Reklama

Marek Papszun: Jak kogoś sprzedamy, to za kwotę w milionach

Szymon Podstufka

Autor:Szymon Podstufka

20 czerwca 2020, 08:44 • 10 min czytania 14 komentarzy

— Właściciel klubu z pewnością nie będzie zainteresowany kwotami w setkach tysięcy euro. Nasi czołowi zawodnicy pokazali się w ekstraklasie i stanowią w niej konkretną siłę, dlatego sądzę, że rozważane będą tylko propozycje liczone w milionach euro — mówi w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” trener Rakowa Częstochowa Marek Papszun.

Marek Papszun: Jak kogoś sprzedamy, to za kwotę w milionach

GAZETA WYBORCZA

Ekscentryk z Danii. Radosław Nawrot przybliża sylwetkę Christiana Gytkjaera nim będzie się z nim trzeba pożegnać (po sezonie wygasa jego umowa).

Chrystian żyje według zasady hygge, którą duńscy piłkarze Lecha Poznań definiowali jako „przeżywanie przyjemnych chwil i dążenie w życiu do tego, aby z takich chwil się składało”. – Piłka nożna też może być hygge – uważają.

Po trzech latach nikt w Poznaniu nie narzeka na to, że Lech sprowadził mięczaka lub błazna. Z chwilą wyjścia na murawę żarty dla duńskiego napastnika się kończą. Niemal na pewno zdobędzie koronę króla strzelców ekstraklasy – ma 20 goli, za nim jest Jorge Félix z Piasta, który ma 14 bramek.

Dziś w Gliwicach na starcie fazy mistrzowskiej obrońca tytułu podejmie Lecha i musi wygrać, jeśli chce odrabiać 7 pkt straty do Legii.

Reklama

SUPER EXPRESS

Emocjonująca sobota dla Łukasza Piszczka. Najpierw zagra w Bundeslidze, potem przed telewizorem będzie ściskał kciuki za swój LKS Goczałkowice grający baraż o awans do III ligi z Szombierkami Bytom.

Piszczek od lat wspiera zespół, w którym zaczynał swoją piłkarską karierę. Jego ojciec Kazimierz jest w LKS wiceprezesem, a brat Adam – obrońcą. Były reprezentant Polski, gdy odwiedza rodzinne strony, wciela się natomiast w rolę szkoleniowca. Tak jak podczas hitowego spotkania z Odrą Wodzisław, gdy przy linii szalał niczym Jurgen Klopp! – Kiedy jestem na meczu, to w protokole widnieję jako drugi trener. Jeśli trzeba zrobić analizę, to pomogę. Mam swoje uwagi, a czasem po prostu… rzucę „wiązkę”. Tak jak w Wodzisławiu, gdzie wygraliśmy 1:0, dzięki czemu zajęliśmy pierwsze miejsce w tabeli. Powiedzmy więc, że jestem w szerokim sztabie szkoleniowym – tłumaczy.

Jerzy Chwałek rozmawia przed meczem z Lechem z Waldemarem Fornalikiem.

Wie pan, jak zatrzymać Christiana Gytkjeara, który w ostatnich czterech meczach strzelił 5 goli?

– Oni mają bardzo dobrego snajpera, a my dobrych defensorów i bramkarza. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale to gra całej naszej drużyny musi spowodować, że będzie mu się trudniej dochodziło do sytuacji pod bramką.

Reklama
Czy wierzy pan, że uda się w Gliwicach zatrzymać Jorge Felixa, któremu po sezonie kończy się kontrakt?

– Wierzę i mam nadzieję, że Jorge zostanie w Piaście. Przedstawiliśmy mu naprawdę bardzo ciekawą propozycję finansową. Jorge zna Gliwice, drużynę, kolegów. To jest ważne, bo czasami warto sobie zadać pytanie, czy warto iść w nieznane, żeby zarabiać trochę więcej.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Kariera Mateusza Cholewiaka nabrała rozpędu. „PS” rozmawia z zawodnikiem Legii przed starciem ze Śląskiem.

Jeśli ma pan w domu gablotę na medale i puchary, to na razie zebrało się w niej trochę kurzu. Ale już niedługo może się to zmienić.

— Żartujemy, że jeśli zostanie zorganizowana gala ekstra- klasy, to mogę dostać dwa medale. Przecież jesień spędziłem w Śląsku. Z Legią wciąż walczymy o dublet. Ale nie wybiegam w przyszłość dalej niż do niedzieli. Nie myślę o zaszczytach i trofeach, tylko o przygotowaniu do meczu ze Śląskiem. Życie nauczyło mnie, by nie myśleć za bardzo do przodu i nie planować przyszłości, bo liczy się to, co tu i teraz. Jeśli wygramy wszystkie mecze, przyjdzie czas na radość.

W Legii gra się panu łatwiej niż w poprzednich klubach?

— Różnica jest – mamy dobrych zawodników, więc siłą rzeczy jest przyjemnie, bo stwarzamy więcej okazji, częściej jesteśmy pod bramką przeciwnika – nie brakuje możliwości, by się wykazać. Przyszedłem do Legii, by się rozwijać. W lutym skończyłem 30 lat, wiele osób twierdzi, że piłkarze z „trójką z przodu” są pod drugiej stronie rzeki. Ja uważam inaczej.

Na której pozycji na boisku czuje się pan najlepiej?

— Byłem bocznym obrońcą, środkowym napastnikiem, „dziesiątką”, ale najbardziej odpowiada mi rola lewo- skrzydłowego. Lewa noga jest wiodącą i dlatego tam czuję się swobodnie, ale jak trzeba, dostosuję się do zadań trenera.

Królowie ekstraklasowych social mediów – Błaszczykowski, Rzeźniczak i… Egy Maulana Vikri. Pierwszy ma największy zasięg profili, drugi najwięcej postów, trzeci – najwięcej polubień i komentarzy.

Zawodnikiem ekstraklasy, który budzi w sieci największe emocje, nie jest nikt z liderującej Legii ani żaden z reprezentantów Pol- ski. Królem social mediów jest bezapelacyjnie Egy Mau- lana Vikri. To nic, że niespełna 20-letni Indonezyjczyk w Lechii Gdańsk w najlepszym wypadku przesiaduje na ławce i w tym sezonie spędził na boisku zaledwie 45 minut, i to prawie rok temu (w 2. kolejce), a w poprzedniej edycji rozgrywek nazbierał 10 minut w dwóch spotkaniach. W swoim – dodajmy, że bardzo ludnym (prawie 270 mln mieszkańców) – kraju cieszy się ogromną popularnością. Zdjęcia Maulany Vikriego na Instagramie w tym sezonie mają łącznie prawie 3,3 mln polubień i komentarzy. Jakie szaleństwo zapanowałoby na Instagramie, gdyby Egy miał okazję częściej publikować zdjęcia, na których jest w koszulce meczowej Lechii, trudno so-bie wyobrazić. Fotka z lipca, na której walczy o piłkę z Maciejem Sadlokiem z Wisły Kraków, zebrała 243 tysiące polubień i prawie 1800 komentarzy.

Raków nie sprzeda swoich czołowych zawodników za kwoty, które będa liczone nie w milionach, a w setkach tysięcy euro – mówi Marek Papszun.

Właściciel Rakowa Michał Świerczewski powiedział w rozmowie z „PS”, że nie spodziewa się, aby któryś z waszych czołowych piłkarzy odszedł po sezonie z klubu, bo wątpi, że ktoś przedstawi odpowiednią ofertę.

— Wszystko zależy od niego, ale miło to słyszeć. Uważam jednak, że w piłce, a zwłaszcza w transferach, wszystko jest kwestią ceny. Z pewnością nie będzie zainteresowany kwotami w setkach tysięcy euro. Nasi czołowi zawodnicy pokazali się w ekstraklasie i stanowią w niej konkretną siłę, dlatego sądzę, że rozważane będą tylko propozycje liczone w milionach euro. Żeby było jasne: nie słyszałem, żeby były jakieś oferty czy zapytania. Tomaš Petrašek, Petr Schwarz, Igor Sapała, Miłosz Szczepański, Sebastian Musiolik czy Felicio Brown Forbes mają dłuższe umowy z klubem. W końcu jednak trzeba będzie zmierzyć się z tym, że ktoś zechce ich pozyskać.

Jak wygląda sytuacja ze zdrowiem Andrzeja Niewulisa. Minął już rok od jego operacji kolana, a nadal nie pojawił się na boisku w meczu ligowym.

— Andrzej znowu nie trenuje z resztą zespołu. Tak naprawdę nie ma kolejnego urazu, ale doszliśmy do wniosku, że musi popracować indywidualnie. Ćwiczy sam bardzo, bardzo intensywnie. Chodzi o wzmocnienie nóg, by po wznowieniu zajęć z drużyną, nie pojawił się jakiś problem. Jego samodzielna praca potrwa jeszcze przynajmniej tydzień.

Italia się budzi. Po 103 dniach wraca Serie A.

Wreszcie udało się dojść do porozumienia, które zawarto na 40 stronach dokumentu. Co ustalono? Widzowie nie mają wstępu na mecze – to oczywiste na tym etapie. Ponadto stadiony będą podzielone na trzy strefy – wewnętrzną (obszary techniczny i sportowy), trybuny (loże prasowe) i zewnętrzną. W sumie na obiekcie będzie mogło przebywać maksymalnie 300 osób (w tym piłkarze i członkowie sztabów szkoleniowych), przy czym w jednej strefie nie więcej niż 130. Poza tym by w ogóle się tam dostać, trzeba będzie podpisać zobowiązanie, że nie zaobserwowano u siebie w ostatnich dniach jakichkolwiek objawów COVID-19. Maski mają nie być wymagane. Stadiony muszą być zdezyn- fekowane 10 godzin przed planowanym rozpoczęciem meczu, a wszyscy (obie drużyny, ekipa sędziowska itd.) muszą dostać się do środka osobnymi drogami. Zespoły przyjezdne w hotelach mają mieć zagwarantowane bezpieczeństwo – prywatne wejście i jadalnię, do tego pojedyncze po- koje. Kontakt ze światem zewnętrznym ma być ograni- czony do minimum.

Kolejne obostrzenia dotyczą już samego przebiegu rywalizacji. Żadnych uścisków czy przywitań. Każda z ekip w odpowiednim odstępie czasu ma się zjawiać na boisku. Rezerwowi będą siedzieć w okre-ślonej odległości od siebie, a jeśli to okaże się konieczne, zajmą również miejsca na trybunach, odpowiednio do tego przygotowanych.

Marcos Llorente – nowe arcydzieło Diego Simeone. „Cholo” zobaczył w nim piłkarza ofensywy.

Momentem zwrotnym dla Llorente okazał się mecz z Liverpoolem (3:1) na Anfield. W nim Hiszpan zmienił Diego Costę, nominalnego napastnika, a w dogrywce grał jako najbardziej wysunięty piłkarz Rojiblancos. – Kiedy byłem z przodu i dostałem piłkę, znalazłem się w nietypowej sytuacji. Spojrzałem w prawo, nie ma nikogo. W lewo? Też pustki. Przede mną sami rywale. Więc strzelałem – uśmiechał się 25-latek, który zdobył dwie bramki.

Ten mecz dał Simeone do myślenia. W trakcie pandemii pracował z zawodnikiem nad przysposobieniem go do bardziej ofensywnej roli. Efekty są spektakularne. Llorente błyskawicznie nauczył się gry na nowej pozycji. W pierwszym pokoronawirusowym meczu z Athletikiem (1:1) Atletico zagrało przeciętnie, ale Marcos był jednym z najlepszych na murawie i powinien był wywalczyć rzut karny, ale sędzia – tylko z sobie znanych przyczyn – nie odgwizdał jedenastki po tym, jak Hiszpan został popchnięty przez Yuriego Berchiche.

SPORT

Działacze klubów najbardziej zagrożonych spadkiem uciekają się do znanych doskonale sposobów, by natchnąć zespół. Liczą, że będzie sianko, będzie granko.

Żeby zachęcić zawodników do jak najlepszej gry, działacze obiecali piłkarzom Korony milion złotych premii do podziału za utrzymanie. Ma to jeszcze bardziej zmobilizować ich do lepszej gry.

Premia za utrzymanie nie jest niczym nowym. Dziesięć lapapszunt temu w ten sposób motywowano piłkarzy Odry Wodzisław. Nic z tego jednak nie wyszło i wodzisławianie – po 14 latach – spadli z ekstraklasy. Prawie 2,5 mln zł otrzymali w 2011 roku piłkarze Cracovii za to, że dali radę pozostać w gronie najlepszych, po czym… spadli rok później. Trzy lata temu, kiedy „Pasom” też nie szło, nie było już mowy o dodatkowych apanażach; prezes Janusz Filipiak odmówił dodatkowego wsparcia. A Zagłębie Sosnowiec rok temu? Przed startem wiosennych zmagań zawodnicy mieli obiecane pół miliona złotych do podziału za pozostanie w ekstraklasie. Mimo wzmocnień, niewiele z tego wyszło.

Trzy razy L. Mecze z Lechem, Lechią i Legią zdecydują, jaki kurs w grupie mistrzowskiej obierze Piast Gliwice. I czy będzie to kurs na obronę tytułu.

Poznańska drużyna po przerwie prezentuje się bardzo dobrze. Piast… podobnie. Gliwiczanie zajmują drugą lokatę, ale przewaga nad „Kolejorzem” to tylko 4 punkty. Dla drużyny trenera Waldemara Fornalika rozpoczęcie zmagań w najlepszej ósemce od zwycięstwa może być kluczowe. Po pierwsze to domowy mecz, a w tym sezonie przy Okrzei Piast radzi sobie świetnie. Później gliwiczan czekają dwa wyjazdy – do Gdańska i Warszawy. Nie tylko w kontekście walki o złoto, ale o srebro czy brąz, wyniki tych meczów mogą dać wiele odpowiedzi. – Czekają nas trzy naprawdę wymagające spotkania, które pokażą, w jakiej będziemy pozycji wyjściowej w końcowych meczach, z których trzy rozegramy u siebie – mówi Waldemar Fornalik. – Po meczu z Lechią zostaniemy w Gdańsku, by przygotowywać się na Legię, ale w tej chwili jesteśmy skoncentrowani tylko na Lechu i nie myślimy, ile punktów jesteśmy w stanie ugrać w kolejnych meczach – dodaje trener Piasta.

Licencyjny galimatias. Radomiak i GKS Bełchatów bez licencji na 1. Ligę, poproszone o uzupełnienie wniosków. Stal Mielec, Radomiak, GKS Jastrzębie, Olimpia Grudziądz i Stomil Olsztyn z odmową licencji na ekstraklasę. A w II lidze z gry o awans wypisały się dwie ekipy.

Awansem do I ligi nie są zainteresowane dwa zespoły z szerokiej czołówki: Olimpia Elbląg (4. miejsce) oraz Błękitni Stargard (7.). Ani jedni, ani drudzy, nie złożyli nawet wniosku na I ligę. To powoduje, że całkiem prawdopodobny jest scenariusz, iż barażowa czwórka w II lidze będzie zdekompletowana. Elblążanie mają bowiem 6-punktową przewagę nad 7. drużyną, tyle że są nią… niezainteresowani awansem stargardzianie, zaś kolejna w stawce Elana traci do nich już 8 „oczek”. Tyle, ile zostało do rozegrania kolejek. Nie tak wiele. Błękitni i Olimpia będą zapewne walczyć o pieniądze z Pro Junior System. Ciekawe jest to, że spośród drużyn z czołówki, zmierzą się jeszcze… między sobą, a także z Łęczną, która może być beneficjentem tej sytuacji. Wcześniej te dwa zespoły zabierały punkty faworytom (GieKSa ugrała z nimi wiosną tylko punkt), a w momencie, gdy zagrają z Łęczną, przyświecać im już będą nieco inne cele.

Werder Brema rozegrał najwięcej sezonów w ekstraklasie ze wszystkich niemieckich ekip. Teraz jednak znajduje się na krawędzi.

– Ten mecz znaczy dla nas wszystko. Wiemy, w jaką sytuację się wplątaliśmy i wiemy, że pomoże nam tylko zwycięstwo w Moguncji. W ostatniej kolejce jeszcze wszystko będzie możliwe – zapowiadał świadomy kłopotów Florian Kohfeldt, młody trener, który miał być symbolem odrodzenia Werderu i powrotu do europejskich pucharów, a może zapisać na swoim koncie drugi w historii klubu spadek.

Jeśli bremeńczycy przegrają, a Fortuna pokona Augsburg, spadek Werderu będzie przesądzony. Klub z północy musi patrzeć, jak będzie radzić sobie zespół z Duesseldorfu, który w ostatniej kolejce podejmie zagrożony jeszcze do niedawna Union. Fortuna nie może narzekać na terminarz, ale nie może też pozwolić sobie na potknięcie. Może dojść nawet do takiej sytuacji, w której o końcowym miejscu zadecyduje bilans bramek – jeśli Werder i Fortuna zrównają się punktami. Na ten moment lepsza w tym zestawieniu jest ekipa F95 mająca bilans -28, przy -30 SVW.

fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Guardiola ze stanowczą deklaracją: Zostanę tutaj, nawet jeśli nas zdegradują

Arek Dobruchowski
0
Guardiola ze stanowczą deklaracją: Zostanę tutaj, nawet jeśli nas zdegradują

Komentarze

14 komentarzy

Loading...