Czy potraficie sobie wyobrazić Harry’ego Pottera bez blizny na czole, Paryż bez Wieży Eiffla, Franza Smudy bez zdania „poradziłem sobie na Euro 2012”? My też nie. To są związki tak ikoniczne, tak zakorzenione w ludzkiej podświadomości, że gdyby ich zabrakło, czulibyśmy olbrzymią pustkę. Johnny Spike Gill i D’Sean Theobalds w Koronie to była ta sama historia. Niestety nieprzypadkowo używamy czasu przeszłego. Obaj z klubu odeszli i aż trudno się z tym faktem pogodzić…
Nie Messi, nie Ronaldo. Kieleckie dzieci na kieleckich podwórkach latają w trykotach Gilla i Theobaldsa. To są ich herosi, to nimi się inspirują i chcą być tacy jak oni, gdy dorosną. Messi… Kto to jest Messi? Kopnąć go dwa razy mocniej, chłopak głowa spuszczona i zjazd do bazy. Ronaldo… Już starszy facet, ostatnio fetowano jego bramkę z rzutu wolnego, bo przez tysiąc wcześniejszych prób strzelał w gołębie.
A Gill i Theobalds to jednak inna półka. Obaj z pięknym życiorysem. Theobaldsa w wieku 24 lat wyciągnięto z otchłani angielskiej piłki, ponieważ ci niby świetni skauci z angielskiej elity przeoczali jego talent. Wojciech Kowalczyk śmiał się, że Theobalds pakował ryby na targu i uznano: będzie też pakował bramki. Ale Kowal jest złośliwy.
Gill? Anglik znaleziony w Białce Tatrzańskiej. Pojechać do Białki Tatrzańskiej i znaleźć Anglika grającego w piłkę. Niesamowite. Rozeznanie Korony w świecie futbolu to materiał na doktoraty. Nie wiemy jak wy, ale my wolelibyśmy się z Koroną zgubić, niż z Barceloną znaleźć.
To były strzały w dziesiątkę. Theobalds miał 64 minuty na boisku, dostał żółtą kartkę i potem już nic nie musiał, więc siedział na ławce albo trybunach, dając rady kolegom. Gill w ogóle nie zagrał, bo był tak dobry, że nie było potrzeby.
Obaj ze stajni menadżerskiej Talent Soccer Esporte & Eventos (serio). Czyli nie trzeba Piekarskiego, Raioli. Trzeba trochę zaufania.
Teraz odchodzą z poczuciem dobrze wykonanego zada…
DOŚĆ.
Tak naprawdę mamy nadzieję, że pewne czasy się w Koronie skończyły. Klub przejęło miasto i liczymy, że ten zespół przestanie wyglądać jak ekipa z Pro Evolution Soccer 2006, która poprzez brak licencji musi mieć pozmyślane nazwiska. To znaczy, niech piłkarz nazywa się nawet Józek Pierożek, ale niech potrafi grać. A Theobalds z Gillem nie potrafią.
I przyznawał to nawet Maciej Bartoszek w Hejt Parku, gdy mówił: – Johnny szybko biega, piłkę nawet poda… Ale do ekstraklasowego klubu bym go nie polecił. Z kolei gdybym wiedział, że Theobalds może dać coś pozytywnego drużynie, na pewno bym go wystawił. Kiedy było wiadomo, że Korony nie będzie w Ekstraklasie, uznałem, że nie ma sensu tego zawodnika ogrywać. Wolałem ograć kielecką młodzież.
No i tego przez dłuższy czas w Koronie brakowało. Zamiast korzystać z młodzieży, która – patrząc choćby na Szelągowskiego – sroce spod ogona nie wypadła, ściągano cudaków mniejszych i większych. Spike Gill i Theobalds stali się ikonicznymi przykładami szrotu, bo nazywają się egzotycznie, a wcześniej, no sorry, jeśli chodzi o piłkę to w dupie byli i gówno widzieli.
Przyjmujemy ich odejście więc za dobrą kartę. Najpierw trzeba posprzątać, by móc zacząć budować.