Spekulacje o tym, że Jakub Wójcicki trafi do Zagłębia Lubin, ciągnęły się niczym odwiedziny teściowej. Ale według naszych informacji temat jest już zamknięty. Boczny obrońca faktycznie trafi do “Miedziowych”, którzy wygrali walkę o niego z dwoma – a w zasadzie nawet trzema – ligowymi rywalami. Znamy także szczegóły dotyczące tego transferu, który lubinianie ogłoszą zapewne dopiero po zakończeniu sezonu.
O tym, że w tym transferze brakuje właściwie tylko “oficjalki” informował kilka dni temu Piotr Wołosik z “Przeglądu Sportowego”. Tyle że “PS” wspomniał o tym, że Wójcicki podpisał z Zagłębiem Lubin trzyletni kontrakt. Słyszeliśmy jednak, że szczegóły umowy są nieco inne. I chociaż nie jest to różnica duża, to w ocenie tego ruchu, może być znacząca.
Jakub Wójcicki piłkarzem “Miedziowych” będzie bowiem przez dwa, a nie trzy sezony. To znaczy być może i przez trzy, jednak będzie to zależało głównie od niego samego. Zagłębie przedstawiło zawodnikowi umowę typu “dwa plus jeden”, w której po dwóch latach obie strony usiądą do rozmów nad przyszłością. To dość ważne, bo Wójcicki – choć jest solidnym ligowcem – za chwilę będzie musiał zdmuchnąć 32. świeczki na urodzinowym torcie. Dlatego też trzyletnią umowę można odbierać inaczej niż opcję przedłużenia. A z tego, co udało nam się ustalić, Jagiellonia także była skora zaoferować Wójcickiemu kontrakt 2+1.
Uprzedzili ligowych rywali
O co się więc rozbiło? Teoretycznie o pieniądze, choć nie do końca. Bo obrońca faktycznie podwyżkę dostanie, jednak nie jest tak, że Zagłębie obsypało go dolarami, a klubu z Podlasia nie było na taki wydatek stać. Z tego co wiemy, Jagiellonia dawała Wójcickiemu porównywalne pieniądze, różnica rozbija się o kilka stówek miesięcznie. “Miedziowi” byli po prostu szybsi, z Wójcickim dogadali się już w styczniu, a dopiero wtedy białostoczanie zaczęli interesować się przedłużeniem wygasającego kontraktu.
Nie ma co ukrywać, że Zagłębie działając sprawnie i szybko – wygrało. Ściąga solidnego ligowca, którego chciały także inne kluby. Według naszych informacji oprócz Jagi, która bardzo chciała zatrzymać Wójcickiego, o defensora mocno zabiegał Śląsk Wrocław. Pojawiały się też pogłoski, że prawy obrońca może wrócić do klubu, z którego trafił do Białegostoku, czyli do Cracovii, która także wyrażała nim zainteresowanie. Gdyby kontrakt dobiegł końca, a 32-latek został “panną na wydaniu” w letnim oknie transferowym, lista zapewne by się wydłużyła.
Pasuje do profilu
Bo – tego też ukrywać nie zamierzamy – Jakub Wójcicki jest piłkarzem jak na Ekstraklasę niezłym. Średnia not z tego sezonu? 4,96, druga najwyższa spośród defensorów Jagiellonii po Ivanie Runje. To zawodnik, który może ponad ligę nie wyrasta, ale przecież nie po to jest ściągany do Lubina, żeby zapracować tu na transfer do zachodniego klubu. Wójcicki ma dać lubinianom solidność, ma uzupełnić lukę po Alanie Czerwińskim i być dobrym mentorem dla młodzieży. Wpisuje się więc w słowa Martina Seveli z wywiadu w “PS”. – Na danej pozycji, czy to w obronie, czy innej formacji, powinniśmy mieć doświadczonego, choćby już starszego zawodnika i na każdego z nich powinien naciskać młody, utalentowany chłopak.
Ciekawostką jest to, że “Miedziowym” mocno zależało na 31-latku nie tylko z powodu solidności piłkarskiej. Także dlatego, że Wójcicki ma “dobry mental”. Żyje w szatni, potrafi krzyknąć i zmotywować, a trzeba przyznać, że w ostatnim czasie w Zagłębiu widać było trochę bezjajeczność. To znaczy ciężko było dostrzec lidera, czy też liderów, którzy poderwaliby drużynę w trudniejszym momencie nie tylko swoją formą, ale i słowem. Być może dlatego ten sezon w wykonaniu ekipy z Dolnego Śląska okazał się klapą?
Przeczytaj także:
Podsumowując, Zagłębie dokonuje solidnego ruchu, który powinien im się odpłacić – i opłacić. W Lubinie ponoć dokładnie sprawdzili Wójcickiego przed transferem i są pewni, że zdrowie pozwoli mu utrzymać obecną formę przez minimum dwa sezony. Boczny obrońca miał być też pierwszym wyborem na “short liście” działaczy “Miedziowych” oraz jednym z pierwszych wzmocnień, o których pomyślano zimą.
Czyli z czystym sumieniem będziemy mogli za jakiś czas zarząd Zagłębia z tego ruchu rozliczyć.
SZYMON JANCZYK
Fot. FotoPyK