Reklama

Real, Crvena, Chelsea… Wielkie mecze Lewego w Lidze Mistrzów

redakcja

Autor:redakcja

19 sierpnia 2020, 10:18 • 7 min czytania 12 komentarzy

Piąty raz Robert Lewandowski melduje się w półfinale Ligi Mistrzów. Udało mu się tę fazę przejść tylko raz, jeszcze w czasach Borussii Dortmund, w dodatku dzięki jego wielkiemu meczowi na Signal Iduna Park.

Real, Crvena, Chelsea… Wielkie mecze Lewego w Lidze Mistrzów

Dziś Bayern, który dopiero co upokorzył Barcelonę, jest faworytem. Lyon może, Bawarczycy muszą. Bayern nie potrzebuje do przejścia Francuzów wielkiego meczu Polaka. Ale na taki właśnie liczymy. Gdzie nie potwierdzać, że jest się najlepszym piłkarzem roku na świecie, jeśli nie w takich spotkaniach.

My z tej okazji przypominamy najlepsze występy Lewego w Lidze Mistrzów. Wybierać naprawdę jest z czego i w takich chwilach przypomina nam się, jak dokonania Lewandowskiego w Champions League są zjawiskiem unikalnym dla polskiej piłki.

BORUSSIA DORTMUND – REAL MADRYT 4:1. WIOSNA 2013 ROKU

Do tego meczu i tych czterech bramek będzie się wracać zawsze, tak samo jak do meczu z Wolfsburgiem. Będziemy o tym opowiadać dzieciakom, wnukom. To ten przypadek, gdy momentalnie złotymi zgłoskami Lewy wpisał się do historii futbolu.

Lewandowski przed tym meczem strzelił już wiele ważnych bramek, w samej Lidze Mistrzów siedem. Powiedzieć, że ten mecz umieścił go na mapie, byłoby dużą przesadą – był już topowym napastnikiem. Nie nazwiemy go jakimś przełomem.

Reklama

Ale na pewno był to galaktyczny wyskok, pokazujący, że Robert Lewandowski może być jednym z najlepszych.

Po tym meczu Lewy skradł nagłówki wszystkich gazet sportowych świata. Od największych jak “Marca”, “La Gazetta dello Sport”, po dzienniki w Zimbabwe i Madagaskar.

Sami aż wróciliśmy do tego, co pisaliśmy na gorąco, tuż po meczu, siedem lat temu.

“Cztery gole Polaka w półfinale Ligi Mistrzów, przeciwko Realowi Madryt. Po prostu football fiction. Każdego, kto przewidziałby takie rozstrzygnięcie, przed meczem należałoby wpakować w kaftan i czym prędzej odwieźć do Tworek. A jednak. Doczekaliśmy wydarzenia, o którym kiedyś będziemy opowiadać dzieciom jak o igrzyskach w Barcelonie, jak opowiadało się o Kazimierzu Górskim. Bez cienia przesady. Bądźmy dziś z niego dumni, bo drugiego takiego długo nie doczekamy”.

Wspaniałe jest to, że takich momentów dumy, wielkości, Lewy zapisał więcej.

Nie ukrywajmy – o tym są też najbliższe dni. Ta kariera nie będzie pełna bez wygrania Ligi Mistrzów. Czy lepszego momentu nie będzie – tak przesądzać nie można, choć Robert skończy w piątek 32 lata, tak wiadomo, że jest fizycznie maszyną i nie widać po nim żadnych oznak spowalniania, ba, to teraz robi sezon życia. Ale na pewno jest tylko na dwa mecze od sięgnięcia po Ligę Mistrzów, a pewnie i po uznanie najlepszego piłkarzowi świata, czyli tego, co nie udało się żadnemu Polakowi wcześniej.

Reklama

ARSENAL – BORUSSIA DORTMUND 1:2. JESIEŃ 2013 ROKU

Lewy aż ośmiokrotnie rywalizował z Arsenalem w Lidze Mistrzów. To w meczu z Kanonierami debiutował w tych rozgrywkach. Bywało różnie: w pierwszej edycji Arsenal zostawił BVB z Lewym w składzie w fazie grupowej. Ale później… ostatnie trzy mecze Bayernu Lewego z Arsenalem to 5:1 dla niemieckiej ekipy.

Wybieramy jednak ciut wcześniejsze spotkanie. Jesień 2013 roku. BVB w wyrównanej grupie z Kanonierami, Marsylią i Napoli. W składzie Kanonierów na Emirates między innymi Rosicky, Ozil, Arteta, Koscielny, Mertesacker, a z ławki wszedł nawet Bendtner. Robert nie miał w tym meczu jakiegoś niebywałego dnia konia, kiedy wychodziło mu wszystko. Ale w kluczowych momentach był tam, gdzie trzeba, robiąc w arcyważnym meczu w domu groźnego rywala kluczowe akcje.

To Lewy asystował Mchitaryanowi, to Lewy trafił też do siatki, przesądzając wynik meczu. Jakoś lubimy tę bramkę – Lewy pojawia się w polu karnym jakby znikąd, wpada w wolne pole i uderza wolejem, wyjaśniając mecz.

BAYERN – FC PORTO. WIOSNA 2015 ROKU

Przegrać na Estadio Dragao w fazie pucharowej 0:2? No, nie jest to optymalne rozwiązanie. Solidna zaliczka Porto przed rewanżem, zaledwie jedno trafienie i trzeba poprawić aż czterema. W 2015 przed takim wyzwaniem stawał Bayern Pepa Guardioli. Wiele osób skreślało już Bayern i hiszpańskiego Probierza. Pojawiły się głosy o kryzysie Bawarczyków.

A potem Bayern wyszedł na boisko i rozniósł Porto, jak nie powiemy co po polu. To był wielki występ całej drużyny, ale też zdecydowanie wielki Lewandowskiego.

Zagrał genialne spotkanie. Bayern potrzebował wtedy wielkiego Lewego i takiego dostał. Nieustannie przestawiał rywali, wygrał mnóstwo pojedynków bark w bark, kiwał, rozgrywał, w końcu strzelał do siatki. Mógł, może nawet powinien w tym meczu zrobić hat-tricka, nie udało się, ale i tak to był imponujący występ, demonstracja siły i coraz większej wszechstronności warsztatu Lewandowskiego.

BAYERN – DINAMO ZAGRZEB. JESIEŃ 2015 ROKU

Może tam sobie Dinamo Zagrzeb sprzedawać swoje talenty za nesesery pełne eurasów. Może wchodzić do tych faz grupowych z regularnością japońskich pociągów. Niech im będzie. Niech mają. Nawet tego wicemistrza świata Chorwatom nie żałujemy.

Ale co się na Dinamie zemścił Lewy to nie tylko jego.

W dwumeczu Lewandowski wrzucił Chorwatom pięć bramek, w tym w Monachium zaliczył swojego jedynego ligomistrzowego hat-tricka.

Tak jest – więcej razy strzelał w Champions League cztery bramki niż trzy.

Ważne też, że tego dnia Lewy pobił kilka rekordów. Przeskoczył Włodzimierza Lubańskiego na liście najlepszych polskich pucharowych strzelców. Najszybsze zdobyte 26 goli w historii Ligi Mistrzów, nawet Messi i Ronaldo potrzebowali na przekroczenie tej granicy więcej spotkań.

BAYERN – JUVENTUS. WIOSNA 2016 ROKU

Trudno powiedzieć, czy to był tak wybitny mecz Lewandowskiego. Zależy jak mierzyć. Na pewno nie były to cztery bramki z Realem, ale jest jedno zasadnicze “ALE”.

Otóż był to dwumecz na szczytach i na styku. Zupełnie szalony.

Przypomnijmy. Bayern zaczął ten dwumecz od dwóch bramek na Juve – przy drugiej Lewy asystował Robbenowi. Wydawało się – już pograne, już im się niemiecki walec włączył.

Ale Juve doszło do głosu. 2:2 u siebie, czyli wciąż słabo, ale jeszcze nie egzekucja.

Co dobitnie udowodnili w Allianz Arena, gdzie po dwóch kwadransach prowadzili 2:0. Do przerwy mogli wrzucić czwórkę, ponad godzinę kontrolowali grę.

To był wielki mecz, wielkie Juve. Ale, jak powiedziałby Takesure Chinyama “Football is football, you know”. Bayern na finiszu okazał się największy.

To ligomistrzowa odpowiedź tamtego sezonu na Legia – Widzew z 1997 roku, a to Lewandowski dał sygnał do ataku, strzelił tę kluczową bramkę kontaktową. Muller dał remis, a w dogrywce lepszy okazał się Bayern.

Indywidualnie – Lewy pewnie miał wiele lepszych meczów. Ale to był wielki dwumecz wygrany w niezwykłym stylu, a sporo dołożył do tego Lewandowski.

BAYERN – PSV. JESIEŃ 2016 ROKU

Wiadomo, gdzie w europejskiej piłce jesienią 2016 był Bayern, gdzie PSV. Ale, po pierwsze, to nie są leszcze Stefan.

Po drugie, istotniejsze, Lewego w tym meczu potrafiło zatrzymać tylko obramowanie holenderskiej bramki. Poza dwoma golami dwa razy poprzeczka, raz słupek. Co więcej, Bayernowi w tym meczu nie żarło, miał trudny czas, a w takich właśnie chwilach potrzeba by liderzy brali na siebie odpowiedzialność.

BAYERN – BESIKTAS. WIOSNA 2018

Można ładnie wejść w piłkarską wiosnę?

Lewemu wystarczył kwadrans. Kwadrans i już jego rajd sprawił, że Vida zobaczył czerwo. Od razu ułożony mecz. Potem Lewy wystąpił w roli kata – dwie bramki, asysta, dziękuję bardzo.

CRVENA ZVEZDA – BAYERN. 0:6. JESIEŃ 2019 ROKU

Znowu Lewandowski – czy jak napisał o nim Bild, “LewanTorski” – wrzucił czteropak. Porównywać z meczem z Królewskimi nie ma po co, tam był półfinał, tu faza grupowa i to ten mniej prestiżowy mecz.

Ale bez przesady, nie szukajmy sposobów, by deprecjonować cztery gole strzelone w jednym meczu Ligi Mistrzów. To kosmos.

A przecież nie jedyną kwestią były same bramki. Przypomnijmy, że Lewandowski strzelił je na przestrzeni kwadransa. Na czternaście minut i 31 sekund wrzucił jakiś piętnasty bieg i odjechał Serbom. Jest to oczywiście rekord Ligi Mistrzów, zakładamy, że podobnie jak ten z Wolfsburgiem, wyżyłował go tak, że pobity może nie zostać przez dekady.

Bramki, może nie stadiony świata, może nie jakieś bomby z czterdziestu metrów, ale klasy w nich mnóstwo.

  • Pierwsza z karnego, i jakkolwiek jedenastka to dla strzelca obowiązek, tak trzeba przyznać, że kunszt przy tym strzale duży; uderzenie na dwa tempa, zmylenie bramkarza, pewne posłanie do siatki.
  • Lewy znajduje się tam, gdzie trzeba, działa instynkt i umiejętność złamania spalonego – gol z bliska
  • Lewy wyprzedza bramkarza, pokazuje wzorowy tajming – uderzenie głową do siatki
  • Pograna klepka, wychodzi sam na sam, wykończenie to wzór opanowania.

DWUMECZ Z CHELSEA. WIOSNA 2020

Trochę naginamy zasady, ale ten dwumecz trzeba potraktować jako całość, nawet jeśli poszczególne mecze dzieliło sporo czasu. Ale rzecz tutaj udała się szczególna. Robert Lewandowski miał bezpośredni udział przy każdej bramce dwumeczu, a tych przecież Bayern wrzucił The Blues aż siedem.

  • 1:0, asysta, choć wychodził praktycznie sam na sam, a sprytnie odegrał i zmylił bramkarz
  • 2:0, asysta z pierwszej piłki na wolne pole
  • 3:0, tym razem Lewy kończy z bliska

Rewanż:

  • 1:0 faulowany w polu karnym, wykorzystuje karnego
  • 2:0, asystuje przy bramce Perisicia
  • 3:1, tym razem Lewy w roli skrzydłowego – dobre dośrodkowanie do Tolisso
  • 4:1, bramka głową z dziesięciu metrów, po koźle

Nie tylko prasa sportowa pisała po tym meczu, że Lewandowski był klasą dla siebie. Nawet Forbes poświęcił artykuł o tym, że Lewy podkreślił swój status najlepszego napastnika świata.

***

Trzeba podkreślić jedno. Mówiliśmy o Crvenie, mówiliśmy o Chelsea, ale w zasadzie cały ten sezon w Lidze Mistrzów to koncert Polaka. Owszem, w laniu Barcelony inni grali pierwsze skrzypce – taki był to mecz, że nawet jak Polak zrobił bramkę i asystę, inni skradli światło. Ale nie zmienia to faktu że bilans ma oszałamiający:

Osiem meczów, czternaście bramek, pięć asyst (za Transfermarkt). Nie w jakimś kurnikowym graniu, tylko wśród absolutnie najlepszych.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

12 komentarzy

Loading...