Reklama

Stal Mielec – Robin Hood I ligi. Ogrywa czołówkę, traci z dołem tabeli

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

04 lipca 2020, 17:36 • 4 min czytania 5 komentarzy

Jak powinien grać lider tabeli w meczach z ekipami, które walczą o utrzymanie? Pewnie, konkretnie, efektownie. I właśnie takich przymiotników nie użyjemy, żeby opisać postawę Stali Mielec, która znów potknęła się w spotkaniu, w którym była zdecydowanym faworytem. Punkt z Mielca wywozi dziś Odra Opole, choć – szczerze mówiąc – drużyna Dietmara Brehmera może być niepocieszona. Bo bardziej straciła dwa “oczka” niż zyskała jedno.

Stal Mielec – Robin Hood I ligi. Ogrywa czołówkę, traci z dołem tabeli

Stal Mielec po restarcie:

  • Wygrane z Miedzią, Tychami, Radomiakiem i GKS-em Jastrzębie
  • Porażki z GKS-em Bełchatów i Odrą Opole, remis z Puszczą Niepołomice

Nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z ekipą Robin Hooda. Niemal wzorowy przykład drużyny, która daje biednym, a bogatym zabiera. Oczywiście mielczanom się to wcale nie uśmiecha, bo przewaga nad resztą stawki topnieje w głupi sposób. Ale nie jest to dla Stali nowość.

Wpadki z dołem stawki

Z kim w tym sezonie Stal Mielec gubiła punkty? Trzy remisy i dziewięć porażek w rozłożeniu na rywali wygląda tak.

  • Odra Opole – porażka i remis
  • Chrobry Głogów – porażka
  • Wigry Suwałki – remis
  • GKS Bełchatów – porażka

Pięciokrotnie Stal potykała się na przeciwnikach, którzy niemal od początku rozgrywek walczą najwyżej o utrzymanie. Nie jest to efekt jakiegoś wybitnego pecha – zwłaszcza dziś. Czy podopieczni Dariusza Marca byli lepsi od Odry Opole? Nie byli. Czy stworzyli sobie więcej okazji do strzelenia gola? Nie stworzyli. Czy zasłużyli nawet na ten punkt, który udało im się wyrwać rzutem na taśmę. Nie do końca.

Reklama

Tomasiewicz odkupił winy

Ale skoro było tak źle, to dlaczego ostatecznie udało się ten remis wyszarpać? Głównie z jednego powodu, czyli dzięki Grzegorzowi Tomasiewiczowi. Ostatnio wbiliśmy mu małą szpileczkę, gdy nie trafił głową z bliskiej odległości. Dziś ten błąd odpracował z nawiązką. Jeśli ktoś podrywał Stal do boju, to on. Kiedy mielczanom udało się oddać strzał, to przeważnie był w to zamieszany były piłkarz Legii Warszawa. Widać to było zwłaszcza w drugiej połowie spotkania.

  • 67 minuta gry, kapitalny strzał Tomasiewicza, Kuchta zdjął go “z okna”
  • 120 sekund później, Tomasiewicz posyła piłkę nad bramką
  • 75 minuta, Michał Żyro marnuje dogranie Tomasiewicza

Aż wreszcie przyszła 88 minuta spotkania, Robert Dadok fatalnie skiksował i… wyłożył piłkę jak na tacy filigranowemu pomocnikowi. Ten znalazł się w świetnej sytuacji i trafił do siatki, dając Stali remis.

Czy poza wspomnianymi sytuacjami lider tabeli stworzył coś ciekawego? Najgroźniejszy był strzał Krystiana Getingera z rzutu wolnego. Poza nim chyba nic nie przychodzi nam do głowy, bo w Stali dominowała niedokładność. Zawsze czegoś brakowało – a to Nowakowi odskoczyła piłka, a to nie udało mu się przechytrzyć obrońców sprytnym zagraniem.

Krótko mówiąc – fajerwerków nie było.

Piech znów kąsa

Ba, momentami wyglądało to tak, jakby to Odra, a nie Stal, biła się o awans. Jeśli chodzi o ofensywę opolan, mamy wrażenie, że wszystko kręci się tam wokół kilku nazwisk. Kiedy widzimy sympatyczne, zaskakujące zagranie, możemy w ciemno zakładać, że jego autorem był Mateusz Czyżycki lub Sebastian Bonecki. Jego adresatem najpewniej zaś był Arkadiusz Piech. No i stałe fragmenty gry, po których piłka spada na głowę Piotra Żemły. Tak to mniej więcej wygląda i mimo że schemat się powtarza, rywalom ciężko go powstrzymać.

Weźmy takiego Piecha. Jego drugą młodość opisywaliśmy już po meczu z Zagłębiem Sosnowiec. Ale Piech zazwyczaj polował na okazje w polu karnym, a dziś bardzo często szukał szans także z dystansu. W pierwszej połowie weteran boisk oddał dwa celne i bardzo groźne strzały spoza pola karnego, trzecią próbę dołożył bodajże Bonecki. Za każdym razem górą był jednak Jakub Wrąbel.

Reklama

Po przerwie Odra być może nie dostarczyła aż takich konkretów, ale wystarczył jeden błysk, żeby Stali osunął się grunt pod stopami. Czyżycki pomyślał przed polem karnym i nabrał obrońców, między którymi puścił piłkę do Piecha. Ten uderzył niezbyt mocno, ale na tyle precyzyjnie, że piłka wtoczyła się do bramki. I nawet mimo faktu, że tego wyniku nie udało się Odrze utrzymać, uznanie się należy.

***

Co ten mecz zmienia w tabeli? Teoretycznie niewiele – Odra nadal jest w strefie spadkowej. Jednak w praktyce punkt urwany liderowi może być bardzo ważny. Natomiast Stal już jutro fotel lidera może stracić. Wszystko zależy od tego, czy Radomiak ogra Podbeskidzie, czy jednak górą będą bielszczanie. W Mielcu pewnie mają niezły dylemat przed tym spotkaniem, bo ciężko powiedzieć, za kogo lepiej trzymać kciuki.

Czy za radomian, żeby zachować miejsce na czele peletonu, czy za “Górali”, żeby znów nie zerkać nerwowo za plecy?

Stal Mielec – Odra Opole 1:1

Tomasiewicz 88′ – Piech 73′

Fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...