Reklama

Stefańczyk: Szkoda życia na bycie trenerem

redakcja

Autor:redakcja

14 lipca 2020, 02:33 • 8 min czytania 5 komentarzy

Cezary Stefańczyk, jeden z najbardziej pozytywnych piłkarzy w lidze, żegna się z Wisłą Płock, a pewnie i z Ekstraklasą. Czy to moment, w którym należy ogłaszać bojkot ligi? Naszym zdaniem tak. W audycji Weszłopolscy gościliśmy weterana z Wisły Płock i porozmawialiśmy na kilka palących tematów. Ile daje sobie do zakończenia kariery? Dlaczego nie przypadli sobie do gustu z Markiem Jóźwiakiem? Czemu musimy śpieszyć się z telefonem do Jacka Kruszewskiego? 

Stefańczyk: Szkoda życia na bycie trenerem

Zapraszamy oczywiście do wysłuchania całej audycji:

Czarek, co z tobą teraz będzie? Ekstraklasa bez Stefańczyka? My się w to nie będziemy bawić!

No chyba bez, kurczę. Wszystko zamykamy, czas kończyć. A tak poważnie – na spokojnie, czekam na rozwój wypadków, zobaczymy, czy będę miał jakąś propozycję, czy nie.

Reklama
Jak się czujesz fizycznie? Dobrze wyglądasz. Nominowaliśmy cię do najlepszych prawych obrońców poprzedniej kolejki.

Dobrze się czuję. W dziesięciu meczach nie zagrałem ani minuty, potem wskoczyłem do składu, przyszły wyniki i chyba gra nie wyglądała najgorzej. Jestem w miarę zadowolony ze swojej dyspozycji.

Czy to przypadek, że wyniki przyszły, jak wskoczyłeś do składu?

Nie!

Realnie patrząc na twoją karierę – jeśli dostaniesz ofertę z pierwszej ligi, podpiszesz? Chcesz jeszcze pograć?

Chciałbym jeszcze pograć. Spokojnie dałbym radę zagrać dwa lata na pierwszoligowym poziomie. Mówię tak, bo widzę siebie na treningach i w meczach. Na szczęście przez całą przygodę z piłką nie miałem poważniejszych kontuzji, więc organizm jest w porządku. Jeszcze dwa lata dam radę.

Modne są teraz przenosiny do Wieczystej Kraków. Ostatnio czytaliśmy, że nawet Dominik Furman dostał ofertę. Jakbyś dostał dwa razy więcej niż w pierwszej lidze, poszedłbyś?

Nie wiem, jak odpowiedzieć na to pytanie. Powiem, że nie, a jakby żona usłyszała, ile miałbym zarabiać, to miałbym w domu ciężko! Raczej tej oferty nie będę miał, a na pewno nie miałem na tę chwilę, więc może pozostawię to bez odpowiedzi.

A ogólnie jak podsumujesz ten sezon w wykonaniu Wisły? Byliście liderem, było sympatycznie, potem coś się popsuło.

Ciężko ten sezon jednoznacznie określić. Początek był naprawdę mega. Po trzynastej kolejce byliśmy na pierwszym miejscu. Byłem pewny, że zagramy w pierwszej ósemce. Życie zweryfikowało nas brutalnie. W pewnym momencie się zapaliło, jakbyśmy przegrali mecz z Arką, doskoczyłaby do nas na cztery punkty. Było nieciekawie. Trzy ostatnie mecze to zwycięstwa, zostały dwie kolejki. Jeśli zdobędziemy jeszcze przynajmniej cztery punkty, będzie można uznać ten sezon za średniodobry.

Trochę rozbudziliśmy apetyty serią sześciu zwycięstw z rzędu, ale też nie jesteśmy takim zespołem, żeby grać o mistrza czy miejsca jeden-trzy. Trzeba być realistą. Przez te wszystkie lata przed sezonem zawsze było założenie, że Wisła ma się utrzymać. Udało się nam zawsze osiągnąć cel minimum. Jak skończymy sezon na dziewiątym czy dziesiątym miejscu, ludzie nie powinni mieć do nas  dużych pretensji.

Reklama
Jak patrzysz od środka na Wisłę Płock, jak widzisz najbliższe lata? To będzie średniak, który co sezon walczy o utrzymanie czy widzisz możliwość na regularne łapanie się do ósemki? Tylko szczerze.

Jeśli szczerze, to nie wiem co powiedzieć! Ale jeżeli mamy być szczerzy – na tę chwilę ciężko widzę to, by Wisła regularnie mogła grać na spokoju w pierwszej ósemce. Będą może takie sezony jak za trenera Brzęczka, ale potrzebne jest dużo zmian. Trzeba też brać uwagę to, jakim dysponujemy budżetem. Mamy jeden z najniższych, więc ciężko nam rywalizować z zespołami, które mają wyższe i biją nas pod względem akademii. Nie ma dziś żadnego zawodnika z Płocka, który by grał w klubie. Został tylko Bartek Sielewski, który jest w moim wieku. Życzę Wiśle jak najlepiej, ale na tę chwilę nie widzę, żeby to mogło nagle wystrzelić. Na ostatnie cztery sezony tylko raz byliśmy w grupie mistrzowskiej. To chyba nie jest przypadek.

Jak wyglądał na treningach Krzysztof Kamiński, gdy jeszcze nie bronił? Pojawiały się głosy, że fatalnie i tylko dlatego broni Thomas Daehne.

Kamyk wyglądał mega dobrze od pierwszego treningu. Naprawdę super. Teraz wygląda tak samo, jak na pierwszych treningach. Widać było, że nam pomoże.

Przyjemniej się gra mając za plecami Kamyka, a nie Dahne?

Nie chcę uderzać w Thomasa, bo wy też na niego mega siedliście. Miał też dobre mecze. Ale jego problem polegał na tym, że jak zaliczył wpadkę, to była to zwykle duża wpadka. Znalazł klub teraz w 2. Bundeslidze, więc nie wiem, czy wyszedł na tym gorzej niż jakby został w Płocku. Ale jakbym miał wybierać, wybieram Krzyśka Kamińskiego. Gdybym był trenerem, miałby u mnie wyższe notowania.

Jeszcze dwa lata chcesz pograć w piłkę, ale na pewno jesteś na etapie, w którym już się zastanawiasz, co będziesz robił po karierze. Już wiesz?

Na pewno nie zostanę trenerem seniorów, asystentem czy coś takiego. To mnie nie bawi, jestem całe życie poza domem i jakbym miał być poza nim dalej… Szkoda na to życia. Na pewno wrócę do Radomska, z nim wiążę przyszłość. W Płocku nigdy nie dostałem oferty zostania w klubie, więc decyzja jest podjęta, że wracam. Co dalej, zobaczymy. Brat ma firmę, mam jakieś pomysły, odłożone pieniądze, żeby z czymś ruszyć, ale trzeba będzie trochę poczekać.

Ostatnio błysnął Hubert Adamczyk. Jaką przyszłość mu wróżysz? Pojawiły się informacje, że trafi do Arki Gdynia. Dziwne, jakby zszedł na niższy poziom.

Był kojarzony z Arką, bo jego menedżerem jest Jarosław Kołakowski, ale to była bzdura. Hubert nie idzie do Arki, przedłuży kontrakt z Wisłą o rok. A jest na pewno piłkarzem, który miał dużego pecha, bo już na pierwszym sparingu zerwał więzadła krzyżowe, długo się leczył. Diagnoza też mu nie pomogła, przez 2-3 miesiące się to jeszcze przeciągnęło. A to mega piłkarz, naprawdę. Jeśli nie będzie miał kontuzji i trochę nad sobą popracuje, może być z niego kawał ligowca.

Gdybyś miał strzelać, jakie liczby będzie miał w przyszłym sezonie? My to nagrywamy, więc będziemy weryfikować!

Czysty strzał – jeśli będzie grał i nie będzie miał kontuzji, powinen się zakręcić koło ośmiu goli i dziesięciu asyst. Będzie w czołówce ligi w punktacji kanadyjskiej.

Jest szansa, że w dwóch najbliższych meczach podejdziesz do karnego? Wiesz, do czego pijemy – 120 meczów w Ekstraklasie, zero goli.

Jak to nie mam goli, przecież w debiucie strzeliłem!

Ale samobójcze się nie liczą!

Nie mam z tym kompletnie żadnego problemu, żadnego ciśnienia, że muszę podejść do rzutu karnego. Bardziej chciałbym podejść do rzutu wolnego.

Ale trochę dalej od bramki!

Najlepiej strzelam rzuty wolne. Nie wiem, dlaczego przez te wszystkie lata nie dają mi strzelać wolnych.

Wykonywałeś je w pierwszej lidze.

Mam w Wiśle cztery gole z rzutów wolnych, a strzelałem je tylko przez 14-15 miesięcy, gdy robiliśmy awans. Statystyki są po mojej stronie.

Są lepsze niż Dominika Furmana.

Dominik ma przez cztery lata pięć goli. A ja cztery bramki przez 15 miesięcy. A ostatni rzut wolny strzelałem w pierwszej lidze. Tak już na poważnie… Choć to też było poważnie, takie są statystyki! Nie mam ciśnienia, że muszę strzelić. Widocznie jestem tak fatalny, że nie strzelam, ale na treningu nieźle to wygląda. Jak mamy trening strzelecki, to, kurde, strzelam.

Petteri Forsell, Jakub Moder czy Cezary Stefańczyk?

Z tej odległości jak Forsell ładuje, to nie, leciałaby i płakała. Ja to bardziej do 20. metra. Jak z 20. metra – jestem, piszę się na to.

Uchodzisz też za zawodnika, który dobrze dośrodkowuje, czasem nawet w pełnym biegu. A masz tylko jedną asystę na koncie.

Jedną mi zabrali, gdy lekko musnęła Piotrka Tomasika. Mogło być ich trochę więcej. Ale mam takich napastników, że nie potrafią strzelać. Od czterech lat ten pech! Żartuję sobie, jest też trochę mojej winy. Nie jest najgorzej z moją wrzutką, tak po prostu wychodzi. Mam jeszcze dwa mecze.

Jak zapamiętasz Płock? To będzie miejsce, do którego będziesz chętnie wracał?

Tak, na pewno. W piłce seniorskiej to dla mnie najważniejszy klub. Spędziłem tu siedem lat, były awanse. Urodziła się tu dwójka moich dzieci. Wiśle będę kibicował, życzył jej jak najlepiej, mogę się wypowiadać o tym klubie w samych superlatywach i cieszę się, że tyle lat udało mi się tu spędzić. Ktoś ostatnio mówił, że spośród piłkarzy spoza Płocka tylko Dariusz Rozmuga ma więcej meczów. Dla mnie to powód do dumy. Chociaż wolałbym zagrać piętnaście w Barcelonie, ale nie dało rady.

Piszą do nas kibice. Przemek: „przekażcie Czarkowi, że go kochamy, chociaż on dobrze o tym wie”, Iwona: „zawsze będziesz jednym z nas”.

Ostatnio mi trochę szczęka opadła, bo kibice zaczęli pisać petycję, żebym dostał nowy kontrakt. Byłem w szoku, ja tylko kopię piłkę. Nie zdawałem sobie z tego sprawy, że komuś poza rodziną będzie na mnie tak zależeć. Podpisało się już chyba trzysta osób, ale Jacek Kruszewski jest niewzruszony. To bardzo miłe, pozdrawiam wszystkich kibiców i panią Iwonę najbardziej.

Kibice po prostu nie bardzo wierzą w Marka Jóźwiaka i czują, że nie przyjdzie na twoje miejsce drugi Cezary Stefańczyk.

Dyrektora sportowego trzeba ocenić przez pryzmat jego transferów, są od tego ludzie, kibice, dziennikarze, to od was powinno wychodzić, czy jest dobrym dyrektorem czy nie. My z panem Jóźwiakiem niezbyt sobie przypadliśmy do gustu.

Co masz na myśli?

Ale ciągniecie za język, wiedziałem, że tak będzie! Powiedz coś, żebyście mieli na nagłówek! Pierwsza sytuacja z brzegu – jesienią dostałem ofertę nowego kontraktu. Pan Marek szybko to zdusił w zarodku. Dostałem informację od wiceprezesa, potem miałem mieć kontrakt na mailu, okazało się, że jednak nie. Wiedziałem już więc późną jesienią, że to najprawdopodobniej moje ostatnie miesiące w Płocku. Przygotowywałem się już dużo, dużo wcześniej.

Czyli co, mamy promować petycję w twojej sprawie?

Prezes powiedział niedawno w dzienniku lokalnym, że jest niewzruszony i kibice nie mają na to wpływu.

No jak tam jest pewnie osiem podpisów!

Sam dałem osiem, więc nie mówcie tak, jest trochę więcej! Robi na mnie wrażenie sam fakt, że ktoś o mnie walczy. Rzadkość, że kibice proszą klub, żeby zawodnik jeszcze został. Na pewno to bardzo miłe.

Jak będziemy rozmawiali z prezesem Kruszewskim, zasugerujemy, żeby cię zostawił. Chyba że karma szybciej wróci.

No właśnie… Spieszcie się! Dzwońcie, szybko! Różne głosy dochodzą. Szanuję prezesa, bo tyle lat spędził w klubie, wziął go w drugiej lidze, dziś jest Ekstraklasa. Ale relacje w Płocku są napięte. Najbliższe dwa tygodnie będą kluczowe i dla mnie, i dla pana prezesa.

Rozmawiali WESZŁOPOLSCY

Słuchaj Weszłopolskich:

Najnowsze

1 liga

Kołakowski: Nie może być tak, że w jednym biegu startują konie i krowy

Bartek Wylęgała
0
Kołakowski: Nie może być tak, że w jednym biegu startują konie i krowy

Komentarze

5 komentarzy

Loading...