Reklama

Wisła Płock. Klub, który się nie rozwija

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

15 sierpnia 2020, 19:27 • 15 min czytania 12 komentarzy

Wisła Płock może się cieszyć, że w przyszłym sezonie zdegradowana zostanie tylko jedna drużyna. Jeśli ktoś ma stanąć do walki o spadek z beniaminkami, „Nafciarze” są najoczywistszym z kandydatów. Ale to nie znaczy, że to się stanie. Raczej nastawiamy się na spokojne utrzymanie, pewnie już kilka kolejek przed końcem.

Wisła Płock. Klub, który się nie rozwija

Ale nie dlatego, że Wisła nas przekonuje. Ostatnie lata to – poza momentami – ligowa szarzyzna, a nie mamy przekonania, że klub się rozwija. Choć kto wie, być może pewnym sygnałem do zmian jest roszada, która dokonała się na najwyższych szczeblach – latem odwołany został dotychczasowy prezes, Jacek Kruszewski. Ciężko oceniać tę postać negatywnie. Ktoś powie – Wisła to w ostatnich maksymalnie ligowy średniak, prezes nie wzniósł jej na wyższy poziom. Inny doda, że potencjał klubów ze średnich miast, w dodatku na garnuszku ratusza, jest jaki jest i piąty rok z rzędu z Ekstraklasą trzeba traktować jako wielki sukces. I jeden, i drugi ma dużo racji.

Nowym prezesem został Tomasz Marzec. Nie żaden człowiek z zewnątrz, dotąd bliski współpracownik Kruszewskiego, członek zarządu. Z ocenami się rzecz jasna wstrzymujemy, choć jego pierwsze dni chluby mu nie przynoszą. Mamy na myśli wykrycie koronawirusa u jednego z zawodników. Sprawa była o tyle problematyczna, że Wisła wydała z własnej kasy 20 tysięcy na testy, po czym pozwoliła zawodnikom… trenować i przebywać ze sobą jak gdyby nigdy nic. Gdy okazało się, że jeden z zawodników jest „pozytywny”, klub musiał odwołać zgrupowanie w Grodzisku Mazowieckim, a piłkarze siedzieli zamknięci w domach przez pięć dni.

No cóż, dało się to rozegrać lepiej. Uznajemy to za opłatę frycowego. Okazji do wykazania się będzie jeszcze całe mnóstwo.

OCENA ROZDANIA (SKALA 1-5): 2+

Nie jesteśmy fanami polityki transferowej Marka „Znam, Więc Wezmę” Jóźwiaka. Poprzedni sezon do bólu przypominał „filozofię”, jaką kilka lat temu obrał we Wrocławiu Adam Matysek. „No dobra, kto tam jest na rynku? Rzeźniczak? Dawaj go, przecież dobry. Marcjanik? Daje rade, bierzemy. Tomasik? Jak na Wisłę – pan piłkarz!”.

Reklama

Idealny profil zawodnika do Wisły Płock: ponad setka meczów w Ekstraklasie, powszechnie kojarzona wśród fanów ligi twarz, epizod w Legii będzie dodatkowym atutem. Umiejętności? Aktualna forma? Perspektywy? Oj tam, oj tam.

Nie wiemy, czy Jóźwiak wyciągnął wnioski, ale w tym oknie obrał NIECO inny kierunek. Ze znajomych twarzy wyciągnął dwie – Damiana Zbozienia i Patryka Tuszyńskiego, czyli napastnika pasującego do profilu Wisły Płock (tak jak reszta – nie strzela bramek). I tak, nie starczyłoby nam palców dwóch rąk, by wskazać jeszcze gorszych napastników w zeszłym sezonie. Pamiętamy solidność, jaką proponował w Zagłębiu i coś ponad solidność, gdy był jeszcze piłkarzem Jagi. Ale na dziś nie da się ocenić inaczej – ten transfer to większy sukces Piasta niż Wisły Płock. Do tego Zbozień, firmówka – gość grał fatalny sezon, mógł chcieć go tylko desperat albo Jóźwiak właśnie (bo go zna). Na tym kończą się znajome twarze.

Do Płocka trafili ponadto:
  • Filip Lesniak (środkowy pomocnik z Silkeborga, rocznik 1996, Słowak)
  • Dusan Lagator (defensywny pomocnik z FK Soczi, rocznik 1994, Czarnogórzec)
  • Wojciech Szumilas (ofensywny pomocnik z GKS-u Tychy, rocznik 1996)
  • Mateusz Lewandowski (napastnik z Dynamo Berlin, rocznik 1999)
  • Paweł Żuk (prawy obrońca z Lechii Gdańsk, rocznik 2001)
  • Bartłomiej Gradecki (bramkarz ze Znicza Pruszków, rocznik 1999)
  • Fryderyk Gerbowski (środkowy pomocnik z Escoli, rocznik 2003)
  • Kacper Kondracki (ofensywny pomocnik z GKS-u Bełchatów, rocznik 2003)

Dużo młodzieży, to cieszy, ale i wydaje się naturalne, bo w Płocku od lat nie zaistniał żaden wychowanek, a przepis o młodzieżowcu obliguje do posiadania kilku gołowąsów w odwodzie. Co martwi? Ano to, że ci, którzy teoretycznie mają najmocniej naciskać, czterech liter nie urywają. Lewandowski przychodzi z IV ligi niemieckiej, gdzie wcale furory nie robił (ostatni sezon – 6 bramek w lidze, 5 w pucharze). Nawet, jeśli to niezły bilans, pamiętajmy – to IV liga. Żuk? Przychodził do Lechii z Evertonu, więc siłą rzeczy rozbudził spore nadzieje. Sezon zakończył na 93 minutach. Swoją wymowę ma to, z jaką łatwością po zaledwie jednym sezonie oddała go Lechia.

Najbardziej ciekawi nas Lesniak, o nim rozpiszemy się za chwilę. Dusan Lagator – poza pasującym do naszej ligi nazwiskiem – może pochwalić się grą w rosyjskiej Premier Lidze w zeszłym sezonie. Sam pomógł drużynie FK Soczi w awansie do niej, w elicie pełnił już znacznie mniejszą rolę (tylko 13 meczów w sezonie, wiosną ledwie 18 minut) i to główny powód jego zmiany otoczenia. Jest defensywnym pomocnikiem. Naturalnie nasuwają się więc porównania z Baszkirowem, ale wydaje się, że to jednak nie ten kaliber. Przede wszystkim Baszkirow pograł w Rosji znacznie dłużej. Lagator trafił do Rosji z serbskiego FK Cukaricki (spędził tam 2,5 sezonu), wcześniej reprezentował ligę czarnogórską.

Ciekawą opcją jest także Szumilas – chłopak wcale jeszcze niestary (1996), wychowanek GKS-u Tychy. Ciekawostką jest to, że w Tychach spektakularnie nie zaistniał. Nigdy nie był filarem pierwszoligowca, zeszły sezon to osiem bramek i trzy asysty – ale nawet i wtedy nie uzbierał tysiąca minut w lidze.

Reklama

NOWY AS W TALII: Filip Lesniak

Typowa historia piłkarza z jakąś przeszłością, który trafia do Ekstraklasy. Był postrzegany za spory talent w swoim kraju, wyjechał do wielkiego klubu, od którego brutalnie się odbił, a potem rozpoczął mniej lub bardziej udaną tułaczkę.

Brzmi jak wiele znajomych historii, prawda? Wielkim klubem w przypadku Lesniaka okazał się Tottenham, do którego wyjechał z Koszyc w wieku 16 lat. Marka robi wrażenie, ale apelujemy o zachowanie rąk na kołdrze – przeszłość w Tottenhamie miał też choćby Christian Maghoma (ex Arka Gdynia), więc najlepiej w tej sytuacji posłużyć się klasykiem – to o niczym nie świadczy, to nic nie znaczy.

Lesniak zakończył swoją przygodę z pierwszym zespołem Tottenhamu na jednym meczu ligowym. 2017 rok, rywalem Leicester, na boisku Kane, Son, Delle Alli, trenerem Pochettino. Lesniak pojawił się przy wyniku 4:1 w 86. minucie i… zdążył dołożyć asystę. No cóż, konkret co cztery minuty, niewielu piłkarzy z przeszłością na Wyspach może pochwalić się takim bilansem.

Celebracja po asyście w Premier League

Podśmiewamy się, ale w następnych latach kariera Lesniaka wcale nie dostała kopa, czego dowodem jest zresztą transfer do Płocka. Jak wspominaliśmy – Słowak trzymał się z dala od pierwszej drużyny Tottenhamu, w międzyczasie udał się na wypożyczenie do Slovana Liberec, które okazało się fiaskiem. Po uwolnieniu się od „Spurs” przygarnął go duński Aalborg, gdzie…

  • pierwszy sezon – podstawowy zawodnik, uzbierał ponad 2500 minut,
  • drugi sezon – jego rola została zmarginalizowana i grał tylko epizody,
  • trzeci sezon – wypożyczony do Silkeborgu, gdzie pograł aż do wygaśnięcia kontraktu i spadł z ligi.

Jak widać – wiele rzeczy w tej karierze poszło nie tak. Lesniak ma pełnić w Płocku rolę zastępcy Furmana. To oczywiste, że poprzeczka jest zawieszona bardzo wysoko. Zdarzały się mecze, gdy polski pomocnik niósł na plecach swoją drużynę. Ale nawet jeśli Lesniak zaoferuje 70% tego, co dawał Furman, wciąż nie będzie źle. Co wiemy? To, że znacznie bliżej mu do roli destruktora niż kreującej ósemki. Nigdy w dorosłej piłce nie zdarzył mu się sezon, w którym zanotowałby więcej niż jedną asystę.

BLOTKA: napastnicy

O miejsce w ataku Wisły Płock powalczą…

  • Karol Angielski (strzelec 0 bramek w sezonie 19/20, który rozpoczął sezon koronawirusem)
  • Cillian Sheridan (strzelec 2 bramek wiosną 19/20)
  • Patryk Tuszyński (strzelec 1 bramki w sezonie 19/20)
  • Mateusz Lewandowski (strzelec 6 bramek w sezonie 19/20 w IV lidze niemieckiej)
  • Adrian Szczutowski (118 minut wiosną 19/20 w II lidze)

Gdyby atak Wisły Płock był psem, byłby chihuahua ze spróchniałymi zębami, gdyby był filmem, byłby „Ciachem”, gdyby był muzyką, byłby którymś z hitów „Jeden Osiem L”. Gwoli formalności – na liście płac wciąż jest Oskar Zawada, ale póki co został zgłoszony tylko do drużyny rezerw.

Problem jest szerszy i już zaczęliśmy nawet zastanawiać się, czy posiadanie samych paździerzowych napastników nie jest przypadkiem wpisane w klubowy statut. Od kiedy Wisła wróciła na poziom PKO Bank Polski Ekstraklasy, miała w swojej kadrze tylko jednego poważnego napastnika. JE-DNE-GO.

Nazywał się Jose Kante, który strzelał w Wiśle kolejno 9 i 10 bramek na sezon. Ale nawet i on przychodził jako napastnik, który przez całą rundę w Górniku Zabrze nie strzelił żadnej bramki! Poza tym oglądaliśmy takich asów jak…

  • Oskar Zawada (6 goli)
  • Mateusz Piątkowski (5 goli)
  • Grzegorz Kuświk (5 goli)
  • Kamil Biliński (5 goli)
  • Karol Angielski (2 gole)
  • Emil Drozdowicz (0 goli)
  • Mikołaj Lebedyński (0 goli)

Istne szaleństwo.

* braliśmy pod uwagę wszystkie gole na poziomie Ekstraklasy strzelone w barwach Wisły Płock *

Nie liczymy Ricardinho, który przychodził do Płocka jako pomocnik, a na ataku grywał z braku laku. Jak widać sprawa ma szerszy kontekst i być może taka jest po prostu filozofia klubu. Inaczej nie da się wyjaśnić transferu Patryka Tuszyńskiego, który w zeszłym sezonie miał problem z trafieniem w bramkę z kilku metrów i to niejednokrotnie. Ile można się kompromitować, by kluby Ekstraklasy straciły cierpliwość? Jak widać – nie ma takiego limitu. Wygląda to na typowy transfer Marka Jóźwiaka – znał, więc wziął.

ROZDAJĄCY: Radosław Sobolewski

Jakim trenerem jest tak właściwie Radosław Sobolewski? Tak dobrym jak na początku swojej pracy, gdy zasiadł na tronie lidera? Tak słaby jak na dalszym etapie sezonu, gdy spośród dwudziestu meczów wygrał dwa?

Tym, który zmarnował potencjał tego sezonu? Tym, który koniec końców zaliczył spokojne utrzymanie, choć w pewnym momencie smród pierwszej ligi zaczął być już wyczuwalny w okolicach Płocka? 

Wciąż ciężko to stwierdzić.

W Płocku „Sobol” cieszy się jednak dobrą opinią. Nie zdążył jeszcze zakończyć poprzedniego sezonu, a już podpisał nową umowę. Na jaki futbol stawia? Raczej zorganizowany i defensywny. Choć wyniki na to nie wskazują, w Wiśle było widać pewną powtarzalność – wpuszczanie rywala na swoją połowę, umiejętne przesuwanie i czekanie na kontry bądź stały fragment.

Właśnie – stałe fragmenty. Jeśli odejmiemy od ogólnego bilansu rzuty karne, które są trochę poza kategorią, Wisła strzeliła z nich w zeszłym sezonie najwięcej bramek spośród wszystkich ekip w Ekstraklasie (ex aequo z Rakowem). Pytanie, na ile to zasługa Sobolewskiego i jego sztabu, a na ile Furmana, który wiedział jak trafić kolegów w głowę.

DŻOKER: Hubert Adamczyk

Od lat jest posądzany o talent, od lat nie bardzo było wiadomo, z jakich tak właściwie powodów. Do Chelsea za ładne oczy nie biorą, to prawda. Ale Adamczyk ani nie zdołał przebić się tam na dłużej, ani jego rozwój nie szedł modelowy (np. przez pierwsze pół roku nie grał meczów, bo była niezgodność w papierach), ani nie obronił się po powrocie do Polski.

Aż do… końcówki zeszłego sezonu. No i może jeszcze kilku przebłysków w pierwszej lidze. Nie chcemy przesadnie pompować balonika, zbyt wielu widzieliśmy w naszej lidze jednostrzałowców, którzy na marce wyrobionej w kilku meczach potrafili dobić do pokaźnej liczby spotkań w Ekstraklasie. Przykładów nie trzeba daleko szukać – choćby Oskar Zawada zaliczył świetną końcówkę sezonu 18/19, by w następnym zwiedzić dwa kluby, dostać w dwóch klubach prawie 1100 minut i przełożyć to na jedną bramkę w lidze.

Ale nie da się też zaprzeczyć, że Adamczyk miał w zeszłym sezonie ogromnego pecha. Był szykowany jako pierwszy wybór na „pozycji młodzieżowca”, ale zanim zdążył na dobre się rozkręcić, wypadł z powodu więzadeł. Kiedy już się wyleczył, przerwano ligę z powodu pandemii. W końcówce kilka przebłysków zaliczył – choćby efektowną bramkę z Górnikiem Zabrze.

Dla tego chłopaka przyszły sezon to odpowiedź na pytanie, czy będzie piłkarzem, czy jednak tylko ligowym dżemikiem. Cezary Stefańczyk wyrokuje wręcz, że zakręci się wokół ośmiu goli i dziesięciu asyst. Na słowo nie uwierzymy, ale przyglądać będziemy się bacznie.

ŚWIEŻAK: Dawid Kocyła

Mimo rocznika 2002, to najbardziej doświadczony młodzieżowiec Wisły Płock. Przyszedł zimą, strzelił trzy gole, miał miejsce w składzie nie tylko za przepis – zdarzało się, że występował na placu razem z Michalskim. To on jest naturalnym kandydatem do gry w pierwszym składzie. Zwłaszcza, że kilku młodzieżowców Wiśle w tym sezonie odpada. Michalski, Ambrosiewicz i Adamczyk wyrośli już z widełek przeznaczonych dla młodych zawodników, Kwietniewski wrócił z wypożyczenia (ale i tak się nie sprawdził).

Atuty? Przebojowość i brak kompleksów. Sobolewskiemu spodobał się już od pierwszych dni w Wiśle Płock. Jeśli Kocyła nie będzie mógł grać albo wpadnie w dołek, trener „Nafciarzy” będzie wybierał pomiędzy:

  • Mateuszem Lewandowskim (napastnik)
  • Pawłem Żukiem (prawy obrońca)
  • Aleksandrem Pawlakiem (prawy obrońca)

A więc wygląda na to, że Wisła Płock powtarza manewr Korony Kielce z poprzedniego sezonu – obsadza pozycję prawego obrońcy dwoma młodzieżowcami, pozostawiając w odwodzie doświadczonego ligowca. Pawlak i Żuk będą rywalizować o miejsce ze Zbozieniem. Od biedy może na tej pozycji zagrać też Michalski, ale jak słyszymy – jest szykowany raczej do roli stopera. Czyli swojej nominalnej.

POTENCJALNY SKŁAD:

OKIEM SZATNI: Alan Uryga 

Wszyscy już zdrowi? 

Tak, wszyscy zdrowi. Po piątkowych badaniach okazało się, że nikt – że tak powiem – tego nie przejął. Z tego co wiem, wynik zawodnika zarażonego też jest ujemny. Teraz pewnie kwestia kilku dni jak potwierdzi to drugim testem i będzie mógł do nas wrócić. 

Jak bardzo kwarantanna utrudniła wam przygotowania? 

Mam nadzieję, że finalnie nie okaże się, że to było kluczowe. Ale na pewno szkoda, że akurat kiedy ten okres przygotowawczy jest rekordowo krótki, akurat coś takiego nam się przytrafiło. Na dobrą sprawę jesteśmy dopiero od kilku dni w poważnym treningu z piłkami i na boisku. Trochę czasu straciliśmy. Ale jeśli chodzi o fizyczną pracę, trenowaliśmy naprawdę ciężko w domowych warunkach. Mam nadzieję, że pod tym kątem będzie OK. 

Zostałeś decyzją trenera kapitanem. Czujesz się gotowy na tę rolę? Jesteś naturalnym liderem szatni?

Tak. Wydaje mi się, że udźwignę tę rolę. Trener nie bez powodu mnie wybrał, widział w tamtym sezonie, że jestem osobą, która stara się brać na siebie liderowanie w szatni. I pewnie to też go do tego skłoniło. Widział, że przed meczami, w przerwie, po meczach czy na boisku byłem osobą, która pod tym kątem się wyróżniała. Czuję się gotowy. Te trzy lata w Płocku wystarczająco mnie do tego przygotowały. Jak najbardziej – udźwignę. 

Który z piłkarzy twojej drużyny zrobi największą furorę w przyszłym sezonie? 

Jeśli chodzi o nowych zawodników – wydaje mi się, że namieszać mogą Wojtek Szumilas i Filip Lesniak. To zawodnicy, którym piłka nie przeszkadza. Mogą być fajnym wzmocnieniem naszej drużyny, choć ciężko mi powiedzieć, czy zrobią furorę. Nieźle rokują. Mam nadzieję, że Dawid Kocyła też podtrzyma formę i passę z końca sezonu. Może on jako młodzieżowiec będzie się wyróżniał i o nim będzie się dużo mówiło? 

Lesniak to bardziej szóstka od przecinania czy wymiana jeden do jednego za Furmana?

Wymianą jeden do jeden z Dominikiem raczej nie jest. Troszkę różni zawodnicy. Ale też nie wydaje mi się, że jest typową szóstką do rozbijania. Tej fizyczności aż na tyle nie ma z tego, co zauważyłem. Gra w defensywie chyba nie jest mimo wszystko jego konikiem. Bardziej wydaje mi się, że może dać więcej przy rozegraniu. Raczej jako numer osiem, ale nie będzie aż tak podobny do Dominika. 

Czy obawiacie się spadku? A jeśli nie, to dlaczego się utrzymacie? 

Nie obawiamy się spadku. Śmiesznie zabrzmiałoby, gdybym powiedział już teraz, że obawiamy się spadku. 

To takie pytanie, by pokazać w czym czujecie się mocni.

Wydaje mi się, że jesteśmy po prostu drużyną, która to utrzymanie sobie spokojnie zapewni. Mam taką nadzieję. Konkretne elementy, w których górujemy? Może zespołowość. Szczególnie za trenera Sobolewskiego jest na to duży nacisk, byśmy byli jednością na boisku i poza. Mam nadzieję, że tym będziemy często punktować. No i myślę, że jakością piłkarską mimo wszystko też się obronimy. Jest wielu chłopaków, którzy potrafią grać w piłkę i mam nadzieję, że w tym sezonie spokojnie bez większych nerwów to utrzymanie sobie zapewnimy. A jako ambitni ludzie myślimy – mam nadzieję, że wszyscy – o czymś więcej. 

Które miejsce pod koniec sezonu sprawi, że z zadowoleniem i poczuciem satysfakcji odkapslujesz piwo by uczcić sukces?

Nauczyłem się przez te trzy lata w Płocku, że powinniśmy mówić przed sezonem głośno o tym, że naszym celem jest utrzymanie. Tak jest też i tym razem. To cel nadrzędny, by Ekstraklasa w Płocku cały czas była. Ale oczywiście piętnaste miejsce nas nie będzie raczej super radowało. Po cichu liczę, że stać nas na to, by zakończyć w górnej połowie tabeli. 

OKIEM EKSPERTA: Cezary Stefańczyk

Co ci się podobało w przerwie między rozgrywkami?

To, że Alan Uryga został kapitanem drużyny.

To naturalny lider?

Jeśli Bartek Sielewski nie gra w pierwszym składzie, Alan był głównym kandydatem. Odpowiednia osoba na tym miejscu. Dziwne trochę, że to trener wybierał, bo i tak by go drużyna wybrała, jestem o tym przekonany.

Co ci się nie podobało podczas przerwy?

Może transfery. Klub mówił, że może Michał Kucharczyk, może Moulin. Zapowiadano duże nazwiska. Przyszło kilku trochę anonimowych zawodników. Czas pokaże, czy wypalą. Także transfery – wydawało się, że będą ciut lepsze.

A który z tych, jakie zostały przeprowadzone, najbardziej ci się podoba?

Możliwe, że Dusan Lagator. Reprezentant Czarnogóry, ma w niej kilka meczów. Może to być największy, najlepszy transfer. Tak mi się przynajmniej na tę chwilę wydaje. Damianem Zbozień, znana osoba w Ekstraklasie, myślę, że to będzie solidne wzmocnienie. Ale najbardziej liczę na Czarnogórca.

Jak oceniasz wymianę Damian Zbozień za Cezarego Stefańczyka? Na plus? 

Według dyrektora – na pewno. Damian to na pewno bardzo solidny zawodnik. Słyszałem na początku, że mają rywalizować Żuk z Pawlakiem. To miał być skok jakościowy. Ale chyba coś nie pyknęło, skoro ściągnęli Damiana. To dobry zawodnik. Mam nadzieję, że godnie mnie zastąpi.

Kto w Wiśle będzie regularnie grającym młodzieżowcem?

I tu jest problem. Nie ma za bardzo tych młodzieżowców. Myślałem, że będzie grał albo Pawlak, albo Żuk, ale skoro ściągnęli Zbozienia… Chyba zostaje “Kocyłka”. Miał fajne mecze, strzelił trzy bramki. Szkoda, że Korony już nie ma w lidze, bo to im ładował. Mam nadzieję, że nie będzie miał kontuzji czy mniejszych mikrourazów.

Jak typujesz najbliższy sezon?

Życzę Wiśle tego, o czym mówił dyrektor sportowy – by pograła o coś więcej niż utrzymanie. Wiadomo, że nie ma teraz podziału, więc życzę im by klub robił progres. Te ostatnie dwa lata były, wiadomo – słabsze. Chociaż jakbyśmy wygrali ostatni mecz na Rakowie, odbiór byłby inny. Skończylibyśmy na dziewiątym miejscu, a nie dwunastym. Czytałem, że prezydent miasta mówił, że klub nie robi progresu i dlatego nastąpiły pewne zmiany w klubie. Na tę chwilę życzę Wiśle przynajmniej ósmego miejsca. Jeśli będzie ósme miejsce, będzie to oznaczało, że drużyna zrobiła progres i transfery wypaliły.

Powiedziałeś, czego życzysz. A jak typujesz?

Dziesiąte miejsce.

OKIEM ANKIETOWANYCH:

Loading…

GDYBY ROZDANIE BYŁO GIFEM

W TYM SEZONIE WIESZCZYMY IM...

Nic szczególnego. Spadku raczej uda się Wiśle uniknąć - i to na względnym spokoju. Mimo wszystko to zbyt mocna kadra, by kręcić się wokół jedynego czerwonego miejsca. Zwłaszcza, że są inni kandydaci. Ale będzie to też kolejny sezon, w którym Wisła nie posunie się do przodu. Zwykła wegetacja. Może z kilkoma barwnymi momentami, ale jednak wegetacja.

Fot. FotoPyK / newspix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
3
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

12 komentarzy

Loading...