Przez ponad połowę sezonu Warta Poznań była na miejscu premiowanym bezpośrednim awansem do Ekstraklasy. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że poznaniacy na pewno nie awansują bezpośrednio. Dzisiaj w Chojnicach warciarze przyklepali za to trzecie miejsce i są już pewni tego, że w barażach zagrają na swoim boisku. „Swoim”, czyli tym w Grodzisku Wielkopolskim.
Zdanie trudne nie było, bo dzisiaj poznaniakom wystarczyło rozprawić się ze zdegradowaną już Chojniczanką. I to z Chojniczanką, która kończy sezon w fatalnej atmosferze. Kibice wywiesili nawet transparent z „podziękowaniami” dla władz klubu za doprowadzenie zespołu do spadku na 90. rocznicę powstania. Garstka ludzi na trybunach, zmiany w składzie, rywal grający o nic – wydawało się, że dla Warty trudno o łatwiejszego przeciwnika na przyklepanie trzeciego miejsca w lidze.
Rywal już zrezygnowany, ale łatwo nie było
Ale zespół Piotra Tworka miał dzisiaj duże problemy, by sięgnąć po pełną pulę. Trudno nam byłoby wskazać moment w tym starciu, o którym moglibyśmy z pełnym zdecydowaniem powiedzieć „tak, warciarze w pełni kontrolowali to, co dzieje się na boisku i byli znacznie groźniejsi”. Może – ale to tak na siłę – fragment spotkania po stracie bramki aż do strzelenia gola wyrównującego.
Dopiero w ostatnim kwadransie obejrzeliśmy realny zryw przyjezdnych. Ale o tym za moment.
Tak generalnie, to nie widzieliśmy znaczącej różnicy między przyszłym drugoligowcem, a zespołem kręcącym się w okolicach awansu do Ekstraklasy. Dość powiedzieć, że to gospodarze otworzyli wynik – fantastyczne podanie nad obroną rywala wykonał Paprzycki, a ładnym strzałem z powietrza popisał się Kuzimski. Poza tym Chojniczanka z dość dużą swobodą świdrowali pole karne Warty z obu skrzydeł. Gościom trudno było dłużej utrzymać piłkę na połowie przeciwników. Ale już przy kontrach byli skuteczniejsi. Jeden z takich ataków zakończył się wyrównującym trafieniem. Jakóbowski popędził pod linię końcową, przytomnie wycofał piłkę przed bramkę, tam nabiegł Kiełb i zrehabilitował się za krycie Kuzimskiego pod własną bramką.
Wydawało się, że poznaniacy po przerwie zdecydowanie ruszą do ataku. Tymczasem do 80. minuty najgroźniejsze szanse mieli zawodnicy trenera Smółki. I to nie szanse byle jakie, tylko setki. O włos od gola byli po strzale ze stałego fragmentu gry, gdy piłkę na linii bramkowej zatrzymał Spławski. No i przed znakomitą szansą stanął Ziętarski – Lis podał mu pod nogi, zawodnik gospodarzy minął już bramkarza, stanął przed pustą bramką, ale jakimś cudem wślizgnął mu się pod nogi Ławniczak. Golkiper Warty w tym sezonie był bardzo pewnym punktem swojego zespołu, ale tu był o centymetry od wtopy kolejki.
Decydujący gol – samobój w 88. minucie
Warciarze ruszyli do ataku tak naprawdę dopiero po zmianach. Na boisku zameldowali się Napołow i Laskowski. Ten pierwszy rozruszał mocno lewe skrzydło. I wydaje się, że powinien też wywalczyć rzut karny. „Powinien”, bo sędzia Szczech nie odgwizdał na nim dość klarownego wapna – Ukrainiec wpadł w pole karne, minął dwóch rywali, puścił sobie piłkę do boku i dostał mocny cios łokciem w twarz. Ręce Napołowa rozłożone, rzut oka na sędziego, a ten tylko pokręcił głową.
Wówczas wydawało się, że Warta już nic do siatki Janukiewicza nie wciśnie. I zacznie się nerwówka – bo przecież w przypadku remisu i ewentualnego zwycięstwa Radomiaka w jutrzejszym starciu, to poznaniacy mogliby w ostatniej kolejce wypaść jeszcze na czwarte miejsce. Ale wtedy na strzał zdecydował się Adrian Laskowski. Piłka odbiła się od słupka, następnie do pleców Janukiewicza i wreszcie wkulała się do siatki. I goście już tego zwycięstwa nie odpuścili.
Cóż, trzecie miejsce przyklepane, a to oznacza względny komfort, bo na baraże warciarze nie będą musieli się nigdzie daleko bujać. Półfinał i potencjalny finał walki o Ekstraklasie rozegrają w Grodzisku Wielkopolskim. Ale po tym, co ostatnio prezentują „Zieloni” mamy pełne przekonanie, że do tych meczów barażowych musi zajść w zespole pewna przemiana. Bo przecież jesienią to był najlepszy zespół w I lidze, a od pandemii jakby ktoś włożył kij w szprychy drużynie trenera Tworka. Porażki z Chrobrym, Puszczą, Odrą, niektóre zwycięstwa dość szczęśliwe (z Jastrzębiem czy dziś z Chojniczanką). Gra u siebie to na pewno handicap, ale w Poznaniu na pewno nie są zadowoleni z tego, jak ostatnio wygląda ich gra.
Chojniczanka Chojnice – Warta Poznań 1:2 (1:1)
Mateusz Kuzimski (26.) – Jakub Kiełb (36.) Janukiewicz (88. – sam)
fot. Newspix