Tutaj miała być relacja z meczu Miedzi Legnica z Wartą Poznań. Ale po 90 minutach tego pasjonującego seansu uznaliśmy, że to nie ma sensu. Że opisywanie tego spotkania jest ponad nasze siły. Dlatego uraczymy was kompilacją śmiesznych kotków i mamy nadzieję, że przez te kilka minut będziecie się dobrze bawić. W przeciwieństwie do nas podczas oglądania spotkania w Legnicy.
Nie no, dobra, bądźmy choć przez moment poważni (ale i nie do końca). Gdyby ten mecz był pizzą, to byłby pizzą z ananasem. A gdyby był sernikiem, to z rodzynkami. Gdyby był “Kołem Fortuny”, to z Norbim osłaniającym literki i Brzozowskim w roli prowadzącego.
My naprawdę rozumiemy, że sobota, że godzina dwunasta i że na dodatek ciepło. Ale jest pewne minimum przyzwoitości, które czasami trzeba odstawić w robocie. Tutaj tego minimum zabrakło z obu stron. Bo Miedź zagrała nieźle przez dziesięć minut – piętki, kanały, wrzutki, strzały. Sęk w tym, że to był takie strzał, że gospodarze raz nie trafili z metra do pustaka. A później z pięciu metrów do prawie-że-pustaka.
Generalnie przez prawie 100 minut grania obejrzeliśmy C Z T E R Y celne strzały.
C Z T E R Y
Warta pierwsze uderzenie w ręce Załuski oddała po około godzinie grania. A przez pierwszą połowę wyglądała tak, jakby do Legnicy przyjechała dziś, a na dodatek jechała objazdem przez Gniezno, Suwałki, Grozny i Kamczatkę. Goście obudzili się dopiero koło 70 minuty – najpierw Janicki strzelił mocno w środek bramki, a później Jaroch strzelił, tak dla odmiany, mocno w środek bramki.
Właściwie podsumowaniem tego meczu mogą być dwa obrazki:
– Makuch wchodzący z ławki i notujący więcej fauli niż udanych zagrań
– Lis wybijający piłkę w 95. minucie z rzutu wolnego na aut
My naprawdę potrafimy zrozumieć, że w tych warunkach gra się trudno. I że pandemia zaburzyła formę. A tak w ogóle, to natężenie meczów jest niecodzienne jak na I ligę. Ale, cholera, mówimy o dwóch zespołach, które aspirują do tego, by w przyszłym sezonie zagrać w Ekstraklasie. W przy takim bezbramkowym remisie Wartę mogą prześcignąć w tej kolejce piłkarze zarówno Podbeskidzia, jak i Stali Mielec. Z kolei do Miedzi doskoczyć może Olimpia Grudziądz czy zbliżyć się może GKS Tychy.
Debiut trenera Kościelniaka? Cóż, pary wystarczyło na 20 minut, było sporo przemeblowań w składzie (Marquitos i Łukowski grający jako dwie fałszywe dziewiątki), ale były też stare grzechy Miedzi – czyli niesamowita indolencja przy sytuacjach strzeleckich. Efektu nowej miotły nie dostrzegliśmy, ale też nie będziemy wyrokować po jednym meczu.
Warta w trzech ostatnich meczach zdobył cztery punkty. Więc tez nie chcemy do niej strzelać z artylerii, natomiast coś tu zaczyna się kiełbasić. Przed nią już teoretycznie nieco łatwiejszy terminarz niż ostatnio, ale jeśli w którymkolwiek z sześciu meczów zagrają tak jak dzisiaj, to my wielkich zdobyczy punktowych nie wróżymy.
Miedź Legnica – Warta Poznań 0:0