Reklama

Furman wreszcie ma nowy klub. Zagra w – uwaga, trudne – Genclerbirligi

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

20 sierpnia 2020, 16:37 • 4 min czytania 20 komentarzy

Mogło się wydawać, że serial transferowy pod tytułem „Gdzie zagra Dominik Furman?” trwał dłużej niż najdłuższy tasiemiec. Wisła długo łudziła się, że pomocnik u nich zostanie, w pewnym momencie było wiadomo, że nic z tego nie będzie, ale nawet jak drogi piłkarza i klubu się rozeszły, to próżno mogliśmy szukać zdjęć Furmana w nowej koszulce. Na szczęście koniec z tym, bo już wiemy, że Dominik od nowego sezonu będzie reprezentował barwy Genclerbirligi SK.

Furman wreszcie ma nowy klub. Zagra w – uwaga, trudne – Genclerbirligi

Przede wszystkim szkoda, że Furman w ogóle opuścił Ekstraklasę, bo nasza liga nie narzeka na nadmiar indywidualności, a pomocnik z pewnością taką był. Raz – ciekawy charakterologicznie, bo w pewnym momencie wspiął się na szczyt antypatyczności, ale chyba po akcji z Romańczukiem zrozumiał, że tak się nie da, bo wszystko co złe, będzie lądowało na jego barkach. Od tamtego czasu się zmienił i wyglądało na to, iż piłkarz Jagiellonii z ówczesnym piłkarzem Wisły Płock dokonali roszady miejsc.

No ale charakter charakterem, bez piłki niewiele by w tym biznesie znaczył, a Furman – by tak rzec – futbol rozumie.

Ma przede wszystkim świetne stałe fragmenty gry, niejednokrotnie „zmuszał” swoich partnerów do strzelania bramek, kiedy nabijał ich po wrzutkach w głowę. Siedem goli, pięć asyst, dwa kluczowe podanie, średnia not u nas – 5,33. Bardzo sympatycznie. Przecież na początku sezonu dawaliśmy w Lidze Minus twarz Furmana zamiast herbu Wisły Płock, bo też nie było wątpliwości, kto tam ciągnie ten zespół za uszy. Potem, owszem, Furman nieco obniżył loty, ale specjalnego dramatu też nie było – zresztą pewnie piłkarz mógł poczuć wypalenie grą dla Nafciarzy, sam odpowiadał „pomidor”, gdy pytano go, czy odczuwa jeszcze z tego przyjemność.

A teraz, co będziemy kryć, gdy pierwszy raz usłyszeliśmy nazwę jego nowego pracodawcy, pomyśleliśmy: oho, kolejny transfer Polaka w średnio elektryzujące miejsce, przypomnimy sobie o istnieniu Furmana, gdy kiedyś wróci do kraju.

Reklama
Natomiast Filip Cieśliński, etatowy ekspert od tamtejszego grania, rysuje całkiem ładny obraz tego, co piłkarza tam czeka.

To jeden z najbardziej stabilnych klubów w Turcji, niemal zawsze notujący dodani bilans finansowy w trakcie roku (co w skali Super Lig jest zupełnym ewenementem), prowadzony przez ród Cavcavów (wcześniej Ilhana, który zarządzał nim prawie 40 lat, teraz Murata, który przejął klub po śmierci ojca). Wypłacalni, bez wielkich ambicji, ale raczej spokojnie utrzymujący się zawsze w lidze. Spadek, który zanotowali dwa sezony temu był wypadkiem przy pracy i szybko wrócili do ligi.

– Trenować będzie ich teraz Mert Nobre, Brazylijczyk z tureckim paszportem, który jest legendą ligi i ładował brameczki dla Besiktasu i Fenerbahce. To jego pierwsze poważne wyzwanie trenerskie, w Genclerbirligi kończył karierę. Póki co kibice nastawiają się, że będzie nowym Fergusonem, ale jak to w Turcji bywa – pewnie go pogonią za kilka miesięcy. Jest tam kilku fajnych piłkarzy (Stancu, Sio, Zargo Toure, teraz doszedł Diego Angelo), ale w środku pola nie było szału, więc Furman przychodzi do pierwszego składu. Murawski zrobił ostatnio w Turcji fajne przetarcie, jeśli chodzi o polskich środkowych pomocników.

– Klub jest z Ankary, grają na tym samym stadionie co Ankaragucu obecnie. Kibice to studenci i profesorowie, urzędnicy wyższego szczebla, raczej intelektualne grono. Zupełna opozycja kibiców Ankaragucu, którzy są z najniższych sfer. Ale, co za tym idzie, Genclerbirligi ma tych kibiców oczywiście zdecydowanie mniej – mówi niezastąpiony Filip.

Czyli co: zakładamy, że bardzo porządna kasa, ale też klub, który nie będzie gonił za jakimś wielkim wynikiem byle szybko, byle na wczoraj.

Można więc pograć, nie czuć mega presji rezultatu, odpowiednio zarobić i, kto wie, dać się zauważyć większym w Turcji.

To trzecia próba Furmana za granicą. Nie wyszło w Tuluzie, gdzie swoją drogą piłkarz nie bardzo chciał iść, ale został nieco wypchnięty z Legii. Absolutnie nie poszło w Hellasie, który spadł z hukiem z ligi, a Furman grał przez dziewiętnaście minut. W ostatniej kolejce. Jeśli teraz nie wyjdzie, trudno będzie szukać wytłumaczeń. Będzie trzeba po prostu stwierdzić, że zagraniczna piłka nie jest dla Furmana i wykręcać świetne liczby może tylko w Polsce.

Natomiast Dominik nie walczy tylko o swoje dobre imię, ale też o reprezentację. Brzęczek powoływał go dwukrotnie, dał nawet pobiegać chwilę w meczu z Izraelem. Jeśli więc Furman dawałby porządne konkrety w lidze tureckiej, rozgrywkach n-razy mocniejszych od naszych, tym bardziej powołania dla piłkarza miałyby sens. Nie ukrywajmy: trudno będzie odegrać Furmanowi w kadrze większą rolę, ale chyba nie narzekałby, gdyby załapał się nawet na miejsca 20.-23. na Euro.

Tylko że musi udowodnić swoją jakość w Turcji.

Fot. FotoPyk

Reklama

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

20 komentarzy

Loading...