
weszlo.com / Weszło
Opublikowane 12.09.2020 20:10 przez
redakcja
Nie będziemy kłamać, troszkę się obawialiśmy tych polskich transferów w ostatnich tygodniach. Jednak czasy są dość szalone, przygotowania mocno poszatkowane, proces aklimatyzacyjny trudniejszy. Ale po sobotnich meczach jesteśmy odrobinę spokojniejsi. Dzisiaj w lidze hiszpańskiej zadebiutował Damian Kądzior, w niemieckim pucharze Robert Gumny oraz Bartosz Białek, a w Championship Przemysław Płacheta. Ponadto z Eredivisie golem przywitał się Paweł Bochniewicz. No i asystę zaliczył Jakub Piotrowski.
Było trochę obaw, zwłaszcza o Damiana Kądziora, który wskoczył na najwyższego byka w wieku, który już rzadko pozwala na spełnianie największych marzeń. Ale akurat ten skrzydłowy już wielokrotnie udowadniał, że nie ma dla niego takiego sufitu, którego nie mógłby przebić swoją ciężką pracą. Jego droga do Ekstraklasy, potem do reprezentacji Polski, po pierwszy większy transfer nie była łatwa, ale Kądzior maszerował wytrwale, aż dobił do obecnego miejsca. A jest to miejsce na murawie jednej z dwóch najlepszych lig świata, w barwach Eibar.
Zastanawialiśmy się: czy zadebiutuje już dzisiaj? Czy od pierwszej minuty? Czy nie będzie tak, jak z paroma innymi Polakami na hiszpańskiej ziemi, którzy mieli pewne problemy z adaptacją do dość unikalnego stylu gry na Półwyspie Iberyjskim?
JEST POLE DO POPRAWY
Dobra informacja jest taka, że Damian Kądzior wszedł na 30 minut, co stanowi naprawdę fajny wynik jak na czas i okoliczności transferu. Co więcej – od razu był ochoczo wykorzystywany przez kolegów, z miejsca zaliczył dwie przyzwoite centry po obu stronach boiska. Gdy jeszcze zabrał się do wykonywania stałych fragmentów, pomyśleliśmy sobie, że gość musiał w Eibar zrobić kolosalne wrażenie.
Niestety, później było już nieco słabiej. Przede wszystkim – Kądzior w fatalny sposób stracił piłkę na własnej połowie, wikłając się w totalnie niepotrzebny drybling. Uratował go Dmitrović świetną interwencją, ale co się wszyscy najedliśmy strachu, to nasze. Z minusów w jego grze trzeba też wymienić brak dokładności, zwłaszcza w ostatnich minutach, oraz nieudany drybling w narożniku boiska, gdy wydawało się, że mógł odgrywać piłkę nieco wcześniej. Aha, doszło jeszcze trochę kuriozalne zderzenie z własnym kolegą z obrony, ale to akurat kwestia wyjątkowej waleczności, z jaką grał dziś Kądzior.
Bo to akurat wysuwało się na pierwszy plan – facet cały czas leciał na pełnej prędkości, w jednej akcji wykonał dwa wślizgi, starał się być dosłownie wszędzie, na obu flankach, w defensywie, w środku pola. Najładniej wyszło mu odegranie piętką do boku, duży spokój, poprawna technika. Potencjał jest, ale jest też spore pole do poprawy.
Samo Eibar nieco rozczarowało, w końcówce zresztą grało w dziesiątkę. Ale jak Kądzior się rozkręci, to jeńców nie będą brać!
W NIEMCZECH LUZIK
Na niemieckiej ziemi trochę jak w Polsce, zanim ruszają ligi – na rozgrzewkę idą przedwstępne rundy pucharowe. Nie łudzimy się – to zdecydowanie ułatwiło Polakom robotę, bo żaden z trenerów nie napinał się na wystawienie jak najsilniejszej jedenastki. Dzięki temu dzisiaj:
- Bartosz Białek pojawił się na boisku w 74. minucie meczu Wolfsburga z Unionem Furstenwalde, jego klub wygrał 4:1
- Rafał Gikiewicz zagrał pełne 90 minut w barwach Augsburga w meczu z Eintrachtem Celle, zero z tyłu
- W tym samym Augsburgu zagrał też Robert Gumny, wszedł w 72. minucie, mecz zakończył się wynikiem 7:0
- debiut w barwach Fortuny Dusseldorf zaliczył też Jakub Piotrowski, jego zespół wygrał 1:0, a Piotrowski zaliczył asystę po wejściu z ławki
Na razie jednak nie ma sensu prowadzenie poważniejszych analiz, rywalami Polaków były zespoły o kilka klas gorsze, to właściwie „przedskoczkowie”. Ale mimo wszystko – fajnie, że nie było tygodni wybierania numerów, docierania się w szatni, sprawdzania drogi na stadion. O nie, jesteście, to grajcie, tyle.
PŁACHETA I BOCHNIEWICZ TEŻ Z DEBIUTEM
Kolejna fajna informacja to szybciuteńki debiut naszych zawodników w Championship oraz Eredivisie.
Do tej pierwszej ligi wytransferowaliśmy (my, tymi rękoma!) Przemysława Płachetę i nie będziemy oszukiwać – trochę się obawialiśmy. Chociaż Jarosław Kołakowski przekonywał nas, że to bardzo przemyślany wybór, dobierający Płachecie miejsce skrojone pod jego zestaw zalet, to jednak Championship jest trudną, wymagającą ligą. Dodając do tego, że Norwich to spadkowicz i jeden z faworytów do wygrania całej ligi – zdawało się, że Polak będzie musiał mozolnie pracować na każdą rozegraną minutę. I być może tak zresztą jest – w każdym razie, ta mozolna praca bardzo szybko zaczęła się spłacać.
Dziś Płacheta dostał kwadrans grania, wszedł razem z Idahem na 15 minut przed końcem, gdy trener wymienił obu podstawowych skrzydłowych. To było zresztą bardzo dobre zagranie z jego strony – Idah strzelił cztery minuty później jedynego gola w meczu. Istnieje szansa, że Płacheta będzie się przebijać nieco szybciej niż nawet Kamil Grosicki w WBA z ubiegłego sezonu – i tego mu oczywiście życzymy w kolejnych meczach.
Gol Bochniewicza
Paweł Bochniewicz z kolei od razu wskoczył do pierwszego składu Heerenven. Żadnej gadki o aklimatyzacji, żadnego poznawania zapachu nowej szatni. Wchodzi, gra od pierwszej minuty i… strzela. Na 2:0 z Willem II.
***
Dzień debiutów? Mimo pewnych niedociągnięć, dość udany. Patrząc na gola Bochniewicza i asystę Piotrowskiego – nawet bardzo udany. Przede wszystkim nikogo nie zrzucono do ogrywania się w drużynie U-23 czy chodzenia w dniu meczu na zajęcia językowe. Nasi z miejsca złapali grunt pod nogami i… oby go nie stracili. A wręcz przeciwnie – na tym kawałku do grania, coraz solidniej rozpychali się łokciami.
Fot.FotoPyK
Opublikowane 12.09.2020 20:10 przez
Okazuje się, że mamy piłkarzy. To dlaczego nic nie gramy, jako reprezentacja?
A, bo nie…
Bo mamy pajaca zamiast selekcjonera
Klich 1 – Wijnaldum 0. Brameczka w biegu przyjęcie, strzał z powietrza. Wszystko w locie z obrotem. Ale nie, my musimy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego nastawić się na obronę Częstochowy zamiast grę w piłkę. Czym my się różnimy od tej Holandii? Szerokością kadry. Jak u nas wszyscy są zdrowi to nie to, że grają w przyzwoitych klubach czy ligach, ale się w nich wyróżniają. Więc teoretycznie 1 garnitur z 2 garniturem Bośni to powinien 5:0 wygrać. A z Holandią przegrać, ale po grze w piłkę. Lewandowski, czy Milik to nie są jacyś ogoniarze z dobrych lig tylko regularnie pakują worki bramek. Zieliński też nie gra w czołowym klubie Serie A ogonów. Szczęsny też nie jest 3 bramkarzem w Juve? Krychowiak? Jeden z najlepszych piłkarzy Mistrza Rosji. Bednarek podstawowy obrońca w drużynie Premier League, Klich podstawowy pomocnik tej samej ligi. itd. itp. Oczywiście Holandii wypadnie taki Van Dick to wezmą De Lajt, wypadnie to wezmą De Vri, jak nie to Veltmana.
Ale zakładając, że nie mamy plagi kontuzji to tych 11 najlepszych Polaków stać na coś więcej niż bronienie całą drużyną na 30 metrze…
*
De Lajt, czy też De Light, jak kto woli to akurat słaby przykład. Równie dobrze mógłbym go zestawić z Jankiem Sobocińskim z ŁKS. Podobny talent do prokurowania sytuacji bramkowych przeciwnikom.
To wszystko przez stadiony! I trawę .
Stadiony są złe i trawa… trawa też jest zła
Panie Zbyszku musi pan zatanczyc!!!!
„Było trochę obaw, zwłaszcza o Damiana Kądziora, który wskoczył na najwyższego byka”
Na najwyższego byka to Kądzior by wskoczył w Premier League, a nie w Hiszpanii. Pomijając debatę, która liga jest lepsza oczywistym jest, która jest bogatsza. I tak Kądzior ma w Eibar, 14 zespole zeszłego sezonu dwóch panów po trzydziestce bez wielkich nazwisk i wielkich liczb, z ceną rynkową na poziomie 2mln. W takim 14 Crystal Palace miałby wycenianych przez tm Townseda, czy Ayewa za 10mln w konkury. A tu przychodzi do Eibaru i jest według Transfermarkt najwyżej wycenianym ofensywnym piłkarzem w drużynie. Tydzień z zespołem siedzi i już 30 minut łapie w 1 kolejce. Mimo 28 lat na karku jest najmłodszy z pośród rywali na swoją pozycję. Wydaje się mieć autostradę do pierwszej jedenastki. Kuń duży, liga topowa i życzę powodzenia i biletu na Euro, bo cenię go wyżej niż obecnego Błaszczykowskiego, czy kiedykolwiek Frankowskiego. Ale sam Eibar to taka Korona Kielce ligi Hiszpańskiej. Taniej kupić najlepiej z niższych lig, jak ktoś się wyróżni drożej sprzedamy i co roku byle się utrzymać. A że zawsze ktoś gorszy trafi to jakoś leci.
Dla mnie transfer bomba. Mając doświadczenie tylko z ekstraklasy polskiej i chorwackiej Eibar jest skrojony na miarę Kądziora. Gość nie ma czasu na przebijanie się do składu. 2 sezony i będzie miał 30 lat. Jeśli jego ambicje sięgają jeszcze jednego dużego transferu musi w debiutanckim sezonie zacząć się pokazywać i może 1 sezon 1,5, czy 2 w dobrej formie i kolejny awans do jakiejś Valencii, czy Galatasaray.
Chodzi o największego byka w debiucie, a nie w historii futbolu. Uspokój się. ;]
Chlopacy na czele z Lewym i Gliksonem niech sami ustalają taktykę. Prezes powinien być zadowolony bo odejdą koszty utrzymania sztabu szkoleniowego którego efektów pracy od dwóch lat nie widać
Uważam ze postawienie na trenera którego doświadczenie piłkarskie przypada na lata 90 W polskiej piłce reprezentacyjnej to jest sabotaż. Lata 90 W piłce reprezentacyjnej to jest pokolenie stracone. Myśle ze ówczesne nastawienie tzn Ciagle stawianie się w roli Kopciuszka któremu może uda się zremisować z Anglia, Francja lub Holandia znacząco wpływa na defensywny styl jaki preferuje obecny trener.