Reklama

Ile dobrych meczów zagrała kadra Brzęczka?

redakcja

Autor:redakcja

05 września 2020, 16:04 • 6 min czytania 47 komentarzy

Jerzy Brzęczek nie dostał – jak często mawiają trenerzy, głównie po to, żeby się wybielić – gotowej drużyny. Ale też nie było to coś na kształt gruzowiska w Płocku (mamy na myśli trybuny). Drużyna z problemami, może trochę wypalona poprzednim układem, ale jednak z nazwiskami, które znaczą coś w światowej piłce. Nikt od Brzęczka nie wymagał rewolucji. Bardziej tego, że przestawi kilka klocków i drużyna znów wróci na dobre tory.

Ile dobrych meczów zagrała kadra Brzęczka?

Wyniki pokazują – jest nieźle. Grupa wygrana na pewniaczka, porażki w Lidze Narodów z dużymi firmami, ale w skromnych rozmiarach. Brzęczkowi nie zdarzył się jeszcze mecz, w którym jego drużyna wystawiła tyłek i czekała, aż rywal będzie smagał batem. To znaczy… Kilka takich meczów może było. Ale rywale tylko bacikiem pomachali, klepnęli ze trzy razy i jakoś się upiekło.

Ale, niestety dla Brzęczka – nie oglądamy meczów na FlashScore, a w telewizj. Bądź na stadionie. I widzimy, że nawet jeśli wynik na koniec się zgadza, to i tak zazwyczaj opuszcza się kanapę bez szczególnego entuzjazmu. Zastanówmy się – o ilu meczach za kadencji Brzęczka można powiedzieć, że Polska zagrała w nich dobrze? Wiecie, nie że wyszarpała gola po męczarniach i wywiozła punkty z mitycznego „trudnego terenu”. Ale że faktycznie mogła się podobać. Że piłeczka chodziła. Było widać jakiś pomysł, polot.

No i… takich meczów jest niewiele.

Liga Narodów

Paradoksalnie jedno z takich spotkań to debiutancki mecz Brzęczka w roli selekcjonera. Nie chcemy umniejszać zasług, ale wiadomo – trudno o wniosek, że to była jego drużyna. Wprawdzie to on zaprosił piłkarzy, to on ustalił skład, to jego ludzie rozkładali pachołki, no ale pracował z Lewandowskim i spółką zbyt krótko, by stwierdzić inaczej niż tak, że to bardziej efekt spuścizny, jaką pozostawił po sobie Adam Nawałka.

Reklama

Pal licho, nie czepiajmy się. Te 45 minut z Włochami było bardzo dobre. Na tyle dobre, że aż zastanawialiśmy się – może to i dobrze, że nie wykręciliśmy trzech punktów, bo jeszcze za szybko wpadlibyśmy w euforię? Po końcowym gwizdku nie zgadzał nam się – paradoksalnie, bo w całej kadencji Brzęczka jest dokładnie na odwrót – głównie wynik. 1:1 po golu Zielińskiego. Mogliśmy spokojnie wsadzić drugiego, a wyszło tak, że Błaszczykowski podarował rywalom rzut karny.

Jeszcze wtedy widzieliśmy dla tej reprezentacji duże nadzieje. Ale szybko zostaliśmy sprowadzeni na ziemię. Z Portugalią u siebie skończyło się 2:3, ale… Postawmy sprawę w ten sposób – to nie było tak wyrównane spotkanie jak to z mistrzostw Europy. Portugalczycy zlali nas, jak chcieli, a wynik tylko zamazał obraz gry. Podobnie jak ten w rewanżowym meczu z Włochami. Brzęczek poczuł się wtedy na tyle pewnie, że wystawił eksperymentalną linię pomocy (z czterema środkowymi pomocnikami – Linettym, Szymańskim, Góralskim i Zielińskim). Szybko się z tego pomysłu wycofał – jeszcze w przerwie – i przyznał piłkarzom w szatni, że to był błąd.

Ale nawet i po powrocie do naturalnego systemu gry niewiele drgnęło. Mieliśmy szczęście, że trafiło na Włochów, którzy jeszcze wtedy byli na etapie placu budowy (swoją drogą – poszła im ona trochę lepiej niż nam). Mecz w Portugalii uznajemy w ogólnym rozrachunku za niezły. Rozkręcaliśmy się powoli, przez większość czasu męczyliśmy strasznie, ale mogliśmy się podobać w ostatnim kwadransie. Wtedy też zdobyliśmy gola na wagę remisu. Wywieźć punkt z Guimaraes po odważnym zrywie – warto to szanować.

No i wczoraj Holandia. Historia świeża, nie ma co rozdrapywać ran.

  • Dobre mecze w Lidze Narodów: 1
  • Niezłe mecze w Lidze Narodów: 1
  • Słabe mecze w Lidze Narodów: 3

Jeśli mielibyśmy rozdrabniać się na minuty, wyszłoby nam, że kadra grała dobrze przez godzinę gry. Na 7,5 godzin, które spędziła na boisku.

Eliminacje do Euro

Przeszliśmy je jak burza. I zdajemy sobie sprawę, że ktoś patrząc z boku miałby za wariatów wszystkich, którzy narzekają na robotę byłego trenera Wisły Płock. No bo jak to, on awansował na Euro na luziku, przegrał tylko raz, a wy się czepiacie? Cytując Łazarka – czy was aby, końskie łby, nie pogięło?

Reklama

Ale właśnie to mecze eliminacyjne są w kontekście oceny Brzęczka najbardziej znaczące. Głównie dlatego, że klasa rywali w Lidze Narodów mogła być dużym usprawiedliwieniem. Z Portugalią może nam się przytrafić manto, ale z Macedonią Północną czy Słowenią trzeba już coś pokazać. Ba! Trzeba kontrolować grę i wychodzić na boisko jak po swoje. Wszyscy w grupie – no, może poza Austriakami – traktowali nas jako faworytów.

I aż chciałoby się napisać, że rola faworyta widocznie nam średnio leży, ale przecież widzieliśmy, co się działo wczoraj w Amsterdamie. Gdy jesteśmy tym gorszym z zespołów, wcale nie wzbijamy się na wyżyny. Co z eliminacji na plus? Na pewno mecz z Izraelem. Pierwsze i jedyne naprawdę imponujące spotkanie w tej kadencji. Na plus należy zaliczyć też spotkanie ze Słowenią na Narodowym. Zwłaszcza, że miało ono swoje kilka godnych zapamiętania momentów – pożegnanie Piszczka, rajd Lewego, a nawet i uroczy gol Jacy Góralskiego na wślizgu. Ale podobała nam się sama gra. A to dużo przy tej reprezentacji.

Być może to efekt gry bez jakiejkolwiek stawki. Biało-czerwoni dali radę także w rewanżowym meczu z Macedonią Północną, choć nie stwierdzimy też, że był to Bóg wie jak dobry mecz. Po prostu – solidnie wykonana robota. Widać, że piłkarze wyszli na boisko z poczuciem, że mają sporo do udowodnienia. Szczególnie na początku meczu ścisnęli rywala, a potem kontrolowali to, co się dzieje na boisku. To także mecz, w którym Krychowiak odnalazł się na bardziej ofensywnej pozycji. Do przeciętnych meczów możemy zaliczyć ten w Wiedniu. Generalnie wiało nudą, ale były momenty, przebłyski, gdy coś nam się kleiło. Wygranie meczów z Łotwą w dobrym stylu to psi obowiązek. A nawet i z tą Łotwą – jeśli mielibyśmy się czepiać – męczyliśmy się na Stadionie Narodowym.

Macedonia Późnocna na wyjeździe? Męki. Słowenia na wyjeździe? Dramat. Austria u siebie? Męki. Izrael na wyjeździe? Słabizna.

  • Dobre mecze w eliminacjach: 2
  • Niezłe mecze w eliminacjach: 3
  • Słabe mecze w eliminacjach: 5

Szczęście Brzęczka polega na tym, że obrona jakoś się trzyma, a z przodu zawsze coś wpadnie. Ale jest to NIEMIARODAJNE do tego, co ta kadra powinna podnieść z boiska. Czy zasłużyliśmy na to, by zdobyć 25 punktów? Nie.

Sparingi

Liga Narodów sprawiła, że gramy ich znacznie mniej iż w poprzednich latach. Brzęczek dostał ich tylko dwa. Z Irlandią zaprezentowaliśmy się beznadziejnie. Piłkarze wyglądali, jakby wyszli na boisko za karę. Z Czechami znów klasyka gatunku – mecz tak blady, że gdyby był człowiekiem, byłby Albinosem.

  • Dobre mecze sparingowe: 0
  • Słabe mecze sparingowe: 2

***
Trzy mecze, o których można było powiedzieć, że kadra zagrała w nich naprawdę dobrze. Trzy. Na siedemnaście. Za Nawałki co drugie spotkanie było takie, że można było wyciągać z niego pozytywy. A przecież Brzęczek wcale nie poszukuje, wcale nie testuje. Nasz selekcjoner zdaje się mieć przekonanie, że ma już gotowy produkt, który tylko delikatnie będzie ulepszał. Jak postawił na Klicha, tak gra u niego wszystko. Jak uparł się na Bereszyńskiego na lewej, tak nie sprawdza, jakie ma alternatywy. Zieliński może być krytykowany zewsząd, a u Brzęczka i tak ma stały plac.

Niespecjalnie testował nawet w sparingach, które dostał. Mecze w Lidze Narodów podejmuje zazwyczaj w wyjściowym garniturze. Tylko że… ta kadra nie robi postępów. Nie idzie w żadnym konkretnym kierunku. Z każdym kolejnym meczem coraz ciężej stwierdzić, co ona tak właściwie gra.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

47 komentarzy

Loading...