie strony się do takiego ruchu przymierzały. Zlatan w 2018 roku zdradził, że otrzymał już ofertę powrotu do klubu, w którym zaczynał karierę. Innym razem rzucił w wywiadzie, że wie, że wszyscy tam na niego czekają. – Być może tam wrócę, nie chcę się określać, ale też zamykać sobie jakichś drzwi. Brakuje mi mistrzostwa Szwecji do kolekcji – stwierdził.
Gol Mikaela Ishaka – kurs 2.40 w Totolotku!
Wszystkie drogi prowadziły do tego, że Ibra prędzej czy później wróci do domu. I nikt, absolutnie nikt, nie spodziewał się zdrady. Bo tylko takim słowem określony został ruch, który zaszokował całą północną Europę. Rok temu Zlatan ogłosił, że został współwłaścicielem szwedzkiego klubu. Ale nie było to Malmö, które od lat zarabiało miliony dzięki jego kolejnym transferom. Legenda tamtejszej piłki zainwestowała w Hammarby.
Najlepsi kibice w Skandynawii
Hammarby? A co to w ogóle jest? To pytanie zadało sobie pół świata, bo wiadomo, że Ibrahimović przyciąga publikę. I o ile Malmö FF to marka całkiem rozpoznawalna, kojarzona z tamtejszą piłką, tak Hammarby jest klubem-anonimem. Nic dziwnego. Bajen mają w gablocie dwa puchary. Jeden za mistrzostwo Szwecji z początku XXI wieku i jeden za wygraną w… Pucharze Intertoto. Czuć pewien rozstrzał z pierwszym klubem Zlatana, finalistą Pucharu Europy, prawda? Albo z IFK Göteborg, czyli dwukrotnym półfinalistą tych rozgrywek i dwukrotnym zwycięzcą Pucharu UEFA.
Kiedy więc piłkarz Milanu oznajmił, że ekipa z charakterystycznym herbem – zielono-białą flagą i złotym laurem, zostanie wizytówką Skandynawii, wszyscy oniemieli.
Kupiłem Hammarby, bo ma największy potencjał. Może zostać największym klubem nie tylko w Szwecji, ale i w całej Skandynawii.
Zlatan Ibrahimović
Na pierwszy rzut oka – typowa dla Zlatana gadka. To, do czego przykłada rękę, jest najlepsze i największe, a jeśli już nie jest, to zaraz będzie. Bajen z 12. miejscem w tabeli wszech czasów Allsvenskan na kolana przecież nie rzucają. Natomiast gdy przyjrzymy się temu klubowi bliżej, Ibrahimović tym razem się nie przechwala, a stwierdza fakt. Spójrzmy choćby na średnią frekwencję w lidze szwedzkiej w ostatnich latach.
- 2015 – 25507
- 2016 – 22886
- 2017 – 22137
- 2018 – 23680
- 2019 – 24232
Za każdym razem była ona najwyższa w lidze. Ba, mało tego. Za każdym razem była ona także najwyższa w całej Skandynawii. Ani w Danii, ani w Norwegii, ani w Finlandii, ani na Islandii żaden klub nie przyciągał więcej osób na trybuny. Kiedy zespół spadł z ligi, na jej zapleczu sprzedano 30000 karnetów. Czyli wszystkie. W Polsce sporo mówiło się swego czasu o Broendby, którego kibice potrafią zrobić show na meczu, ale Hammarby też potrafi.
Dowód, że za Bajen stoi prawdziwa armia? 3000 piłkarzy w różnym wieku, zrzeszonych w klubie. Kosmos.
Zdrajca z Malmö
W takich okolicznościach ruch Zlatana, który wszedł w posiadanie ok. 50% akcji klubu (23,5% należy do niego, 23,5% do wspólników), faktycznie wydaje się przemyślany. Do jednego kociołka wrzucamy popularność, jaką Hammarby cieszy się na lokalnym podwórku i tę, która daje Ibrahimoviciowi tytuł jednego z najbardziej rozpoznawalnych sportowców świata. Nie trzeba mieć MBA, żeby dostrzec w tej współpracy ogromny potencjał. Na tyle duży, że warto było dla niego zburzyć swój pomnik w Malmö. W przenośni, ale także dosłownie, bo pamiętamy, co stało się z nowiutką figurą napastnika, gdy tylko kibice jego pierwszego klubu dowiedzieli się o inwestycji w Bajen. Pisaliśmy wtedy tak:
– To, gdzie zaczynałem, co dostałem i co zrobiłem dla klubu, tego nikt mi nie zabierze i zawsze będzie pamiętane – twierdzi Zlatan. Innego zdania jest część kibiców jego macierzystego klubu. Całkiem niedawno pod stadionem Malmö stanął bowiem pomnik Ibrahimovicia. Może nie jakiś spektakularny, nie jest to może stopa Uwe Seelera, bardziej ta nieudana rzeźba Cristiano Ronaldo na portugalskiej ziemi, ale jest. Pytanie – jak długo tam pozostanie. Kibice Malmö zdewastowali bowiem popiersie swojego niedawnego idola. Pomnik został pomalowany sprejem, podpalono go, a w pewnym momencie na ramieniu Szweda zawisła… klapa od kibla. Oryginalna opaska kapitańska.
Od tamtej pory z pomnikiem Ibry dzieją się przeróżne rzeczy. Regularnie jest niszczony, jakiś czas temu w social mediach krążyło nawet zdjęcie, że został obalony.
https://twitter.com/brfootball/status/1213772877914365953
Jedno jest już pewne – Szwed do miasta, w którym się wychował, nie ma już po co wracać.
Hammarby rośnie dzięki Zlatanowi
Inna sprawa czy w ogóle chce? W sztokholmskim Hammarby nikt nie przejmuje się tym, że Zlatan biegał kiedyś w błękitnej koszulce. Kiedy koronawirus zatrzymał piłkarski świat, Szwedzi trenowali w najlepsze. Na zajęciach zjawił się także współwłaściciel klubu, który skorzystał z życzliwości drużyny i podtrzymywał formę, czekając na restart Serie A. Choć na dobrą sprawę nie wiadomo, kto skorzystał na tym bardziej. Jak już mówiliśmy, sława Ibrahimovicia momentalnie nadała Bajen globalny charakter. Trening napastnika Milanu w swoim klubie szybko stał się hitem w sieci. Szybko padł więc pomysł zorganizowania sparingu z udziałem Zlatana. Możemy się mylić, ale podejrzewamy, że był to pierwszy mecz sparingowy Hammarby, z którego przeprowadzono obszerną transmisję telewizyjną.
Pokazano mecz, był także wywiad z Ibrahimoviciem, któremu udało się trafić do siatki. Całość rzekomo cieszyła się ogromną popularnością.
Wraz ze Zlatanem rośnie też to, co ma coraz większą wartość w dzisiejszym świecie – klubowe social media. Pamiętamy, jak wielki wzrost zainteresowania w sieci wywołało przyjście Cristiano Ronaldo do Juventusu. Tymczasem zespół kupiony przez legendę szwedzkiej piłki całkiem szybko dołączył do czołówki najbardziej rozpoznawalnych marek w kraju. Dziś Hammarby to:
- 10. największa społeczność na Facebooku w Szwecji, jeśli chodzi o kluby sportowe
- Trzecia najszybciej rosnąca społeczność w ostatnim czasie
- 5. drużyna pod względem popularności na Twitterze
- I najszybciej zyskująca nowych followersów na tej platformie
- 5. największe sportowe konto w Szwecji na Instagramie
Oczywiste jest, że Bajen ciężko konkurować z bardziej utytułowanymi klubami. Jednak skoro na trybunach zielono-biali rządzą ligą, to i wirtualny świat stoi przed nimi otworem. Choć tu konkurencja jest na pewno większa, bo ciężko przypuszczać, że choćby na Facebooku Hammarby uda się przebić reprezentację szwedzkich hokeistów.
Topowa akademia fundamentem do mistrzostwa
Wróćmy jednak do najważniejszego, czyli do futbolu. Lech Poznań rzecz jasna gra z Hammarby nie przez przypadek – nikt miejsca w pucharach Szwedom nie dał. W ostatnich dwóch latach Bajen twardo trzymają się w ligowej czołówce.
- 2018 – 4. miejsce, równa liczba „oczek” z trzecim klubem
- 2019 – 3. miejsce, punkt do mistrzostwa, równa liczba „oczek” z wicemistrzem kraju
Wcześniej stołeczna ekipa trochę cieniowała, ale nie zapominajmy, że w 2015 roku wróciła do Allsvenskan, więc trochę czasu na stabilizację się przydało. Wspominaliśmy wcześniej o tym, że klub ze Sztokholmu ma największą liczbę zarejestrowanych piłkarzy, czyli musi mieć stabilną akademię. To fakt, coraz więcej młodzieży wchodzi do zespołu, choć pod tym względem Lech akurat nie ma się czego wstydzić. Od 2015 roku w obydwu zespołach zadebiutowało po 12 piłkarzy z kategorii U-21. Jeśli chodzi o transfery z klubu, też nie możemy mówić o wielkiej przepaści. Największy zarobek w ostatnich latach?
- Odilon Kossounou – 18 lat, 3.8 miliona euro
- Neto Borges – 22 lata, 2 mln euro
- Emil Roback – 17 lat, 1.5 mln euro
- Joseph Aido – 21 lat, 1.25 mln euro
Szału nie ma. Zwraca uwagę to, że trzech z tych gości trafiło do Belgii, a więc na rynek, z którego zapewne dalej ruszą w świat. My sprzedajemy zawodników do większych lig, więc i zgarniamy lepsze pieniądze. W Hammarby tylko Roback dokonał naprawdę dużego skoku, trafiając w tym sezonie do Milanu. Oczywiście obie strony zarzekają się, że Zlatan nie miał z tym ruchem nic wspólnego i tylko przypadkowo biega po boisku w czerwono-czarnej koszulce. Młodzieżowe sekcje Bajen regularnie odnoszą sukcesy.
U-19:
- 2019 – mistrzostwo północy, 5. miejsce w kraju
- 2018 – mistrzostwo północy, mistrzostwo kraju
- 2016 – mistrzostwo północy, 3. miejsce w kraju
U-21:
- 2018 – mistrzostwo kraju
- 2016 – mistrzostwo kraju
***
I właśnie w to zainwestował Zlatan. W potencjał. W przyszłość. Już w 2019 roku Hammarby odnotowało wzrost zysków o osiem milionów szwedzkich koron. Być może ta suma nie robi dziś wrażenia, jednak ciężko zakładać, że w najbliższych latach Bajen z nowym sternikiem nie czekają kolejne wzrosty. Szczebelek po szczebelku klub ze Sztokholmu chce najpierw awansować do pucharów i zainkasować pieniądze z UEFA, a potem odebrać tytuł sąsiadom zza miedzy, bo w ostatnich latach po mistrzostwo sięgały AIK i Djurgardens.
Hammarby wygra? Kurs 2.45 w Totolotku
Trochę szkoda, że na tej drodze do chwały stanął akurat Lech, ale… Być może doczekamy się przyjemnej niespodzianki i Ibrahimović dobrze zapamięta ekipę, która po raz pierwszy wykopała jego klub z pucharów?
SZYMON JANCZYK
Fot. Newspix