W polskiej piłce są rzeczy pewne – zaległości w Lechii, żółta kartka za dyskusje dla Mladenovicia, dobra piłka z wolnego od Furmana, pot na czole Jana Tomaszewskiego i zmiana Piotra Parzyszka w drugiej połowie. Napastnik Piasta Gliwice rozegrał w Ekstraklasie już 68 meczów. Ile razy spędził na boisku pełne 90 minut?
Raz. W meczu z Górnikiem Zabrze w tym sezonie. Poza tym, co tydzień oglądamy ten sam obrazek:
Jest to statystyka osobliwa i zaskakująca. Nie ma w Ekstraklasie drugiego piłkarza, który byłby zmieniany zawsze, mniej więcej w podobnej minucie meczu, przez tego samego zawodnika. Ile korzyści przynosi Piastowi roszada Tuszyńskiego za Parzyszka? No… niewiele. Bilans Tuszyńskiego w tym sezonie to żart:
- 1193 minuty,
- jeden gol,
- dwie asysty,
- gol średnio co osiemnaście strzałów.
A do tego powinniśmy dopisać jeszcze trzy setki z najbliższej odległości, w których Tuszyński zachował się jak junior (nie obrażając juniorów). Nie mamy wątpliwości – Parzyszek to dziś znacznie lepszy piłkarz. Zastanówmy się więc – ile traci na tym, że w każdym meczu jest zapraszany do boksu?
Najwięcej goli pada w ostatnim kwadransie
Spójrzmy, kiedy gole zdobywa tym sezonie Piast:
- 1-15 minuta: 7 (17,5%)
- 16-30 minuta: 5 (12,5%)
- 31-45 minuta: 5 (12,5%)
- 46-60 minuta: 9 (22,5%)
- 61-75 minuta: 3 (7,5%)
- 76-90 minuta: 11 (27,5%)
Liczby mówią jasno – więcej niż co czwarty gol jest strzelany przez ekipę Fornalika wtedy, gdy na boisku nie ma już Parzyszka. Podobnie wyglądają liczby w przekroju całej ligi – 24% goli pada po rozpoczęciu ostatniego kwadransa regulaminowego czasu gry. Powody są oczywiste. Mecze są już wtedy często rozstrzygnięte, zwycięska ekipa może dobić rywala, który w ostatnich minutach rzuci wszystkie siły do ataku. Na boisku jest zwykle więcej miejsca, swoje robi też zmęczenie. Albo wręcz przeciwnie – wynik dalej jest na styku, oba zespoły zwiększają obroty, podejmują większe ryzyko.
Czy Parzyszek mógłby walczyć o króla strzelców?
Otóż mógłby. Ustalmy na wstępie – nie twierdzimy, że Parzyszek jest okradany przez Waldemara Fornalika, nic z tych rzeczy. Nasze rozważania to nic więcej jak tylko ciekawostka.
Spójrzmy, jak wygląda klasyfikacja strzelców:
- Christian Gytkajer – 21 goli
- Igor Angulo – 16 goli
- Jorge Felix – 16 goli
- Damjan Bohar – 15 goli
- Flavio Paixao – 14 goli
- Jesus Jimenez – 12 goli
- Piotr Parzyszek – 12 goli
Parzyszek jest ewidentnie z tyłu, bez szans choćby na pierwszą trójkę. Sprawdźmy teraz, jak wyglądałaby ta lista, gdyby każdy z piłkarzy był zmieniany w podobnym momencie, co Parzyszek.
Klasyfikacja strzelców bez goli w ostatnim kwadransie:
- Christian Gytkajer – 14 goli
- Damjan Bohar – 13 goli
- Piotr Parzyszek – 12 goli
- Flavio Paixao – 12 goli
- Jorge Felix – 11 goli
- Igor Angulo – 9 goli
- Jesus Jimenez – 8 goli
No i… w tym momencie można się już zastanowić.
Gdyby odjąć ostatnie kwadranse, Parzyszek walczyłby dziś o koronę. Gytkjaer aż siedem bramek zdobył w końcówkach. Angulo – tyle samo, co daje prawie połowę goli, jakie strzelił w tym sezonie (!). Gdyby kolega Parzyszka z zespołu, Jorge Felix, był zmieniany wtedy, co on, miałby na swoim koncie o pięć trafień mniej.
Oczywiście, ta klasyfikacja nie jest do końca precyzyjna, bo niektórzy napastnicy ładowali bramki po wejściu z ławki, a Parzyszek jest w tym kontekście uprzywilejowanym piłkarzem, bo poza jedenastką znalazł się tylko raz. Klasyfikacja uwzględnia też karne strzelane w końcówkach, do których Parzyszek i tak z reguły nie podchodzi.
Nie twierdzimy więc, że gdyby Parzyszek grał w meczach do końca, na pewno włączyłby się w walkę o króla strzelców. Ale liczby pokazują, że zabrane mu zostały najłatwiejsze łupy. Momenty meczu, które decydują o tym, kto nałoży koronę króla strzelców. Zdobycze, które poprawiają statystyki. Natomiast faktem jest, że Parzyszek i tak miał wystarczająco minut, by o tę koronę powalczyć. Gdy spojrzymy na czas gry poszczególnych zawodników – przepaści nie ma. Napastnik Piasta i tak był na boisku częściej niż np. Flavio Paixao, od lidera strzelców rozegrał w ostatecznym rozrachunku tylko 212 minut mniej. Żadną tajemnicą jest, że Parzyszek musi wciąż pracować nad skutecznością. I raczej tu upatrywalibyśmy powodów, dla których jego dorobek nie jest tak okazały, jak być powinien.