Reklama

Sobota z I ligą – Chojniczanka bliżej spadku, poważna wpadka Pawełka

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

20 czerwca 2020, 20:50 • 4 min czytania 4 komentarze

Pierwsza liga nieuchronnie zmierza w kierunku zakończenia sezonu zasadniczego. A skoro tak, to znaczy, że coraz bliżej nam do wskazania pierwszych “pewniaków” do spadku. Na jednego z nich wyrasta Chojniczanka, która dziś wyraźnie odstawała od Radomiaka i ponownie straciła punkty, co w jej przypadku nie jest zbyt rozsądne. W centralnej części tabeli nadal natomiast panuje ścisk, do czego przyczyniły się wygranej Olimpii Grudziądz oraz Zagłębia Sosnowiec. 

Sobota z I ligą – Chojniczanka bliżej spadku, poważna wpadka Pawełka

O pierwszym dzisiejszym meczu, czyli kolejnej wpadce Miedzi Legnica, szerzej pisaliśmy tutaj, więc to spotkanie już pominiemy. A co działo się w pozostałych trzech grach? Dobra, dwóch, bo show w Niepołomicach możemy w zasadzie pominąć. Delikatnie rzecz ujmując, widzieliśmy bardziej emocjonujące pojedynki. Obydwie drużyny miały w zasadzie po jednej szansie – w przypadku Puszczy był to strzał Huberta Tomalskiego, który z bliska trafił w Remigiusza Szywacza.

W przypadku gości natomiast była to centra z prawego skrzydła, po której piłkę piętą trącił Joao Augusto. Trafił ją tak, że ta śmignęła jeszcze między nogami Karola Niemczyckiego, więc byłego piłkarza Huraganu Morąg bramkarz Puszczy na pewno dobrze zapamięta. A o reszcie spotkania szybko zapomni, tak jak i my.

Puszcza Niepołomice – Olimpia Grudziądz 0:1

Joao Augusto 75′

***

Natomiast o meczu w Radomiu piłkarze Chojniczanki z taką łatwością zapewne nie zapomną. Głównie dlatego, że po nim ich szanse na utrzymanie się w pierwszej lidze zmalały niemal do zera. Osiem punktów straty do Chrobrego Głogów – na dziś wydaje się to strata nie do odrobienia.

Reklama

Radomiak zagrał praktycznie tak, jak w Sosnowcu. Od początku przycisnął rywala – zresztą przycisnął to za mało powiedziane. W pierwszej połowie gospodarze oddali 13 strzałów, nie schodzili praktycznie z pola karnego przeciwników, co zaowocowało dwoma trafieniami. Najpierw Martin Klabnik przeorał korkami głowę Damiana Jakubika, co zaowocowało rzutem karnym. Przy kolejnym golu główka też popracowała, ale w inny sposób. Patryk Mikita do gola dorzucił asystę, dogrywając wprost na nos Mateusza Michalskiego.

Nie ma co ukrywać, ekipa Dariusza Banasika jechała na absolutnego pewniaka. Chojniczanka istniała tylko wtedy, kiedy sprawy w swoje ręce brał Bartosz Wolski, jednak brakowało konkretów. Po przerwie jednak radomianie przypomnieli sobie o tym, co odstawili w Sosnowcu czy Jastrzębiu, gdzie tracili dwubramkową przewagę. Przypomnieli sobie, bo gdy Klabnik odpokutował winy, strzelając na 1:2, przed oczami musiały przelecieć im podobne sceny.

Ale tym razem Radomiakowi udało się skromną zaliczkę obronić, mimo że faktycznie spuścił z tonu. Na koniec natomiast udało się jeszcze postawić stempelek, gdy po kontrataku piłkę do pustej bramki skierował Adam Banasiak.

Cóż, wygląda na to, że bliski spadku z ligi jest nie tylko były klub Zbigniewa Smółki, czyli Arka Gdynia, ale i obecny. To się nazywa pech. Albo… No właśnie, albo nie pech?

Radomiak Radom – Chojniczanka Chojnice 3:1

Mikita 31′, Michalski 36′, Banasiak 90+3′ – Klabnik 55′

***

Ciekawie zapowiadało się też starcie GKS-u Jastrzębie z Zagłębiem Sosnowiec. Nie tylko dlatego, że to lokali rywale, ale przede wszystkim z powodu sąsiedztwa w tabeli. Jastrzębianom zależy na tym, żeby wziąć udział w barażach o awans, jednak takimi spotkaniami zdecydowanie się od nich oddalają. Dzisiaj potknęli się już na starcie, gdy Filip Karbowy zapakował im z rzutu wolnego z jakichś 30-35 metrów.

Reklama

Oczywiście ciężko nie dostrzec tu błędu Mariusza Pawełka. Kolejny błąd przyszedł później, gdy Damian Tront wyłapał drugą żółtą kartkę i ekipa Jarosława Skrobacza musiała już pokonać dużą górkę, by coś dziś ugrać. Bardzo szybko poprzeczka poszła jeszcze wyżej, bo Szymon Pawłowski wykorzystał kontratak do podwyższenia prowadzenia.

Ale Jastrzębie się nie poddało. Tuż po przerwie gospodarze przeprowadzili składną akcję, Kamil Adamek dobił strzał z dystansu i Zagłębie już było na widelcu. Przynajmniej przez jakieś 60 sekund, bo mniej więcej tyle zajęło drużynie z Sosnowca ponowne wpakowanie piłki do siatki Pawełka.

Tym razem gola na koncie zapisał Fabian Piasecki, który przywraca nam nadzieję w pierwszoligowych snajperów. 15 goli to całkiem sympatyczny wynik – najlepszy w karierze Fabiana – ale przede wszystkim to wynik, który daje mu pole position w wyścigu o tytuł króla strzelców. No a Zagłębiu daje nadzieję, że wkrótce uda się wskoczyć do strefy barażowej.

GKS Jastrzębie – Zagłębie Sosnowiec 1:3

Adamek 47′ – Karbowy 3′, Pawłowski 44′, Piasecki 49′

Fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

4 komentarze

Loading...