Reklama

Korona obrabowana z punktów, Juraszek z drugiego samobója

redakcja

Autor:redakcja

30 sierpnia 2020, 15:37 • 4 min czytania 16 komentarzy

Dość unikalną historię napisali dzisiaj piłkarze Chrobrego Głogów i Korony Kielce, choć od razu zdradzimy, że kluczową rolę odegrał tutaj również arbiter spotkania, Damian Sylwestrzak. Najpierw serdecznie zachęcamy, byście wygodnie usiedli w fotelu. A teraz: Korona nie oddała przez 90 minut ani jednego celnego strzału. Mimo to powinna wygrać 2:1. Ale skończyło się 1:1, bo sędzia dopatrzył się zagrania ręką, którą od piłki dzieliło dobre kilkadziesiąt centymetrów.

Korona obrabowana z punktów, Juraszek z drugiego samobója

Gdyby ktoś poprosił nas: słuchajcie, drogie Weszło, o co chodzi w tym haśle “pierwsza liga styl życia” – pokazalibyśmy ten mecz. Trochę ponad 90 minut, a tyle typowo I-ligowych zagrań, że wystarczyłoby na kilka kolejek. Gdzie indziej dwie najlepsze okazje meczu to nieudane dryblingi skrzydłowych? Gdzie indziej stoper strzela dwa gole, oba do własnej bramki? Ten fatalny błąd arbitra był jedynie ukoronowaniem całej drugiej części spotkania, która była szczelnie nabita kuriozalnymi sytuacjami.

W pierwszej było trochę normalniej. Chrobry przeważał, Korona niespecjalnie miała sposób, by w ogóle wejść w pole karne rywala. Już po uderzeniu głową Ilków-Gołąb mógł rozpocząć strzelanie, ale świetnie wybronił kielczan Kozioł, utrzymujący wysoką formę z finiszu Ekstraklasy. Ostatecznie prowadzenie Chrobremu tenże piłkarz dał po rzucie karnym, pewnie wykonanym w 43. minucie. Natomiast trzeba przyznać, że już zaczynały się wówczas zjawiska paranormalne. Jedenastkę sędzia gwizdnął po faulu Grzelaka na Banaszewskim, który wyprowadził kontrę czterech na trzech. Biegł. Biegł. Dalej biegł. W końcu wpadł w pole karne, gdzie nie miał już miejsca ani na dalszy drybling, ani na podanie do lepiej ustawionych kolegów. Ostatkiem sił musnął piłkę obok Grzelaka, ten trafił go w nogi – słusznie podyktowany rzut karny.

W drugiej odsłonie mieliśmy właściwie powtórkę – dość nieporadna Korona, niespecjalnie zaangażowany Chrobry. Znów w końcówce szarża, tym razem zamiast Banaszewskiego Bryła. Jeszcze raz wjazd w pole karne bez jakiegokolwiek pomysłu co dalej – do tego stopnia, że Bryła wypuścił sobie nawet piłkę poza szesnastkę, biegnąc w stronę własnej bramki. Ale zrobił to na tyle sprytnie, że w międzyczasie podciął go Thiakane. Ponownie do piłki podszedł Ilków-Gołąb i na tym kończą się analogie pomiędzy połówkami. Tym razem doświadczony piłkarz Chrobrego trzasnął w słupek, a dobitkę spektakularnie zepsuł sam Patryk Bryła.

Korona poczuła krew

Od tej pory Chrobry skupił się już niemal wyłącznie na faulowaniu, podczas gdy kielczanie z każdym kolejnym atakiem robili się groźniejsi. Brakowało im tak naprawdę tylko kogoś w polu karnym, kto mógłby wykończyć ataki. Na szczęście dla kibiców spadkowicza – od 90. minuty w rolę napastnika Korony wcielił się Kamil Juraszek. Nie możemy do tego nie nawiązać – były stoper ŁKS-u Łódź. To o tyle ważne, że w obu sytuacjach w końcówce zachował się tak samo niezgrabnie, jak typowy stoper ŁKS-u sezonu 2019/20 – a pamiętajmy, że to grupa, gdzie samobóje czy łamanie własnych nosów zdarzały się częściej niż gdziekolwiek indziej.

Reklama

Pierwsza sytuacja, Thiakane mknie lewym skrzydłem i dorzuca do nikogo, na środek pola karnego. Juraszek ma dość miejsca i czasu by wywalić piłkę w dowolne miejsce po prawej stronie boiska – na rzut rożny, na aut, w trybunę, gdziekolwiek. Próbuje “ile fabryka dała” do boku, ale zamiast trafić piłkę stopą, uderza ją podeszwą. Kiks, 1:1, o tyle symboliczne, że bój przy dośrodkowaniu stoczyli Thiakane, który chwilę wcześniej sprokurował karnego i Ilków-Gołąb, który karnego zmarnował.

Koniec emocji? Nie, mieliśmy jeszcze wielki finał. Ostatni rzut rożny, w polu karnym między innymi zakrwawiony Grzelak, który chwilę wcześniej dostał w czoło od Bryły. Piłka leci na długi słupek, nie sięga jej Bieszczad, zostają tylko Grzelak i kryjący go Juraszek. Tak, dobrze zgadujecie, piłka odbija się od twarzy stopera Chrobrego. Sędzia jednak, trochę na krzyk, trochę za sugestią liniowego, dopatruje się ręki jednego z zawodników Korony. Tym samym arbiter ratuje Chrobrego od frajerskiej porażki, a Juraszka od zdobycia drugiej bramki dla Korony.

Korona? Może oczywiście odczuwać frustrację po błędzie sędziego, ale pamiętajmy – oni w tym meczu nie oddali ani jednego celnego strzału. Zwycięstwo na tacy przyniósł im Juraszek. No i tacę przechwycił sędzia.

Pierwsza liga? Styl życia.

Chrobry Głogów – Korona Kielce 1:1 (1:0)

Ilków-Gołąb 43′ (k.) – Juraszek 90′ (s.)

Fot.FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Komentarze

16 komentarzy

Loading...