Tyle razy sędziowie w tym sezonie krzywdzili Wartę Poznań, że „Zieloni” musieli doczekać się VAR-u w barażu. Wideoweryfikacja przy jedynym golu poznaniaków w barażu z Termalicą Nieciecza trwała aż… pięć minut. Ale ostatecznie trafienie Michała Jakóbowskiego zostało uznane. I to poznaniacy są o jeden mecz od powrotu do Ekstraklasy po 25 latach oczekiwania. Do Grodziska Wielopolskiego w piątek przyjedzie Radomiak Radom.
Było widać dziś w Grodzisku Wielkopolskim, który zespół musiał do ostatniej kolejki walczyć o te baraże, a który w miniony weekend mógł pograć rezerwami. Przypomnijmy, że szóste miejsce dla Termaliki nie było pewne przed 34. serią gier, niecieczanie musieli je sobie zapewnić. A Warta? Ona miała już luz. Stąd w zestawieniu z meczem ze Stomilem w wyjściowym składzie poznaniaków oglądaliśmy aż dziesięć zmian. Tylko Adrian Lis ostał się w pierwszym składzie.
No i na boisku widać było to gołym okiem. Właściwie było widać wraz z upływającym czasem. Bo o ile do przerwy warciarze mieli przewagę, to nie tak wyraźną jak po przerwie. Ale już w pierwszej połowie mogły paść bramki. Właściwie zdziwieni jesteśmy, że nie padły. Bo Robert Janicki stanął już przed pustą bramką po minięciu Tomasza Loski, ale wygonił się poza linię końcową i nie zdążył już dokręcić piłki do pustej bramki. Piłka też zatańczyła na linii po odbitym od słupka strzale Mariusza Rybickiego.
Termalica może sobie pluć w brodę za to po kuriozalnym ping-pongu w polu karnym rywali. Piotr Wlazło strzelał z sześciu-siedmiu metrów, ale trafił w rzucającego mu się pod nogi Bartosza Kielibę. Ale dobitka z bliska Mateusza Grzybka nie musiała już w nikogo trafiać. Co więcej, nie powinna, bo sytuacja była doskonała. Ale piłka obiła poprzeczkę. Akcja trochę w stylu „football funny moments” na YouTube, gdy zawodnicy atakującej próbują po raz dziesiąty (bezskutecznie) wbić piłkę tańczącą gdzieś na linii bramkowej.
0:0 na tablicy wyników mogło być mylące, bo przecież gdyby do przerwy było 2:1, to uznalibyśmy ten rezultat za sprawiedliwy. Ale brakowało tu wbicia gwoździa.
Warta przeważała. „Zieloni” zagrali na pewno swój najlepszy mecz ostatnich tygodni. Prawdopodobnie dlatego, że Piotr Tworek wreszcie dostał pełen tydzień na spokojne przygotowanie zespołu do następnego meczu. Mógł dać odpocząć liderom, mógł dłużej usiąść ze swoim sztabem nad analizą przeciwnika. Biorąc pod uwagę zmęczenie Termaliki byliśmy przekonani, że czas będzie działać na korzyść gospodarzy. O ile nie zeżre ich presja. A ta była wyczuwalna właściwie w każdej rozmowie z pracownikami klubu już na stadionie w Grodzisku.
Druga połowa stała już pod znakiem wyraźnej przewagi warciarzy. Poznaniacy w pierwszych pięciu minutach stworzyli sobie trzy sytuacje strzeleckie, Spławski jakimś cudem nie wpadł z piłką do siatki po wrzutce Rybickiego. Właśnie – Rybicki był dzisiaj chyba najważniejszym piłkarzem w zespole trenera Tworka. Szarpał, walczył, napędzał te akcje Warty na prawym skrzydle, obił słupek.
Ale to nie on został bohaterem. Kto zapracował sobie na to szczytne miano? Ano Michał Jakóbowski przy asyście VAR-u.
Oj, dużo pretensji mieliby warciarze, gdyby po raz kolejny zostali skrzywdzeni przez sędziów. A dobitka Jakóbowskiego po strzale Kupczaka początkowo nie została uznana i czekaliśmy… Czekaliśmy… Nadal czekaliśmy… Piłkarze zdążyli się napić, pogadać, pożartować. Minęło sześć minut i wreszcie sędzia wskazał na środek boiska.
Termalica rzuciła się do ataku w ostatnim kwadransie. I mamy tu na myśli osiem minut czasu podstawowego i siedem doliczone przez sędziego. Skoro o bohaterach, to osobne słowa uznania należą się Adrianowi Lisowi, który popisał się refleksem (i odrobiną farta), gdy bombą po rzucie rożnym popisał się Piotr Wlazło. Jeśli Warta do tej Ekstraklasy awansuje, to Lis za uratowanie swojemu zespołowi tych wszystkich spotkań powinien dostać od swoich kolegów dwie skrzynki piwa. Albo i trzy.
Nerwowe były te ostatnie minuty w Grodzisku. Wypełniony na tyle, na ile mógł, stadion w Grodzisku wreszcie słyszał głośniejszy doping. Ale Warta dowiozła to jednobramkowe zwycięstwo. I ma jeszcze przed sobą handicap gry „u siebie” w piątek o 17:40. Ma też atut psychologiczny, bo wreszcie pokazała się z dobrej strony po tym lockdownie.
Warta Poznań – Termalica Bruk-Bet Nieciecza 1:0 (0:0)
Michał Jakóbowski (61.)
fot. NewsPix