
weszlo.com / Blogi i felietony

Opublikowane 12.08.2020 19:12 przez
Jakub Olkiewicz
Nie doniesienia z początku okresu przygotowawczego, nie przypadek wykrycia zakażonego w Wiśle Płock czy Lechii Gdańsk, ale dopiero odwołany mecz superpucharowy sprawił, że polskie środowisko piłkarskie wreszcie obudziło się z letniego snu. Wydawało się, że koronawirus nas nie dotyczy, bo przecież zagraliśmy końcówkę ubiegłego sezonu, ba, nawet finał Pucharu Polski, wiele meczów z udziałem kilkutysięcznych grup kibiców i nic. Jak to się ładnie mówi: nie ma ofiar w ludziach, więc jedziemy dalej.
Sęk w tym, że dłużej w taki sposób jechać się nie dało, nie w sytuacji, gdy każdego dnia przybywa po kilkuset zakażonych, z czego coraz więcej z szeroko rozumianego środowiska sportowego.
Zostawiam na boku kwestie zdrowotne, bo to wciąż na tyle nowy wirus i choroba, że nie przekonują mnie euforyczne komentarze dotyczące niewielkich szkód, jakie powoduje w młodych i wysportowanych organizmach. Nie jest moją rolą mądrzyć się, czy środowisko powinno zamknąć się w bańce na wzór NBA, czy jednak starać się żyć w miarę normalnie, licząc, że nic nikomu się nie stanie, nawet w przypadku zakażenia. Natomiast wiem jedno – żyjemy w państwie, które kwestię koronawirusa bardzo długo traktowało w bardzo poważny sposób. Nawet jeśli potem była kampania wyborcza, podczas której politycy bez maseczek ściskali dziesiątki dłoni przypadkowych fanów z całej Polski, nawet jeśli plaże we Władysławowie zapełniły się ludźmi – pewne procedury pozostały.
A wśród nich wrzucanie pod kwarantannę wszystkich bliskich zakażonego, co miało na celu zminimalizowanie transmisji wirusa w miejscach takich jak sklepy czy restauracje.
Tak, to nadal obowiązuje, a boleśnie przekonała się o tym choćby Wisła Płock. Wszystkie laboratoria są zobligowane do raportowania wyników, żywy dowód otrzymaliśmy przed momentem w Warszawie. Zakażenie jednego piłkarza w teorii może wyautować całą drużynę na kilkanaście dni, w najlepszym wypadku – aż do powtórnych testów wymazowych, kilka dni później, by zrobić odstęp na ewentualną inkubację wirusa. Nie trzeba być demonem planowania, by odkryć że…
- przy wykrytym przypadku tuż po meczu, dwie drużyny mogą wypaść z gry na przynajmniej 5 dni
- przy wykrytym przypadku tuż przed meczem, cała drużyna może stracić możliwość grania – bo zostanie uziemiona pod kwarantanną do momentu powtórnego testu
To są rzeczy oczywiste, które było wiadomo od dawna. Co więcej – środowisko piłkarskie o tym dyskutowało, ale w okresie formowania reguł postępowania, pytania dotyczące takich „awarii” były zbywane jako próby „torpedowania wznowienia rozgrywek”.
– Słuchajcie, jeden zakażony i cała drużyna wypada na tydzień, przy tym natężeniu meczów – na dwie kolejki.
– Dobra, może nie będzie zakażonych.
– A jak będą?
– Chcecie dograć tę ligę czy nie?!
No i co, jeden zakażony w Lechii i cała drużyna wypada na tydzień, jeden w Wiśle, jeden z Legii i nie ma superpucharu. Wypadałoby wstawić tutaj tego mema z Pikachu, no nikt nie mógł się spodziewać, że tak się stanie, absolutnie. Oczywiście, idealnie byłoby udawać, że trzymamy te wszystkie obostrzenia z ubiegłego sezonu, dzięki czemu nasi piłkarze niczym się nigdy nie zarażą. Ale znów – niepotrzebny telefon do Sherlocka Holmesa, by wyśledzić, że piłkarze I ligi czy II ligi dość swobodnie podchodzą do kwestii izolowania się od społeczeństwa. Ekstraklasowcy chociaż pozorowali, ale też na koniec sezonu bezwstydnie rozjechali się po Hiszpaniach i Grecjach.
Testy przed rozpoczęciem zajęć? To niczego nam na dobrą sprawę nie wyjaśnia, bo przecież zarazić można się było od sparingpartnerów albo od rywali w Pucharze Polski. Zresztą, dajmy spokój, to miałoby sens, gdybyśmy faktycznie zamierzali piłkarzy trzymać w bańce, a już teraz widać, że to właściwie niewykonalne, podobnie jak powtórny lockdown w całym państwie. Dlatego niektórzy sprytni ludzie już w kwietniu apelowali – zanim zaczniemy granie i trenowanie, ustalmy z Sanepidem, by w piłce nożnej nie obowiązywały zasady stosowane wobec reszty społeczeństwa. Przyjmijmy to, co tworzy się w europejskich federacjach, gdzie reguły są jasne – zakażony na listę kontuzjowanych, reszta na boisko. Żadnej kwarantanny, żadnego odwoływania spotkań, dopóki w kadrze jest kilkunastu zdrowych piłkarzy.
Okrutne? Być może, ale inaczej się nie da, dzisiaj to już widać. I dlatego mam duży żal do polskiego futbolu, że spotkanie z Sanepidem, tak potrzebne, wręcz niezbędne, zaplanowane jest na jutro. Tę informację podał Piotr Koźmiński z Super Expressu, zaznaczając, że starcie piłki nożnej z mózgiem operacji koronawirusowych w kraju będzie miało ogromną wagę. Ja się z tym kompletnie zgadzam – moim zdaniem to wręcz „być albo nie być” dla całego sezonu. Albo PZPN i Ekstraklasa dogadają się z Sanepidem, albo mecze będziemy grać do 2022 roku.
Zakładam optymistycznie, że się dogadają. Masz zakażonego? Zamykasz go w domu na dwa tygodnie, do powtórnych testów. Reszta w tym czasie trenuje i gra. Wówczas takie przypadki jak z Wisły Płock czy Lechii nie zdestabilizują ani całych rozgrywek, ani nawet przygotowań dotkniętej problemem drużyny. I co, w teorii wszystko będzie znowu hulać.
Ale moim zdaniem nawet jeśli teraz uda się dopiąć to, o co wielu ludzi futbolu apelowało od dawna, jako środowisko ponieśliśmy dotkliwą porażkę. O przypadkach zachorowań słychać w trzech największych hiszpańskich klubach, Realu, Atletico i Barcelonie. Czy Liga Mistrzów choć na moment była zagrożona? No nie, bo tam wszystko zostało zaplanowane i przyklepane przez stosowne pozapiłkarskie organy już wcześniej. Dlaczego spotkania PZPN-Ekstraklasa-Sanepid nie zaplanowano w kwietniu? Maju? Czerwcu? Lipcu? Na początku sierpnia?
Straciliśmy przez to Superpuchar. Kilka drużyn straciło przez to kilkanaście cennych jednostek treningowych, w rekordowo krótkim okresie przygotowawczym. Zbigniew Boniek zdążył się pokłócić z Dariuszem Mioduskim na łamach prasy, PZPN z Ekstraklasą, zarządy klubów, związków, federacji i innych organizacji piłkarskich ze sobą nawzajem. Atmosfera wspólnego frontu z niewidzialnym wrogiem, pełnej skupienia walki o normalne granie, wyparowała do reszty, ustępując tradycyjnemu festiwalowi obwiniania się o całe zło.
A wystarczyło w kwietniu słuchać. Odpowiadać. Myśleć. Przewidywać. Tak wiele udało się zrobić, a jednak „zapomniano” o tak istotnym szczególe. Oby to nie wyłożyło ligi. Na kolejne przerwy od grania środowiska piłkarskiego, czyli nas wszystkich, zwyczajnie nie stać.

Opublikowane 12.08.2020 19:12 przez
Mądry jak Polak po szkodzie.
No ciężko winić Legie, że się kluci z Rudym, jak ten ją oczernia w prasie, kłamie a swoimi matactwami i przygłupim cwaniakowaniem oraz totalnym brakiem profesjonalizmu zniechęca biznes do eklapy i polskiej piłki.
Winil bym Legie, jak by się Bonkowi nie postawiła. A zrobiła to, pokazala, gdzoe prezes pzpn ma polską piłkę i dobre imię najwieksego jej klubu.
oczysiscie weszlo zapomniało wspomnieć o tym komunikacie klubu, bo stanowski musiał by się gesto tłumaczyć ze swojego szamba, jakie wylał na polską piłkę.
Przecież kysiu klęczy przed ryżym i Bogusławem. Ja bym go nie winił. Ma swoje priorytety.
Mocno Legia gwoździa wbiła Bońkowi, bo odpowiedzi na komunikat Legii nie ma do dzisiaj.
Chyba, że pan prezes na prywatną linię do Miodka zadzwonił i przeprosił.
Jeszcze weszlo zapomniało dodać, że Legia podpisała niedawno kontakt na kasę, jakiej eklapa do tej pory nie widziała od reklamodawców ale kogo to obchodzi:D
Liczy się, że Bodzio coraz dalej do odzyskania klubu:-(
pełna zgoda
„żyjemy w państwie, które kwestię koronawirusa bardzo długo traktowało w bardzo poważny sposób.” i po tym należy skończyć czytać …..Miliony ze spółek skarbu państwa jednak robią swoje.Lecz się kibolkiewicz.
Skoro walkower dla Kosowa za koronawirusa to kiedy PZPN przyzna Superpuchar Cracovii.W końcu mistrz dał ciała i to ich wina.Boniek działaj i ich karaj!
A co nasza liga ma wspólnego z kosowem ?
Co wspólnego ma regulamin LM z regulaminem ekstraklasy ?
Dodatkowo w składzie Legii wszyscy piłkarze byli zdrowi.
Trollować trzeba umieć.
to nie trolling, tylko wiara w sprawdzoną już metodę… Cracovia poprosi – Cracovia dostaje…
Ja jebię, kolejne pierdolenie bez sensu.
Za kilka miesięcy będziemy z tym żyć jak z grypą żołądkową, czas się przestać bać.
Już to pisałem, ale wkleję jeszcze raz.
Jestem od tygodnia na wakacjach, ze względu na koronawirusa musiałem zmienić plany wakacyjne i pojechać do sąsiedniego stanu aby uniknąć kwarantanny.
Ale i tak wszędzie są tysiące ludzi, na plaży w wesołych miasteczkach, jeden na drugim.
Na bank, zawsze w takiej masie ludzi bedą nosiciele. Więc gdyby ten wirus miał tak zabijać jak nas straszą, to wszyscy umarlibyśmy w miesiąc. Bo nie ma możliwości aby się nie zakazić.
Rozmawiałem z grupą znajomych, którzy mieszkają w blokowiskach, opowiadali, że w zeszłym roku wszyscy mieszkańcy, z wszystkich bloków ( jskieś 300 osób ) miały objawy koronawirusa, łącznie z problemami z oddychaniem które łapały ich w czasie snu.
Lekarze jeszcze wtedy mówili, że to zwykła grypa, nikt nie trafił do szpitala, wszyscy z tego wyszli bez żadnych problemów.
Wiec skończmy z tą paniką.
Jak liga mistrzów może grać mimo wirusowych przypadków, to dlaczego inni nie mogą.
dokładnie stary, pierwsza fala w europie była w listopadzie, nocne napady duszności u mnie, żony, matki, córki znajomej, kolegi żony itd. objawy, jakich nigdy nie doświadczyliśmy. mama 65+ i żyje. ludzie o tym mówią, media nie.
Tak. Na pewno Ty i znajomi z jakiegoś bloku przeszli koronę w listopadzie, wirus niegroźny, a Ci ludzie co umarli to jednak żyją. Jedz chłopie do północnych Włoch, Hiszpanii i powiedz wszem i wobec, że są koronaswirami, np. lekarzom z Bergamo. To, że ktoś jest młody nie znaczy, że lekko zachoruje, ani tego, że tych starszych i schorowanych można narażać. Posłuchaj lekarzy ze szpitali spec. którzy codziennie mają kontakt z wirusem, a nie swoich mądrych jak i Ty znajomych, bo nawet jeśli tylko 1% zakażonych umrze, to w Polsce to około 300000 ludzi. Mam nadzieję, że się mylę i piszę bzdury, ale obawiam się , że nie.
Jak trener Rakowa chciał plany robić niedługo po tym jak ligę zawieszono, to go odsądzano od czci i wiary, i niektórzy pożal się Boże dziennikarze pisali że trzeba czekać. Bo nie wiadomo co będzie dalej.
Farsą jest faktycznie że do tej pory spotkania z Sanepidem nie doszło. I o ile jeszcze na krajowym podwórku to się może prześlizgać, to UEFA już się nie będzie bawić w robienie sobie jaj tylko przywali walkower, i skończy się pajacowanie.
Weszło, jakże idealna nazwa charakteryzująca mentalność właściciela portalu. Wchodzi w dupę każdemu, kto posiada władzę bądź znajomości dzięki którym można coś zyskać. Całe życie KS, to wchodzenie w dupę władnym osobom. Cóż, każdy orze jak może…
I to bez wazeliny !
Ale z flagą katalunii dumnie łopoczącą, choć trochę w ekskrementach i fioletowej ambrozji.
Wirus w Atletico i Barcelonie? Gramy dalej bo organy już wcześniej się przygotowały. Spoko. To gdzie były te organy kiedy wirus się zjawił u mistrzów Kosowa? Nagle procedury działające przy zespołach hiszpańskich nie mogły zostać zastosowane? Do dupy z takimi procedurami które działajà tylko na korzyść bogatych. A jaki prosty sposób by wielcy nie odpadli za wcześnie
To by się wogole KS zesrał
Panie Olkiewicz chciałem zapytać dlaczego od jakiegoś czasu nie ma żadnych wiadomości o drużynie KTS?
Niebezpiecznym precedensem tej całej sytuacji jest wybiórcze traktowanie pewnych kwestii i aspektów (chociaż uefa przez lata funkcjonowania już nas do tego przyzwyczaiła). Bo jak inaczej wytłumaczyć że w podobnych przypadkach mistrz Kosowa dostaje walkowerem bez żadnego „ale”, a Atletico czy Barcelona zagrają dzisiaj i jutro normalnie swoje spotkania? Czyżby wirus dla bogatych gwiazd futbolu nie był tak groźny jak dla przeciętnych grajków z Kosowa? Czy jednak Uefa jest tak łasa na kasę że choćby się srało i paliło to te mecze rozegra żeby napchać sobie jeszcze dalej kabzę?
Jeżeli czegoś na szybko się nie wymyśli to sezon 20/21 w całości będzie jeszcze większym bajzlem niż wiosna poprzedniego, a na to na razie się chyba zanosi, bo co dzień jakieś nowe irracjonalne wiadomości przychodzą. Jak nie w PL przekładają superpuchar na podstawie dziennikarskiej plotki, tak w Europie okazuje się że jedni mogą grać a inni nie. Chore to wszystko się robi, a obstawiam że będzie jeszcze ciekawiej. W przyszłym tygodniu ruszają 1 rundy eliminacyjne, a to jest już > 60 meczów w wielu różnych krajach. Walkowery posypią się na prawo i lewo 😀