Piotr Zieliński siedział załamany w szatni berlińskiego Olympiastadion. 74 tysiące widzów na trybunach doznało lekkiego szoku, ale według nowelizacji przepisów UEFA z 2023 roku, nadmierna ekspresja fanów mogła się spotkać ze zdecydowaną reakcją stewarda, z wyprowadzeniem z sektora w ramach najsurowszej kary. Dlatego też nikt się nie odzywał, nikt nie krzyczał, nikt nie żartował. Co nie oznaczało, że decyzja trenerki reprezentacji Polski została przyjęta z obojętnością.
Odkąd w 2022 roku Piotrkowi coś przestawiło się w głowie podczas popołudniowej drzemki, był jednym z najlepszych piłkarzy na kontynencie. Transfer do Liverpoolu, ten wyśniony i wymarzony, doskonała gra pod wodzą Jurgena Kloppa, wreszcie poprowadzenie reprezentacji najpierw na Mistrzostwa Europy, a następnie do półfinału kontynentalnego czempionatu.
Dlaczego trener zdecydował się pozostawić go na ławce w meczu z Niemcami? Najlepszy zawodnik drużyny, jednocześnie mózg i płuca, o potężnym doświadczeniu nie ma sensu się rozpisywać. Zganił się w myślach. Trudno krytykować panią trener za jej decyzję. Przecież była ona de facto wymuszona przepisami.
Wszystko zaczęło się niewinnie, w 2020 roku, gdy Akademia Filmowa uchwaliła nowe zasady dotyczące przyznawania Oskarów. Najbardziej prestiżowe nagrody kinematograficzne miały być odtąd przyznawane wyłącznie tym produkcjom, które mieściły się w twardych ramach poprawności politycznej. Mniejszości rasowe, przedstawiciele grup LGBTQ+, kobiety – regulacje kończyły z nieznośną dominacją białych, heteroseksualnych mężczyzn w świecie filmu. Kapitalny pomysł amerykańskich magnatów filmowych z miejsca stał się inspiracją dla innych wielkich organizacji.
– To kwestia szacunku dla praw człowieka – argumentowali przedstawiciele UEFA w 2022 roku, gdy wchodziła pierwsza faza zmian. Od tej pory w każdej drużynie musiał występować przedstawiciel społeczności LGBTQ+, występujący w tęczowej opasce. – Mamy już pewne doświadczenia w podobnych regulacjach, czerpaliśmy garściami z projektu jednej z krajowych federacji, gdzie na murawie musiał przebywać młodzieżowiec.
Małym skandalem zakończyły się zresztą pierwsze mecze z nowymi przepisami. Niektóre reprezentacje upierały się, że zawodnicy z żonami oraz potomstwem tak naprawdę są biseksualni, co pozwala umieścić ich na pozycji tęczowego piłkarza. W klubach było jeszcze ciężej – trudny do pogodzenia stawał się wymóg gry piłkarza w tęczowej opasce oraz regulacje dotyczące mniejszości rasowych i kobiet. O ile największe zespoły zazwyczaj miały już na miejscu przedstawicieli wszystkich ras, a kobiety wykupiono z ich klubów w sekcjach kobiecych, o tyle dół tabeli szarpał się niemiłosiernie. Specjalna Komisja ds. Rozstrzygania Sporów Równościowych pracowała 24 godziny na dobę.
A bo Gertruda, transseksualista-skrzydłowy Herthy Berlin grał jednocześnie jako kobieta i zawodnik tęczowy.
A bo Nina, snajperka Górnika Zabrze deklarująca się jako lesbijka, zaszła nagle w ciążę.
A bo N’Golo, deklarujący się jako uchodźca, tak naprawdę był synem jednego z nigeryjskich dyplomatów.
Nie było łatwo rozstrzygać te spory, najtrudniejsze były wymogi regulujące kwestię posiadania w składzie uchodźców. Jak zwykle najszybciej zareagował biznes, czyli najbogatsze kluby. Sycylia zamieniła się w jeden wielki ośrodek szkoleniowy. Uchodźców zgarniali od razu skauci obu Manchesterów, Realu Madryt i Barcelony, po czym rozpoczynali błyskawiczne szkolenie piłkarskie w luksusowych bazach treningowych. Biedniejsze ligi musiały szukać, a co bardziej cwaniaccy działacze zmyślali historyjkę o Polakach ukraińskiego pochodzenia ze statusem uchodźcy.
– Ale wtedy było jeszcze normalnie – westchnął Zieliński, zdejmując ochraniacze i korki. Cisnął butem w kąt, korzystając, że monitoringu nie ma w gabinecie fizjoterapeuty, jest jedynie pod prysznicami, gdzie kontroluje piłkarzy pod kątem wystawiania w składzie mężczyzn jako transseksualnych kobiet.
Najgorsza zmiana to właśnie 2024 rok. Akademia rozdała swoje nagrody już według nowych zasad, świat eksplodował z radości. Wreszcie wszyscy jesteśmy równi, wreszcie czarnoskóry homoseksualista ma o wiele większe szanse na rolę niż ten biały paź Di Caprio. To był sukces, którego świat się nie spodziewał, światowa prasa cmokała z zachwytu, że decyzja sprzed czterech lat okazała się strzałem w dziesiątkę. W kategorii najlepszy film obcojęzyczny wygrał obraz “Margot”, wstrząsająca historia nowej premier Polski, która prześladowana przez system niczym Lech Wałęsa w okresie walki z komunizmem przełamywała powoli schematy w konserwatywnym społeczeństwie. Twórcy kinowego hitu przywieźli ze sobą więcej statuetek, m.in. za efekty specjalne. Hollywood zachwyciło się sceną, która z miejsca trafiła do kanonu filmowego – Margot, która na skuterze śnieżnym ucieka z więzienia, goniona przez prawicowych siepaczy.
UEFA wtedy uznała, że ze swoim często omijanym wymogiem gry jednej kobiety, jednego przedstawiciela społeczności LGBTQ+, jednego Azjaty, jednego uchodźcy i jednego czarnoskórego jest organizacją faszystowską. Skrajnie konserwatywną, archaiczną. Trzeba było postawić na tej ścieżce kolejny krok. Handicap bramkowy. Wystawiasz pięciu przedstawicieli mniejszości? Startujesz z zerowym wynikiem bramkowym. Ale jeśli przekroczysz limity, każdy zawodnik to zdobyta bramka.
– To do chuja niepodobne – zabluźnił szpetnie, oczywiście w myślach, sfrustrowany piłkarz.
O ile w fazie grupowej trener Beata “Spejson” Hong-Ji, koreański transseksualista, trzymała się dość twardo i grała szóstką piłkarzy spoza mniejszości, o tyle w dalszych fazach się złamała. Ćwierćfinał wygraliśmy 6:5, właśnie dlatego, że od początku wystawiliśmy 10 przedstawicieli mniejszości oraz Piotra Zielińskiego, pewnie kroczącego po Złotą Piłkę. W 1. minucie prowadziliśmy 5:0, udało się to prowadzenie dowieźć do końca spotkania z Hiszpanami. W półfinale Hong-Ji poszła o krok dalej.
Zieliński znalazł się poza kadrą, jego miejsce zajęła drag queen z Pułtuska, powołana na turniej w miejsce kontuzjowanego Bednarka. Półfinał Euro 2024, ukoronowanie pięknej kariery, właśnie się rozpoczynał. Rozpoczynał się bez niego. Pomyślał właśnie o triumfach, o Złotej Piłce (w parzystych latach mogli ją otrzymywać heteroseksualiści spoza mniejszości narodowych, w latach nieparzystych wygrywali jedynie przedstawiciele mniejszości), o starych latach.
W piłce nożnej eksperyment nie do końca wypalił. Ale przynajmniej branża filmowa wyzbyła się tych odrażających uprzedzeń.
Fot. FotoPyk