Reklama

Jak co środę… JAKUB OLKIEWICZ

Jakub Olkiewicz

Autor:Jakub Olkiewicz

09 września 2020, 17:06 • 6 min czytania 19 komentarzy

Wśród licznych recenzji pracy Jerzego Brzęczka, niewiele jest takich, które porównują go z innymi selekcjonerami i drużynami. Moim zdaniem stworzenie jakiejś skali porównawczej jest konieczne, jeśli chcemy faktycznie zdiagnozować problem i znaleźć jakieś rozwiązanie, a nie tylko wspólnie ponarzekać. Czy kadra gra tak samo źle, albo i jeszcze gorzej, niż na początku pracy Brzęczka? Zapewne tak, co sprawia, że od razu ze szkolnej skali ocen wykreślamy czwórkę, piątkę i szóstkę. Ale czy Brzęczek faktycznie zasłużył na niedostateczny?

Jak co środę… JAKUB OLKIEWICZ

Po pierwsze – uważam, że stać nas na więcej. Po drugie – nie mam zamiaru bronić obecnego selekcjonera, bo i on sam daje bardzo niewiele powodów, by go bronić. Natomiast istnieją niuanse, których moim zdaniem nie możemy nie brać pod uwagę przy ocenie stanu reprezentacji.

Tak się szczęśliwie złożyło, że miałem okazję obejrzeć dwa otwierające oczy mecze: Hiszpanii z Ukrainą, czyli tak jak pisałem w poniedziałek, reprezentacji odrobinę silniejszej od holenderskiej z reprezentacją odrobinę słabszą od polskiej. Na tle gry Ukraińców z mocarzem, Polacy grający z mocarzem wypadli świetnie. Tak, biorę odpowiedzialność za te słowa – Ukraińcy atakowali równie niemrawo, jak my z Holendrami, a bronili dużo gorzej, mniej rozważnie, z większą liczbą błędów i kiksów. A przecież do tej pory wszystko im żarło, nie przegrali meczu przez prawie dwa lata, selekcjonerem jest uwielbiany przez kibiców i powszechnie szanowany w świecie futbolu Andrij Szewczenko.

Gdyby ktoś mnie zapytał przed tym spotkaniem, czy wolałbym Brzeczka, czy jednak Szewczenkę, pewnie wskazałbym drugiego. Wieczorem już taki pewny nie byłem.

ZARZUT PIERWSZY: BRAK ODWAGI

Na drugim biegunie są jednak spotkania Szwajcarów z Niemcami oraz Chorwatów z Francuzami. Zanim zaczniecie we mnie ciskać gromy, że gdzie my, a gdzie reprezentacja Chorwacji przypominam – Chorwacja gra już bez Mandżukicia, Rakiticia i Modricia. Wydawało się, że wymiana pokoleń będzie u nich wyjątkowo bolesna. Tymczasem oni nawet przy pozytywnym dla siebie wyniku 2:2 potrafili atakować siedmioma piłkarzami, próbować dryblingu przeciw tak klasowym obrońcom jak francuscy stoperzy, często z sukcesami. Stopklatka z tego pressingu Szwajcarii w meczu z naszymi sąsiadami staje się powoli viralem, zwłaszcza po zestawieniu jej z bezradnością Milika, który w spotkaniu z Holandią do pressingu ruszył sam. Chorwacja grała jeszcze odważniej niż Szwajcaria i chyba też z lepszymi efektami – mimo porażki 2:4, Chorwaci utwierdzili samych siebie w przekonaniu, że nie są skazani na pożarcie przy wymianie ciosów nawet z triumfatorami ostatniego mundialu.

Reklama

Nie chcę wchodzić w taktyczne szczegóły, natomiast uwagę przykuwa odwaga na boisku.

Jestem pewny, że obecność dziewięciu piłkarzy Polski we własnym polu karnym przy ataku pozycyjnym Holendrów i siedmiu piłkarzy Chorwacji na połowie Francji przy wyprowadzaniu piłki przez mistrzów świata to efekt ustaleń w szatni. Po prostu – to jest nowy trend w futbolu, który świetnie sprawdza się w piłce klubowej i dlatego też coraz szerzej znajduje uznanie w oczach selekcjonerów. Odbiór na połowie rywala, zmuszenie przeciwnika do błędu jak najbliżej jego własnej bramki, w najgorszym razie – faul taktyczny, gdy okaże się, że drużyna poradziła sobie z nagłym doskokiem.

To jest coś, co mnie martwi. Okej, z Holendrami możemy postawić na podwójne zasieki i oczekiwanie na ruch rywala. Ale z Bośnią wierzyłem, że możemy już zagrać w sposób dominujący, zarówno przy odbiorze, jak i w fazie „konstruowania” akcji. Tak się nie stało, a biorąc pod uwagę jak wyglądały pierwsze pół godziny i wyjściowa jedenastka – zdaje się, że nie było w ogóle planu, by tak zagrać. Dopiero, gdy w oczy zajrzało widmo porażki coś się delikatnie ruszyło, ale znowu: dlaczego tak późno? Dlaczego i tak z zaciągniętym hamulcem ręcznym?

ZARZUT DRUGI: NAPRAWDĘ JESTEŚMY TAK SŁABI?

Mój najważniejszy zarzut wobec Jerzego Brzęczka dotyczy oceny możliwości tej drużyny. Rozumiem, że jesteśmy w wielu kwestiach ograniczeni umiejętnościami naszych najlepszych zawodników. W pełni zrozumiem, jeśli z Hiszpanią na Euro zagramy tak, jak z Holendrami. Ale czy naprawdę jesteśmy tak słabi, by w ten sposób grać w dosłownie KAŻDYM meczu?

Jasne, trzeba pamiętać: po wprowadzeniu Ligi Narodów, większość meczów gramy z bardzo trudnymi rywalami. Mecze eliminacyjne z natury trudno traktować jako plac budowy, choć wiadomo – ten wymęczony remis z Austrią był nieprawdopodobnie frustrujący z uwagi na nasza ofensywną niemoc. Poza nimi jednak mieliśmy do czynienia dwukrotnie z Włochami i Portugalczykami oraz Holandią. W teorii można było coś ciekawego pokazać w meczu towarzyskim z Irlandią, potem z Czechami, ale to były pierwsze miesiące pracy selekcjonera, nie dziwię się, że wyglądało to średnio.

Od 15 listopada 2018 roku graliśmy wyłącznie eliminacje oraz Ligę Narodów w dywizji A, czyli z Portugalia i Holandią. Aż do poniedziałkowego starcia, każdy mecz można było traktować jako bój o życie. No i właśnie – do poniedziałkowego starcia. Można przymknąć oko na zasieki z Austrią, na niechęć do eksperymentów w spotkaniach eliminacyjnych, na ustawienie się we własnym polu karnym w meczach o koszyk przeciw Portugalczykom w Lidze Narodów, czy z mocną Holandią. ALE BOŚNIA I HERCEGOWINA?

ZARZUT TRZECI: TAKA OKAZJA TRAFIA SIĘ RAZ NA DWA LATA

Dlatego też taki żal mam o Bośnię i Hercegowinę, która stanowiła pierwszą od dwóch lat okazję do bezstresowego sprawdzenia, czy potrafimy coś poza przesuwaniem i dość ofiarną obroną. Już wiemy, że ta okazja została zmarnowana i nadal nie jesteśmy świadomi, na co stać nas z przodu. Przywiązywałem do tego spotkania ogromną wagę, dlatego że nie znamy odpowiedzi, choć za pasem mamy nie tylko wielką imprezę, Euro 2021, ale i marcowy start eliminacji do MŚ w Katarze. Wieczne boje o punkty rankingowe, o umieszczenie w jak najwyższym koszyku – to wszystko sprawiało, że nie mieliśmy w ogóle czasu na sprawdzenie własnych możliwości.

Reklama

Teraz, gdy pierwszy koszyk jest już bezpowrotnie stracony, a i zwycięstwo w Lidze Narodów nam nie grozi, był idealny moment, by się sparzyć. Okej, wyszliśmy ofensywnie, dostaliśmy w cymbał, mamy nauczkę na przyszłość – siedzieć we własnym polu karnym, bo do niczego innego się nie nadajemy.

Okazję zmarnowaliśmy, następna nie wiadomo kiedy.

***

Inna sprawa, że doradzam wszystkim powolne oswajanie się z myślą, że mundial w Katarze w 2022 roku jest dla nas raczej nieosiągalny. Z Europy awans robi 13 drużyn, w tym 10 zwycięzców eliminacji oraz wygrani w turnieju barażowym. Podkreśliłbym ten turniej barażowy, nie da się tam prześlizgnąć psim swędem. Będziemy losowani z drugiego koszyka. Moim zdaniem jeśli źle zakręcą się kulki, będziemy przegrani w momencie losowania. Wystarczy trafić Francję, Niemców, Anglików lub Hiszpanów i wówczas szczytem marzeń będzie baraż. Ale znowu – w barażach przecież nie zagrają leszcze, wręcz przeciwnie. Być może byłbym optymistą, gdybyśmy potrafili zagrać jakiś mecz a’la Szwajcaria z Niemcami, czy Chorwacja z Francją, natomiast chyba wszyscy jesteśmy zgodni – raczej takiego nie zagramy.

Co gorsza – właściwie nie jestem w stanie wskazać recepty, co dalej. Może trzeba po prostu się pogodzić, że przy naszym obecnym poziomie po każdej tłustszej chwili jak lata 2016-2019, przyjdzie chwila chudsza?

***

To co z tym Brzęczkiem? Nie mam większych pretensji o brak progresu w stosunku do początku kadencji, o zachowawczą grę z Holendrami, o sztywność taktyczną. Wszystkie moje pretensje kręcą się wokół odwagi. Odwagi, by zagrać śmielej. Ale i odwagi, by w ogóle sprawdzić, jak to wyjdzie. Są selekcjonerzy, są drużyny na zbliżonym poziomie do nas, które albo po prostu grają odważniej, albo chociaż sprawdziły i na własnej skórze przekonały się, że nie warto.

Nam zostaje domyślanie się, co by było, gdyby. Dość nieznośne, gdy sprawdzamy PESEL Roberta Lewandowskiego…

Łodzianin, bałuciorz, kibic Łódzkiego Klubu Sportowego. Od mundialu w Brazylii bloger zapełniający środową stałą rubrykę, jeden z założycieli KTS-u Weszło. Z wykształcenia dumny nauczyciel WF-u, popierający całym sercem akcję "Stop zwolnieniom z WF-u".

Rozwiń

Najnowsze

Piłka ręczna

Oficjalnie: Polska współorganizatorem mistrzostw świata 2031 w piłce ręcznej kobiet

redakcja
0
Oficjalnie: Polska współorganizatorem mistrzostw świata 2031 w piłce ręcznej kobiet

Felietony i blogi

Ekstraklasa

Trela: Przewagi i osłabienia. Jak czerwone kartki wpływają na losy drużyn Ekstraklasy?

Michał Trela
1
Trela: Przewagi i osłabienia. Jak czerwone kartki wpływają na losy drużyn Ekstraklasy?
1 liga

Czy zmiany trenerów miały sens? Ranking i ocena roszad na pierwszoligowych ławkach

Szymon Janczyk
16
Czy zmiany trenerów miały sens? Ranking i ocena roszad na pierwszoligowych ławkach

Komentarze

19 komentarzy

Loading...