Śląsk Wrocław po trzech kolejkach ma siedem punktów i jest wiceliderem Ekstraklasy. Weszłopolscy porozmawiali z Waldemarem Sobotą, który tego lata wrócił do WKS-u i od razu jest w nim wyróżniają się postacią. Karny wzbudzający tyle dyskusji w szeregach Lecha, odejście Łabojki, porównanie szatni z 2012 roku i tej obecnej, trema przed pierwszym meczem – tematów nie brakowało. Poniżej wersja tekstowa tej rozmowy.
Grałeś kiedyś w Ekstraklasie w lepszym meczu niż ten z Lechem?
Pewnie tak, ale dawno mnie w Ekstraklasie nie było. Wiem, że wszyscy się podniecali tym meczem, dla kibiców na pewno świetne widowisko. Myślę jednak, że z obu stron było dużo błędów i dlatego padały takie bramki.
Doceniamy szczerość. A chcieliśmy pochwalić.
Odprawa jeszcze przed nami. Trener zapewne pokaże nam parę fragmentów, w których nie zachowaliśmy się tak, jak powinniśmy.
Ale to może być przyjemna odprawa, bo cały mecz przyjemnie się oglądało.
Na pewno wiele będzie się działo i czeka nas długa odprawa. Tak jak mówię, było wiele fajnych momentów, ale niefajnych również.
Oglądałeś sytuację z rzutem karnym? Piłkarze Lecha upierali się, że go nie było i że Musonda przyznał, że nie powinno go być. Rozmawialiście ze swoim kolegą o tej sytuacji?
Rozmawiałem z Musondą po meczu. Wszyscy byliśmy przekonani, że rzut karny się nam należał. W mediach gdzieś potem przewijało się, że Lubambo przyznał się do symulowania. To nie miało miejsca, przyznał nam, że niczego takiego nie powiedział i był rzut karny.
Padały nawet stwierdzenia, że od razu biegł do sędziego, żeby go przekonać do braku jedenastki.
Wiele opinii, wiele osób zabierało głos, ale wydaje mi się, że na końcu wszystko dobrze się ułożyło. Sędzia podjął prawidłową decyzję.
Dociekaliście u piłkarzy Lecha, skąd w ogóle wzięła się teoria, że Musonda miałby się przyznawać do braku faulu?
Nie dociekaliśmy, ale jeszcze w trakcie spotkania – chwilę trwało, zanim karnego zatwierdzono – w emocjach pewne słowa padły. Zawodnicy Lecha już wtedy mówili, że nie ma karnego, że dotknięta piłka, że nie było faulu. Ale na powtórkach chyba wszyscy widzieliśmy, że ten kontakt był i śmiało można było zagwizdać.
Odchodziłeś ze Śląska, Śląsk grał dobrze. Wracasz do Śląska, Śląsk gra dobrze. Można powiedzieć, że jesteś trochę talizmanem. Gdybyś usłyszał, że na koniec sezonu zajmiecie trzecie miejsce, powiedziałbyś, że super, czy jednak stwierdziłbyś, że masz większy apetyt?
Jestem ambitnym piłkarzem. Wielu już powiedziało, że wracam odcinać kupony, że nie będzie mi się chciało grać, że chcę już tylko dograć karierę. Mam jednak swoje ambicje, nie jestem tu dla samego pokopania piłki, ale także po to, żeby coś osiągnąć. Zawsze pytano mnie, na co stać Śląsk w tym sezonie. Odpowiadałem, że chłopaki ostatnio zrobili dobry wynik, zajęli piąte miejsce, ale sami czuli, że można było osiągnąć coś więcej. Sądzę, że jeśli teraz powtórzymy ten wynik, to powinniśmy być zadowoleni.
Widzisz jakieś punkty wspólne między drużyną z sezonu mistrzowskiego a tą obecną?
Za szybko na dokładną analizę, ale jedno się powtarza. Wtedy też nikt na nas nie stawiał i nie postawił przed sezonem większych pieniędzy na mistrzostwo Śląska, a my jako drużyna funkcjonowaliśmy najlepiej. Dlatego właśnie zdobyliśmy tytuł. Po tych pierwszych tygodniach mogę powiedzieć, że szatnię mamy teraz podobną, wszyscy ze sobą dobrze funkcjonują. Tworzymy monolit.
Zapamiętaliśmy cię jako skrzydłowego, czasami jeźdźca bez głowy, ale dobrego skrzydłowego. Dziś pokazujesz kompletnie inną twarz. Nawet nie chodzi o twoją pozycję, bardziej o twoje zachowanie na boisku, które jest bardzo odpowiedzialne.
Dla mnie to nie jest nowa pozycja, występowałem na niej przez ostatnie dwa lata. Bardziej chodzi o to, że ludzie w Polsce nie są przyzwyczajeni, że nie jestem tylko tym, który biega na skrzydle. Mam też inne zadania, więcej pracuję w defensywie. Może nie będę strzelał tylko golu co wcześniej, ale gdy tylko mogę, podłączam się do przodu. Po tych pierwszych spotkaniach chyba już widać, że także w ofensywie potrafię jeszcze coś dać drużynie.
Patrząc całościowo na naszą Ekstraklasę, uważasz, że po tylu latach jest ona gorsza, lepsza czy nic się nie zmieniło? Wy potrafiliście coś osiągnąć w pucharach, czyli przejść solidną drużyną. Od paru sezonów nawet tego nie oglądamy.
Za wcześnie, żeby to określić po paru kolejkach. Skupiam się na robieniu dobrej roboty w Śląsku i swojej formie.
Do Włoch może odejść Kuba Łabojko. W środku pola zostajesz ty, Krzysztof Mączyński i Rafał Makowski, czyli chyba wielkiej utraty jakości nie będzie.
Rywalizacja w każdym zespole jest potrzebna i nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Na każdą pozycję mamy wielu zawodników, czasami po trzech czy czterech. Na treningu wszyscy dają z siebie maksa, bo chcą grać. Jeśli mamy osiągać sukcesy, to tylko w taki sposób.
Twoim zdaniem, Łabojko jest już gotowy na wyjazd?
Grałem z nim praktycznie we wszystkich dotychczasowych meczach i bardzo dobrze się współpracowało. Wiadomo, jakie są realia. Jeśli młody polski zawodnik wybija się w Ekstraklasie, następnym krokiem jest dla niego wyjazd za granicę. Nie rozmawiałem z Kubą na temat transferu, to wyłącznie jego decyzja, ale jeżeli będzie miał taką możliwość, to wydaje się, że ma już w głowie pomysł na siebie i wie, na co się zdecyduje.
Zawsze to jeden rywal do gry mniej.
Ale rywalizacja jest potrzebna, jeśli chce się realizować ambitne plany, a my takie mamy.
Powiedziałeś „współpracowało się”, jakby to jego odejście było już przesądzone.
Odpowiedziałem w takim tonie jak mówiliście. Zabrzmiało, że transfer już dokonany, ale decyzja chyba jeszcze nie została podjęta. Gdyby była, już wszyscy byśmy o tym wiedzieli.
Z czego wynika, że wy tak dobrze funkcjonujecie mimo wielu zmian kadrowych? Mamy wrażenie, że każdy szybko nauczył się tego, czego wymaga trener Lavicka i gracie podobnie jak w zeszłym sezonie.
Inteligencja zawodników – tych co doszli i tych młodych, którzy dopiero od niedawna trenują z pierwszą drużyną. Jest w tym dużo zasługi piłkarzy, ale też trenera. Jasno nakreślił taktykę, którą od pierwszego dnia nam wpajał. Może nie wygląda to jeszcze bardzo dobrze, widać jednak, że idziemy we właściwym kierunku.
Czujesz się ambasadorem Śląska Wrocław? Kibice podjarali się twoim powrotem do klubu. Czujesz to samo, jak przy pierwszym przyjściu do Śląska?
Po pierwszych treningach i meczach mogę powiedzieć, że czuję się naprawdę dobrze. Mimo że nie było mnie siedem lat, mam poczucie, jakbym tu zawsze był. Bardzo fajnie mnie przywitano. Może to dziwnie zabrzmi z racji mojego wieku, ale przed pierwszym meczem odczuwałem małą tremę. Po paru minutach jednak o niej zapomniałem. Idziemy do przodu.
Ile autokarów z Ozimka przyjechało już na mecze Śląska?
Autokarów jeszcze nie było. Wielu ma nadal różne obawy pandemiczne, ale jest postęp. Z Piastem zbyt wielu znajomych na trybunach się nie pojawiło, teraz było ich znacznie więcej. Myślę, że na kolejnym ta liczba ponownie się zwiększy.
rozmawiali Weszłopolscy
Fot. Newspix