– W przypadku ekstraklasy, o zainteresowaniu mną usłyszałem z… dziesięciu klubów. Nieskromnie powiem, iż nie jestem zaskoczony. Cieszę się reputacją solidnego obrońcy, zapracowałem na to. Ufam swoim możliwościom, znam swoją wartość – powiedział w niedawnej rozmowie z Przeglądem Sportowym Ivan Runje i musimy przyznać: my też nie jesteśmy zaskoczeni. Prawdopodobnie odbudowanie go po nieudanej końcówce rundy jesiennej było jednym z najważniejszych zadań Iwajło Petewa. I z tego zadania trener wywiązał się świetnie.
Już w 2018 roku pisaliśmy na Weszło, że Runje to kluczowy element Jagiellonii Białystok. Wówczas Jaga z nim traciła średnio o jednego gola na mecz mniej (!) niż w meczach, w których nie grał.
Kluczowa statystyka z tamtego starego tekstu:
– Jagiellonia z Runje: 8 zwycięstw, 3 remisy, 3 porażki, bilans goli 23:16, 3 czyste konta ŚREDNIO: 1,14 traconych bramek na mecz, 1,92 punktów na mecz, czyste konto co pięć meczów
– Jagiellonia bez Runje: 1 zwycięstwo, 2 remisy, 2 porażki, bilans goli 10:12, 0 czystych kont ŚREDNIO: 2,4 traconym bramek na mecz, 1 punkt na mecz, zero czystych kont
Wydawało się, że w sezonie 2019/20 takich efektownych zestawień nie będziemy w stanie skomponować. Ivan miewał mecze słabe (Pogoń Szczecin, trzy stracone gole), a nawet bardzo słabe (Zagłębie Lubin, czerwona kartka). W końcówce zimy doszło do odwrotnej sytuacji, niż w poprzednich rozgrywkach. Mianowicie – w grudniu Jagiellonia z Runje przegrała wszystkie trzy mecze, tracąc przy tym sześć goli, natomiast w jedynym spotkaniu, w którym zabrakło go na murawie, ograła pewnie Lechię 3:0. Potem Chorwat wypalił tekstem o tym, że w białostockiej szatni jest zbyt wielu obcokrajowców, a w pierwszych lutowych spotkaniach wylądował poza kadrą, obserwując z dystansu jak Wisła Kraków objeżdża duet stoperów złożony z Szymonowicza i Arsenicia.
Wrócił na mecz z Legią Warszawa, Jaga dostała czwórkę.
Ale Petew zamiast dalej żonglować, postawił na Chorwata również z Lechem. Od tamtej pory Runje nie opuścił już ani minuty, a w ostatnich meczach był kluczowym ogniwem całej Jagiellonii, do świetnej gry obronnej dokładając jeszcze gola z Cracovią.
W dziesięciu meczach Runje pod wodzą Petewa, Jaga przegrała tylko dwa mecze:
- z wicemistrzem Polski i liderem tabeli, Legią Warszawa
- mistrzem Polski i wiceliderem tabeli, Piastem Gliwice
Poza tym? Klub, który po remisie z Lechem spadł na jedenaste miejsce, z niewielką przewagą nad strefą spadkową, od tamtego czasu systematycznie pnie się wyżej i wyżej. W tym okresie Runje i jego koledzy z defensywy zapracowali na cztery czyste konta. Chorwat odgrywał rolę prawdziwego lidera, co znajduje jasne odzwierciedlenie w naszych notach. Po otrzymaniu „siódemki” za występ przeciw Legii, Runje przeskoczył pod względem średniej nawet dotychczas najlepszego z piłkarzy Jagi, Patryka Klimalę (5,29). U nas średnia not 5,31, a właśnie taką wykręcił obrońca Jagiellonii, to poziom topu ligi.
Transferu do Glasgow nie wróżymy, ale jest więcej niż dobrze.
Teraz najważniejsze będzie ustabilizowanie formy. Jeśli białostoccy piłkarze powtórzyliby w rundzie finałowej wyniki z meczów rundy rewanżowej przeciw Lechii, Pogoni czy Śląskowi, kto wie, może nawet doskoczyliby do pucharów. Gdy w przerwie pandemicznej Taras Romańczuk przekonywał w Weszło FM, że celem jest podium, trochę nie dowierzaliśmy. Ale wtedy jeszcze Runje nie był w takiej formie. A nie od dziś wiadomo, że z Runje w formie nawet duża liczba obcokrajowców w szatni nie możesz przeszkodzić w kolejnych zwycięstwach.
Dziś zresztą wpływ chorwackiego obrońcy będzie można zmierzyć w jeszcze bardziej miarodajny sposób. Za kartki pauzuje Bogdan Tiru, co oznacza, że Petew znów będzie musiał pokombinować z zestawieniem środka obrony. W parze z Arseniciem roboty powinno być „trochę” więcej. Jeśli faktycznie uraz przeszkodzi też w grze Wójcickiemu, obrona będzie mocno improwizowana. Tym cenniejszy powinien jednak być Runje. Stary, dobry Runje.
Fot.FotoPyK