Trudno było stłumić ziewanie podczas starcia Szwedów z Francuzami rozegranego w ramach Ligi Narodów. Tempo meczu długimi fragmentami mocno sparingowe, wielu zawodników zaprezentowało iście wakacyjną formę. Ostatecznie zwyciężyli faworyci. Ekipa “Trójkolorowych” pokonała Szwecję 1:0. Jednak gdyby wynik poszedł w drugą stronę, to Francuzi nie mogliby mówić o żadnej niesprawiedliwości. Dość powiedzieć, że zwycięskie trafienie Kyliana Mbappe to był zarazem jedyny celny strzał podopiecznych Didiera Deschampsa w dzisiejszym spotkaniu.
Długotrwała niemoc Francuzów
41 minut czekali Francuzi, żeby po raz pierwszy uderzyć na szwedzką bramkę. No i okazało się, że właśnie ten premierowy strzał był decydujący dla losów spotkania. Wspomniany Mbappe kapitalnie związał dryblingiem kilku obrońców i z piekielnie ostrego kąta zmieścił piłkę w siatce, wykorzystując minimalny błąd w ustawieniu bramkarza, Robina Olsena. Gwiazdorowi PSG bardzo pomógł w tej sytuacji rykoszet, fakt, ale trzeba mu oddać, że bramkę wykreował właściwie z niczego.
Ten przebłysk geniuszu to był dzisiaj chyba jedyny sposób, by Francuzi przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Całościowo bowiem ich postawa w ofensywie nie porywała. Zwłaszcza w pierwszej połowie. To nie jest przypadek, że “Trójkolorowi” tak długo nie potrafili w ogóle dojść do sytuacji strzeleckiej. Szwedzi po prostu umiejętnie się bronili, nie dali się stłamsić. To oni byli bliżej wyjścia na prowadzenie.
Oczywiście nie ma mowy o jakiejś nawałnicy pod bramką strzeżoną przez Hugo Llorisa. Jak już wspominaliśmy, tempo spotkania generalnie nie zachwycało i żadna ze stron nie zaprezentowała się porywająco. Ale rywale reprezentacji Polski na najbliższych mistrzostwach Europy pokazali mimo wszystko przed przerwą naprawdę sporo porządnego futbolu. Byli skuteczni w odbiorze, dość łatwo przenosili akcję na połowę Francuzów, zagrażali strzałami z dystansu i stałymi fragmentami gry. Brakowało w tym wszystkim momentu przyspieszenia, jakiejś szczypty polotu, ale solidności Szwedom odmówić nie można.
Zwłaszcza w defensywie. Tym bardziej mogą sobie Skandynawowie pluć w brodę, że na przerwę zeszli przegrywając. Mbappe, który w sumie grał dość przeciętnie, trochę podciął im skrzydła swoim trafieniem. Podwójnie bolesnym, bo chwilę wcześniej gospodarze mieli znacznie bardziej klarowną okazję do zdobycia gola, ale Berg jej nie wykorzystał.
Nieskuteczny Griezmann
Po przerwie mecz trochę się wyrównał. Szwedzi ochoczo zabrali się do odrabiania strat, co zmusiło ich do przejścia do ataku pozycyjnego, a to z kolei otworzyło Francuzom okazje do wyjść z kontratakami. I od razu “Trójkolorowi” zaczęli się nieco częściej pojawiać pod bramką Olsena, korzystając z wolnych przestrzeni. Brakowało jednak skuteczności. Między innymi Antoine’owi Griezmannowi, który w bardzo klarownej sytuacji posłał futbolówkę ponad bramką. Szwedzi też mieli swoje okazje, w końcówce trochę przycisnęli, ale konkretów zabrakło.
W sumie – typowy mecz na remis, może z małym wskazaniem na gospodarzy. Ale to Francuzi trzy punkty zabierają ze sobą. W doliczonym czasie gry mieli zresztą szansę, by jeszcze podwyższyć prowadzenie. W szwedzkim polu karnym doszło bowiem do starcia dwóch starych znajomych z Manchesteru United. Victor Lindelof najpierw popełnił błąd w ustawieniu, w wyniku którego musiał rzucić się w pościg za Anthonym Martialem. No i niby udało mu się Francuza dogonić, ale sędzia orzekł, że obrońca dopuścił się faulu przy próbie odbioru piłki. Rzutu karnego nie wykorzystał jednak Griezmann, który znów huknął wysoko ponad bramką. Fatalnie miał dziś ułożoną stopę piłkarz Barcelony. W rozegraniu również zdarzyło mu się kilka prostych technicznych pomyłek.
Pomimo porażki Szwedów, trudno po takim meczu o optymizm w kontekście przyszłorocznych mistrzostw Europy. Jasne, Francuzi zagrali dzisiaj na jakieś 20% swoich możliwości, brakowało im paru ważnych ogniw, ale przecież szwedzcy piłkarze również nie znajdują się w topowej formie. A jednak widać było pomysł na grę, dobrą organizację i brak strachu przed przejęciem inicjatywy. Krótko mówiąc – zupełne przeciwieństwo występu Polski przeciwko Holandii. A przecież “Trójkolorowi” to dzisiaj znacznie mocniejsza ekipa niż Oranje.
SZWECJA 0:1 FRANCJA
(K. Mbappe 41′)
fot. Newspix.pl