Reklama

Definicja marności według Schalke i Unionu

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

07 czerwca 2020, 17:45 • 3 min czytania 3 komentarze

Niby nie czujemy się specjalnie rozczarowani. Odpalając w niedzielne popołudnie mecz Unionu i Schalke nie spodziewaliśmy się fajerwerków. Wprost przeciwnie. Pierwsi nie wygrali od pięciu meczów, drudzy od jedenastu. Bylibyśmy niezłymi frajerami, gdybyśmy liczyli na pościgi, pociski i zwroty akcji. Ale mimo to mieliśmy nadzieję na chociaż zjadliwe bundesligowe widowisko. Skończyło się tak, że długimi momentami zastanawialiśmy się, czy ktoś nie zrobił sobie z nas jaj i nie wsadził tego spotkania w terminarz Ekstraklasy. Bo to naprawdę był żałosny spektakl. 

Definicja marności według Schalke i Unionu

Mecze Schalke po odmrożeniu Bundesligi?

– 0:4 z Borussią Dortmund
– 0:3 z Augsburgiem
– 1:2 z Fortuną Dusseldorf
– 0:1 z Werderem Brema

Mecze Unionu po odmrożeniu Bundesligi?

– 0:2 z Bayernem Monachium
– 0:4 z Herthą Berlin
– 1:1 z Mainz
– 1:4 z Borussią Monchengladbach

To mówi samo za siebie. I teraz 1:1 w bezpośrednim spotkaniu między tymi drużynami. Właściwie całość skończyła się po pierwszej połowie. Druga odsłona gry to jakiś absurd, jakieś nieporozumienie, jakaś farsa. Ale no dobra, do rzeczy, co tam znośnego działo się, kiedy piłkarze cokolwiek jeszcze sobą reprezentowali.

Union był bardziej przekonujący. Znakomitą okazję zmarnował Malli, który miał patelnię na siódmym metrze, ale strzelił wprost w Nubela, tak jakby od dwóch dni nie jadł śniadania. Generalnie podobać mógł się Trimmel. Kapitan Unionu był aktywny, egzekwował wszystkie stałe fragmenty gry i swoimi dośrodkowaniami robił niezły zamęt w polu karnym Schalke. Przy tym do jakiegoś bardziej wymiernego efektu potrzebowałby kogoś, kto by jego starania docenił i wykończył celnym strzałem. A kogoś takiego brakowało. Nawet jeśli bardzo starał się Andersson, który siedem ze swoich dwunastu trafień z tego sezonu zmieścił głową. Bilansu nie poprawił, choć oddał ze dwa strzały. Może, gdyby lepiej grał nogami…

Reklama

Ale, ale, nie będziemy ironizować, bo jeszcze lepiej niż Trimmel, radził sobie kolega z ataku Anderssona, czyli Ujah. Taki sąd wydajemy po jego kilku dynamicznych rajdach skrzydełkiem. Naprawdę to akurat mogło się podobać. I do tego przyniosło efekty w postaci bramki. Ujah wykorzystał bowiem niefrasobliwość defensorów Schalke, przejął futbolówkę, popędził prawą flanką, podaniem uwolnił Andrich i bach, mieliśmy 1:0.

Marność nad marnościami

Nieprzypadkowo nic nie wspominaliśmy o ofensywnych poczynaniach przyjezdnych. Długo po prostu ich nie było. Okej, raz Matondo pokazał, że entuzjazmu ma dużo i gazu mu nie brakuje. Dostał piłkę i biegł, biegł, biegł chłop, trochę jak Forrest Gump, sam, sam jak patyk i  co z tego? Nic, jak to w piłce, kiedy koledzy nie chcą pomagać.

I kiedy już chcieliśmy skreślać Schalke, a była to jakaś 25. minuta, doszło do wyrównania. Piłkę w dalszej odległości od bramki Gikiewicza przyjął Kenny. Zamierzył się, uderzył i gol. Człowiek mógłby mrugnąć oko i przeoczyłby tę bramkę. Tak o, zwyczajnie, futbolówka wpadła do siatki. Polski bramkarz był bezradny. Nie miał nic do powiedzenia. Zresztą przez całe spotkanie grał rolę maksymalnie epizodyczną. Nie miał nic do roboty.

Potem nie działo się nic, nic i jeszcze raz nic. Mnóstwo niedokładności. Przepychanek, leżenia na ziemi, błagalnego patrzenia na arbitra, którego gwizdek milczał dużo częściej niż chcieliby tego przewracający się własną słabością piłkarze obu drużyn. Totalny paździerz. Szkoda strzępić jęzorem po próżnicy. Tego mecze nie mają historii. Może trochę, minimum minimalnej, ciekawiej zrobiło się pod koniec, kiedy Trimmel dwa razy dwa razy z rzędu dośrodkowywał z rzutów rożnych i ciut zakotłowało się pod bramką Nubela.

Jakie wnioski? Po takim czymś trudno wywnioskować cokolwiek, oprócz tego, że ci rywale byli siebie warci. I chyba dobrze, że to ostatni rok Rafała Gikiewicza w Unionie. Stać go współpracę z bardziej zdolnymi kolegami.

Union Berlin 1:1 Schalke Gelsenkirchen

Reklama

11′ Andrich – 28′ Kenny

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Maciej Szełęga
4
Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…
1 liga

Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Damian Popilowski
2
Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu
Anglia

Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Maciej Szełęga
1
Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Niemcy

Niemcy

Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Damian Popilowski
1
Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji
Niemcy

Była gwiazda Bayernu: Neuer jest na tym samym poziomie co Messi

Maciej Szełęga
7
Była gwiazda Bayernu: Neuer jest na tym samym poziomie co Messi
Niemcy

Polski trener w Leverkusen: Bayer ma wizję, by co sezon grać o mistrzostwo

Damian Popilowski
0
Polski trener w Leverkusen: Bayer ma wizję, by co sezon grać o mistrzostwo
Liga Europy

Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

7
Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

Komentarze

3 komentarze

Loading...