Reklama

Czy Podbeskidzie będzie najlepszym z beniaminków?

redakcja

Autor:redakcja

30 sierpnia 2020, 09:56 • 5 min czytania 11 komentarzy

Będziemy zaskoczeni, jeżeli z Ekstraklasy spadnie zespół, który nie jest Wisłą Płock lub jednym z trójki beniaminków. Wydaje się jednak, że jeśli ktoś spośród grona nowicjuszy ma w tym sezonie znaczyć odrobinę więcej, to Podbeskidzie i tego odczucia nie zmieniają nawet baty w Zabrzu. 

Czy Podbeskidzie będzie najlepszym z beniaminków?

Bielszczanie przy Roosevelta brutalnie zetknęli się z Ekstraklasą. Ich obrona przeciekała z każdej strony, a środek pola Bieroński-Rzuchowski istniał tylko teoretycznie. W przeciwieństwie jednak do Stali Mielec w tej kolejce, „Górale” potrafili się Górnikowi odgryzać. Do przerwy przy stanie 0:3 zakładaliśmy, że jest pozamiatane i może dojść do pogromu, tymczasem po dwóch golach Kamila Bilińskiego gospodarzom zrobiło się gorąco. Sprawę załatwiła dopiero kapitalna akcja Jesusa Jimeneza w samej końcówce.

Argumentów za tym, że Podbeskidzie powinno być najmocniejszym beniaminkiem znajdziemy znacznie więcej.

NAJWIĘKSZE DOŚWIADCZENIE

Dziesięciu podopiecznych Krzysztofa Brede miało już wcześniej styczność z Ekstraklasą. Siedmiu rozegrało ponad 50 meczów. Trzech ponad 100.

W Stali co prawda zawodników, którzy w jakikolwiek sposób liznęli elity znajdziemy aż czternastu, ale tylko czterech ma +50 spotkań, a powyżej setki podskoczył jedynie Mateusz Matras. Warta także w pierwszym aspekcie wygląda lepiej – jedenastu jej piłkarzy chociaż raz wybiegło na ekstraklasową murawę przed tym sezonem, lecz poza Łukaszem Trałką, Mateuszem Kupczakiem i niechcianym już Mateuszem Szczepaniakiem nikt nie ma w niej dużego doświadczenia.

Reklama

Gdyby zsumować liczbowo wszystkie mecze na najwyższym szczeblu graczy beniaminków, Warta co prawda byłaby przed Podbeskidziem (787 do 726), ale tylko ze względu na 371 występów Łukasza Trałki. Kadra bielszczan pod względem otrzaskania z Ekstraklasą jest znacznie bardziej zrównoważona.

W kontekście doświadczenia trzeba pamiętać także o strukturach klubowych. W Bielsku w ciągu czterech lat nie zapomniano, czym się ten najwyższy poziom je poza boiskiem, pozostali beniaminkowie będą się tego uczyli od zera.

NAJDŁUŻEJ BUDOWANA DRUŻYNA

„Górale” cztery długie lata czekali na powrót do elity, ale dzięki temu mają przynajmniej zespół, który faktycznie powinien być gotowy do rywalizacji z najlepszymi. Uczono się na błędach, usuwano najsłabsze ogniwa, ten skład wykuwano powoli, systematycznie.

W Mielcu i Poznaniu wyglądało to trochę inaczej. Gdy Podbeskidzie spadało z Ekstraklasy, Stal dopiero wchodziła do I ligi, kluby te znajdowały się na innym etapie. Co prawda już od drugiego sezonu „Stalówka” liczyła się w walce o czołowe lokaty, ale nie działo się to pod taką presją jaka panowała w Bielsku. Warta to już w ogóle inna historia. Na zaplecze wróciła dopiero dwa lata temu, jeszcze niedawno była bliska upadku pod rządami Pyżalskich, a w minionym sezonie utrzymanie stanowiło główny cel. Nikt tam na starcie nawet nie myślał o awansie, był on zupełnie nieplanowany. To fajne, romantyczne historie do opisywania, ale z perspektywy sportowej może to być problem, podobnie jak rok wcześniej dla ŁKS-u. Z tej trójki tylko Podbeskidzie w pełni świadome i gotowe zameldowało się w Ekstraklasie.

NAJMNIEJ ZAWIROWAŃ

Podbeskidzie na przełomie 2018 i 2019 roku ustabilizowało swoją sytuację finansową i od tego czasu mogło już skupiać się głównie na sprawach sportowych. Spokój zapewnia miasto, posiadające większość akcji klubu. Wybrany dwa lata temu na prezydenta Bielska Jarosław Klimaszewski patrzy na klub przychylnym okiem. Przewodniczącym rady miasta został natomiast były prezes Podbeskidzia, Janusz Okrzesik. Chyba nie trzeba tłumaczyć, co to oznaczało.

Oczywiście nie jest to wymarzona sytuacja, nadal wolelibyśmy, żeby polskie kluby znajdowały się w rękach prywatnych inwestorów, a pieniądze publiczne co najwyżej szły na infrastrukturę i sport młodzieżowy. Na razie to niestety marzenia ściętej głowy. Realia są inne, choć nie można zapominać, że klubowi bardzo pomógł także działający w branży gastronomicznej mniejszościowy udziałowiec Edward Łukosz. To on w najbardziej kryzysowym momencie z własnej kieszeni spłacił najpilniejsze długi i stworzył radykalny plan naprawczy. W efekcie dziś „Górale” funkcjonują spokojnie, bez żadnych zawirowań, no i na bardzo ładnym stadionie, którym przed spadkiem nie zdążyli się zbytnio nacieszyć w elicie.

Reklama

W Stali ostatnio ciągle się coś działo: cyrki z trenerami czy dziwne odejście prezesa na pewno nie tworzyły wokół klubu dobrej atmosfery. Warta wizerunkowo po zmianie właściciela mocno zyskała, ale ciągle zmaga się z przyziemnymi problemami typu przeciekający dach w niszczejącym budynku klubowym czy gra na nieswoim obiekcie.

NAJWYŻSZY BUDŻET

Spokój to rzecz jasna w dużej mierze finanse. Podbeskidzie jest tu beniaminkiem o największych możliwościach.

 – Obliczałem, że będziemy mieli budżet z I ligi, który zostanie powiększony do 15 milionów złotych, bo umowy zostaną, a wpływy będą większe. Mam nadzieję, że z tego tytułu uda się uzyskać ok. 50 procent więcej. Jeżeli dodamy do tego prawa z transmisji, a najmniej otrzymuje się z nich ok. 8 milionów zł, to będziemy mieli budżet na poziomie 25 milionów zł, a chciałbym, żeby było to nawet 30 milionówmówił nam już po awansie prezes Bogdan Kłys.

Budżet przekłada się na transfery. „Górale” byli w stanie ściągnąć jednego z najbardziej obiecujących młodzieżowców ostatniego sezonu I ligi Maksymiliana Sitka czy serbskiego stopera Milana Rundicia. Ma on na koncie m.in. trzy tytuły mistrza Słowacji, a jeszcze nie jest emerytem (28 lat). Ostatnio regularnie występował w czeskim ekstraklasowcu z Karwiny. Stal – i zwłaszcza Warta – muszą się opierać głównie na spadach z Ekstraklasy. O ile w Mielcu nie musieli brać wyłącznie po spadkowiczach, o tyle „Zieloni” wyciągali piłkarzy jedynie od Arki, Korony i ŁKS-u. I to raczej nie tych pierwszoplanowych.

***

To wszystko sprawia, że choć nie traktujemy Podbeskidzia jako potencjalnego czarnego konia całej ligi, to sądzimy, że z trójki beniaminków najłatwiej się utrzyma, bez stresów do ostatnich kolejek. Czas wykonać pierwszy krok i zapunktować z mającą pucharowego kaca Cracovią.

Fot. Newspix

Najnowsze

Hiszpania

Kibice Barcelony znów uderzają w Viniciusa. Obrzydliwe obrazki [WIDEO]

Piotr Rzepecki
2
Kibice Barcelony znów uderzają w Viniciusa. Obrzydliwe obrazki [WIDEO]

Komentarze

11 komentarzy

Loading...