Reklama

Żyro w Piaście, czyli… trudno się czepiać

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

27 lipca 2020, 15:38 • 4 min czytania 18 komentarzy

Na pierwszy rzut oka, jeśli polski pucharowicz zaczyna kompletowanie kadry na nowy sezon między innymi od transferu Michała Żyry, trudno być optymistą. Raczej jedno starcie w Europie i do domu. No bo Żyro już dawno nie jest talentem, już dawno nie jest młody, ostatnio miał swoje problemy i pracy musiał szukać w pierwszej lidze. Kontuzje, urazy. Jeśli się nie zastanawiać, wygląda to tak sobie. Ale właśnie – wydaje się, że ten transfer zasługuje na więcej uwagi.

Żyro w Piaście, czyli… trudno się czepiać

Przede wszystkim sytuacja Żyry jest inna niż jeszcze pół roku temu. Gdyby wówczas wziąłby go Piast, można by załamywać ręce. Chłopak w Koronie wyglądał koszmarnie, co jasne nie strzelił żadnej bramki, ale też odstawał od ekstraklasowego poziomu, który nie jest przecież najwyższy. Żyro jesienią zapracował u nas na średnią not 2,86 i nigdy (!) nie skończył spotkania z oceną wyjściową. Zawsze było albo słabo, albo dramatycznie słabo. Zresztą, jeśli odpala cię Korona, to wiesz, że twoja kariera nie znajduje się na autostradzie, tylko raczej bliżej drzewa na zakręcie.

MICHAŁ ŻYRO – REDEMPTION?

Żyro po prostu nie mógł już znaleźć zatrudnienia w Ekstraklasie, skoro najpierw nie wyszło w Pogoni, a potem we wspomnianej Koronie, zszedł więc na zaplecze. Konkretnie do Stali Mielec i tam zaczął przypominać piłkarza, a nie tylko gościa, który ma względnie znane nazwisko w tym światku. Sześć bramek, trzy asysty i regularne granie przez całą rundę, co też jest ważne, biorąc pod uwagę jego szklane zdrowie. Naprawdę było widać, że chłopak ma umiejętności, zwłaszcza technicznie często przerastał resztę pierwszoligowego towarzystwa. Nie był typową dziewiątką, która tylko czeka w szesnastce i dostawia szuflę, ale potrafił wyjść do rozegrania i strzelić bramkę spoza pola karnego, czy nawet z rzutu wolnego.

Przyczynił się do awansu Stali, misja zakończona sukcesem, toteż po raz pierwszy od transferu z Legii Żyro nie idzie do tyłu, tylko stawia krok do przodu. I to przecież dość znaczący – z beniaminka do brązowego medalisty mistrzostw Polski.

Reklama

PIAST MOŻE POTRZEBOWAĆ ŻYRY

I teraz: jest parę argumentów, które stoją za twierdzeniem, że to ma prawo być udany transfer. Po pierwsze Waldemar Fornalik nie ma kłopotu bogactwa na pozycji napastnika. To znaczy, jest Piotr Parzyszek, który jeszcze przebił swój wynik bramkowy z sezonu 18/19, więc fajnie, ale co dalej? Trudno mieć zaufanie do Patryka Tuszyńskiego, który momentami się po prostu kompromitował, nie trafiając czasem i z metra na pustą bramkę (a to przecież nie hiperbola).

Ale czy Tuszyńskiego te błędy kosztowały ławkę rezerwowych na dłuższy czas? Nie. Owszem, najczęściej wchodził właśnie jako zmiennik, ale nie było tak, że Tuszyński opuszcza jakiś mecz – zawsze grał. Raz więcej, raz mniej, ale grał i tyle. Robił błędy, nie trafiał w prostych sytuacjach, natomiast grał.

Można więc sobie zadać pytanie: kogo wolicie w roli zmiennika? Tuszyńskiego, który już prochu nie wymyśli i zawsze będzie, hm, klockowaty, czy Żyrę, który możliwości ma nieporównywalnie większe, ale po drodze zahamowały go kontuzje? My stawiamy na bramkę numer dwa.

Ponadto jest paru trenerów w tym kraju, którzy potrafią pracować z piłkarzami po przejściach i Fornalik na pewno do nich należy.

Tylko w Piaście przy współpracy z nim:
  • Czerwiński wyrósł na czołowego stopera ligi
  • Milewski wyciągnięty z beznadziejnego Zagłębia Sosnowiec stał się przyzwoitym ligowcem i zyskał inną piłkarską tożsamość
  • Konczkowski stał się docenianym piłkarzem, kiedy wcześniej patrzono na niego trochę spode łba
  • Malarczyk przypomniał o swoim istnieniu po trzecioligowym niebycie

Oczywiście, czasem wkurzające jest, że ekstraklasowicze jeżdżą na nazwisku i zwiedzają kolejne kluby, ale przypadek Żyry to nie jest ta kwestia. Powtórzmy: chłopak zszedł piętro niżej, powalczył po swoje i zasłużył na szansę. Na pewno wolimy, by Piast dał okazję mu, zamiast szukać na siłę gdzieś za granicą, bo rynek jest po prostu przebrany i można ryzykować 32-letnim Hiszpanem, ale trafić z roku na rok jest coraz trudniej.

Nie mamy żadnej pewności, że Żyro wypali, ale nawet jeśli nie, nie napiszemy za pół roku: co wyście zrobili. W momencie przeprowadzania tego ruchu ma to ręce i nogi, jest skrojone pod budżet i możliwości Piasta. Teraz wszystko w nogach Michała, żeby lepszy czas w jego karierze nie skończył się na jednej rundzie.

Reklama

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
2
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Komentarze

18 komentarzy

Loading...