Niedługo trwało bezkrólewie w Mielcu. Dzisiaj ostatecznie upadły rozmowy w kwestii przedłużenia umowy z Dariuszem Marcem, jednym z architektów awansu Stali do Ekstraklasy, i dzisiaj nastąpiła finalizacja rozmów z jego następcą. Gabinet trenera klubu zajmie Dariusz Skrzypczak, do tej pory członek sztabu szkoleniowego Lecha Poznań, w dość kontrowersyjnym stylu pożegnany po sezonie 2019/20.
Dla kibiców Stali Mielec to mimo wszystko dobra wiadomość. Skrzypczak zrobił w Poznaniu kawał dobrej roboty, której nie widać na pierwszy rzut oka, ale słychać w dowolnej rozmowie z piłkarzami Kolejorza, zwłaszcza tymi młodszymi. Jego rozstanie z ukochanym klubem odbiło się szerokim echem również wśród kibiców, którzy mocno doceniali jego pracę dla kolejowego klubu. Na tle Marca, który nie zawsze dobrze żył z szatnią, to może być dobra zmiana.
O tym, że w środowisku ceni się byłego pracownika wicemistrzów Polski świadczy nawałnica ofert z ostatnich dni – Skrzypczak był wymieniany jako potencjalny nowy trener m.in. w Widzewie. Stal zyskuje szefa, który wydaje się gwarancją dobrej, sumiennej pracy. Czas pokaże, czy idzie za tym również wiedza taktyczna, czucie zawodników i ta odrobina szczęścia, która w fachu trenerskim bywa kluczowa. Skrzypczak dostaje od razu dużą scenę, bo choć Stal jest beniaminkiem, to jednak będzie się przez 30 kolejek bić z krajową elitą. Na tle innych znanych asystentów pokroju Krzysztofa Brede, którzy musieli najpierw uwiarygodnić się w I lidze, Skrzypczak startuje z wysokiego konia.
Trudno nie trzymać za niego kciuków, nawet jeśli styl zmiany szkoleniowca w Mielcu wydaje się dość… niecodzienny.
Fot.Newspix