Dlaczego nie chce wchodzić do brodzika intelektualnego i komentować wywiadu Sławomira Peszki? Z czego wynika słaba forma Lechii na początku sezonu i gdzie leżą rezerwy? Co jest nie tak z Tomaszem Makowskim? Dlaczego Lechia odpuściła na rynku transferowym i czy można spodziewać się jeszcze jakichś ruchów? Czy Patryk Lipski udzieli wywiadu, w którym skrytykuje jego pracę? Jaki ma plan na ten sezon? Na te i na inne pytania w rozmowie z Weszłopolskimi na antenie Kanału Sportowego i Weszło.FM odpowiedział trener Lechii Gdańsk, Piotr Stokowiec. Zapraszamy.
***
Ostatnio głośno było o wywiadzie Sławomira Peszki. Musimy pogratulować. Został pan w nim przedstawiony jako profesjonalista. Piłkarz Wieczystej chciał panu zaszkodzić, a wyszedł pan na szkoleniowca przykładającego dużą uwagę do detali.
Wyczerpany temat. Ruszyła Ekstraklasa, trenerzy mają pełne ręce roboty. Zajmuję się poważnymi sprawami, a tematy mało poważne zostawiam na boku. Zdaję sobie sprawę z tego, że piłkarze kończą kariery, przegrywają rywalizację, odchodzą z klubu, a wówczas może pojawić się rozgoryczenie. Sam jakiś czas temu byłem w podobnej sytuacji i wiem, że to trudny moment. Z perspektywy czasu inaczej to będzie oceniane. Wiecie, często jest tak, że życie dla piłkarza zaczyna się dopiero po końcu kariery.
Nie chcę oceniać. Jestem dojrzałym facetem. Wiele widziałem, wiele przeżyłem, wiele przeszedłem. Dajmy każdemu żyć po swojemu. Natomiast nie chcę wchodzić w narrację, wchodzić do brodzika intelektualnego i w nim się taplać, bo nie mam na to czasu. Z moimi asystentami kończymy projekt przygotowania psychologicznego w piłce nożnej. Robimy to z Łukaszem Smolarowem i Pawłem Habratem – od dwóch lat to piszemy, będzie to suplement do Narodowego Modelu Gry, dużo pracy temu poświęciliśmy i to są poważne tematy. A pochodne kwestie? Dajmy spokój, niech to się toczy.
Po meczu z Rakowem powiedział pan, że Lechia nie jest w najwyższej dyspozycji. Z czego to wynika? Nie jest to trochę kamyczek do pana ogródka?
Złożyło się na to wiele rzeczy. Dwa pierwsze mecze tego sezonu, to spotkania do zapomnienia. Nie wyglądało to dobrze, ale też nie miało prawo wyglądać. Okres przygotowawczy był specyficzny. Wiele drużyn miało problemy, my mieliśmy problemy. U nas ze względu na koronawirusa okres przygotowawczy trwał tydzień, potem ruszyliśmy na Puchar Polski. Szybki start, powrót ligi, jeden mecz, drugi mecz, zmiana obciążeń. Doszedł Saief, ale nie zostały jeszcze wyjaśnione wszystkie formalności i jeszcze nie mogliśmy z niego korzystać. Do składu dopiero dojdzie Conrado. Na to wszystko nałożyła się zmiana systemu gry. Próbowaliśmy pograć w diamencie. Myślę, że to coś ciekawego, interesującego, nawet jeśli na razie nie wyszło.
Chcemy się rozwijać – drużynowo i indywidualnie. Staramy się jakoś wykorzystać potencjał, który mamy, bo dysponujemy ośmioma środkowymi pomocnikami i chcemy dostosować styl grania do zasobów, którymi dysponujemy. Z Rakowem doszła jeszcze czerwona kartka, ale nie usprawiedliwiam się, bo do jej momentu i tak nie wyglądało to dobrze. Mamy problemy, nie radzimy sobie ani piłkarsko, ani fizycznie, ale od tego jestem ja, od tego jest mój sztab, żeby odpowiednio zareagować i temu wszystkiemu zaradzić. Dobrze, że jest przerwa na kadrę. Najważniejsze, żeby mieć poczucie rzeczywistości. Nie jest dobrze, ale tamten sezon też swoje pokazał – nie zajęliśmy siódmego-ósmego miejsca, tylko czwarte.
Powiedział pan o ośmiu środkowych pomocnikach. Ilu z nich jest dobrych? Jeśli Jarosław Kubicki nie ma dobrego dnia, a ostatnio bywa, że nie ma, to drużyna cierpi. Więcej wymagałbym od Tomasza Makowskiego. Brakuje jakości.
System wyglądałby inaczej, gdyby Saief był w formie i w gotowości do gry. Zawodnik, który może zmienić oblicze meczu. Odszedł też Patryk Lipski, któremu brakowało statystyk, ale ceniłem go – został wytransferowany, rynek też go pozytywnie zweryfikował. Postawiliśmy na Sopoćkę, Kałuzińskiego – kiedyś ci młodzi muszą dostać szanse. Też powiedzieliśmy sobie, że zostajemy w okrojonym składzie, że chcemy dać szansę tym zawodnikom, których mamy, i ewentualnie w zimie będziemy reagować. Wiąże się to z ekonomią, bo płynność finansowa jest ważna, a były z nią problemy. To nasza wspólna odpowiedzialność, żeby było dobrze. Nie mogę się obrażać na rzeczywistość. Mamy zawodników, jakich mamy.
Często odnoszę wrażenie, że w polscy trenerzy są wsadzani we Fiata Punto i zmuszani do wygrania Rajdu Dakar. Sytuacja jest, jaka jest, trzeba podbudowywać młodych zawodników, tworzyć, kreować coś ciekawego. Odbudowaliśmy Zwolińskiego, wcześniej Sobiecha, w Zagłębiu Świerczoka czy Maćka Dąbrowskiego. Wszystko wymaga czasu, cierpliwości, a my tę cierpliwość mamy. Dajemy czas, a to nie jest prosta sprawa, żeby zastąpić Mladenovicia czy Lipskiego. Zdiagnozujmy dobrze problem, nakreślmy kierunki i będziemy grać lepiej, bo gorzej już się chyba nie da.
Odpuściliście zawodników, których pan widział w zespole – Rafała Makowskiego i Bartosza Nowaka. Byli do wzięcia w letnim okienku transferowym, a zamiast do Lechii poszli do Śląska i Górnika. Mam wrażenie, że okienko wcześniej powalczylibyście o nich.
Trudny temat. Polacy też swoje kosztują. Byli w kręgu naszych zainteresowań, ale wstrzymajmy się – nie oceniajmy na razie ani jednych, ani drugich. Poczekajmy do 15. kolejki. Nie od razu Kraków zbudowano. Każdy kiedyś zaczynał, Wieszczycki, Szymkowiak, dajmy szansę i zobaczmy, w którym kierunku to pójdzie. Co do transferów, to jest wiele składowych i naszym priorytetem było pozyskanie Saiefa, to się udało, będzie odgrywał ważną rolę. Dojdzie Conrado, dojdą zawodnicy, którzy na razie nie są w optymalnej formie i trochę mają do tego prawo. Wiemy, co robimy, na ocenę tego wszystkiego przyjdzie jeszcze czas. Jesteśmy nastawieni na pracę.
Bardziej panu szkoda Ze Gomesa czy niedoszłej wycieczki na Bali?
Na Bali przychodzi czas – czy to w karierze, czy to w życiu. Natomiast myślę, że to jest taki sygnał, iż piłkarze muszą wiedzieć w pracę, w założenia, w samych siebie. Jeśli chodzi o Ze Gomesa, to nie jest łatwo pozyskać dobrego piłkarza. Polska liga często bierze zawodników na odbudowanie. Takich, którzy mieli ostatnio problemy – to są piłkarze drugiej-trzeciej kategorii ze Slovanu Bratysława czy Partizanu Belgrad, i oczywiste jest, że ci piłkarze mają jakiś feler. Piłkarsko się bronią, ale coś nie gra – później okazuje się, że jeden znika, drugi ma problemy z tą czy z inną sprawą. Jesteśmy na to skazani.
Rzadko zdarza się nam wybierać piłkarzy pierwszego wyboru. Nie ma co się żalić. Jest jak jest. Powiem tak: to jest kwestia kilku sezonów, jak będziemy częściej grać w europejskich pucharach. Mamy coraz mocniejsze sztaby, coraz fajniejsze bazy, coraz lepsze kluby. Proszę zauważyć, że jesteśmy blisko – czasami piłka odbije się od poprzeczki, pójdzie nie w tę stronę. Nie jesteśmy lata świetlne za Europą. Niedługo może okazać się, że i Legia, i Piast, i Lech, albo dwójka z tej trójki są w grupie i ta ocena i odbiór będą inne. Nie róbmy grobowej atmosfery.
Kadra na rundę jesienną jest już zamknięta? Będzie wdrażana idea Jurgena Kloppa: uwierzyć w trening, nie w transfery?
Postanowiliśmy się bardzo spiąć, żeby zachować odpowiedzialność finansową. Tegoroczna Lechia nie prezentowała się najgorzej, miniony sezon skończyliśmy na przyzwoitym miejscu. Transfery? Z Ze Gomesem będzie ciężko, dochodzi Saief. Być może któryś z piłkarzy odejdzie i zrobimy się miejsce na jakiś transfer. Wierzę w pracę, wierzę w treningi. Jeśli zdarzy się coś ekstra w kwestii transferów, to będzie super, ale nie czekam na to z założonymi rękami, nie uzależniam od tego powodzenia, tylko rozwijam młodych tak, jak mogę. Nie wygląda to najlepiej, ale wiem, że będzie lepiej, zawodnicy pójdą w górę i wszystko wróci na właściwe tory.
Co ma grać Tomasz Makowski? To ma być zawodnik ofensywny czy defensywy? Nie wiemy za bardzo, czego się po nim spodziewać, bo przestał się rozwijać.
Ostatnie dwa mecze w nowym systemie pokazały, że wymaga się od niego więcej w ofensywie, a to jest chłopak, który dopiero się uczy, dopiero się rozwija – młodzieżowiec pełną gębą. Wiem, że poprzeczka idzie w górę, że sporo się od niego wymaga, ale dalej dostaje powołania do kadry B, młodzieżówki, trenera Michniewicza. Jest on, Fila, Kałuziński. Na tym to polega, że poznaje się ograniczenia zawodników i można dzięki temu go rozwijać, prowadzić.
Wychodzą kolejne rzeczy – to świetny zawodnik o wielkim sercu do grania. Umiejętności nadrobi. Już teraz były oferty na niego z 2. Bundesligi. Zostawia 120% na boisku. Trudno, żebym miał do niego pretensje. Jestem odpowiedzialny. Próbowaliśmy nowego. Podejmiemy decyzję, czy dalej będziemy to kontynuować. Warto być odważnym – jak się nie spróbuje, to się człowiek nie dowie. Od złej decyzji gorszy jest brak jakiejkolwiek decyzji. Nakreślamy plan. Wierzymy w siebie. Metodą prób i błędów rozwijają się wszyscy.
Zdziwiłby się pan, gdyby Patryk Lipski miał po tym sezonie lepsze liczby niż którykolwiek z pana pomocników?
Nie, Patryk Lipski to dobry zawodnik.
Czyli następny wywiad, w którym pan oberwie, to będzie wywiad z Patrykiem Lipskim?
Nie sądzę, ale jestem otwarty na rozmowę, na argumenty. Śpię dobrze, mam czyste sumienie. Pamiętajmy, że Patryk Lipski przychodził do Lechii będąc w mocnych rezerwach, a zrobiliśmy z niego czołową postać i duża w tym jego zasługa. Jeden z lepiej przygotowanych zawodników i długimi momentami grający bardzo dobrze. Niech mu się wiedzie bardzo dobrze. Profesjonalista pełną gębą. Potrzebował zmiany otoczenia, zna trenera Fornalika, chciał nowego bodźca i uważam, że to rzecz absolutnie naturalna. My szukamy dalej – nie oczekujmy gwiazdki z nieba, rozwijajmy młodych.
Nie jesteśmy jeszcze na optymalnym poziomie, ale w końcu na niego wejdziemy. Zobaczymy w maju.
ROZMAWIALI WESZŁOPOLSCY
Fot. 400mm.pl