No i poszły konie po betonie – co prawda bez tłumu gapiów w bezpośrednim sąsiedztwie murawy, ale za to dla wielu stęsknionych głów przed telewizorami. Legia zrobiła swoje i po meczu z Miedzią zagra w półfinale Pucharu Polski, ale droga do tego momentu była dość ciekawa, więc wynotowaliśmy sobie parę luźnych wniosków po powrocie rozgrywek. Jutro wypatrujcie reportażu z Legnicy od naszego szalejącego – w masce i z czystymi rękoma! – reportera, a tu skupiliśmy się na tym, co dało się dostrzec z perspektywy fotela.
1. Dobrze, że wrócili. Zajebiście wręcz.
2. Jeszcze lepiej, że naprawdę dało się to oglądać. Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni poziomem.
3. Oczywiście nie wykluczamy, że górę wzięła euforia związana z powrotem – zarówno u nas, jak i u piłkarzy, którzy koniec końców pewnie też tęsknili.
4. No, Josip Soljić z Miedzi Legnica wyglądał tak, jakby nie tęsknił. Coś z tym gościem ewidentnie jest nie tak – już w Stali Mielec był wyróżniającą się postacią, ale w kluczowych momentach zdarzyło mu się zawalić. Broń Boże nic nie sugerujemy, ale podobno w Rumunii wyglądało to podobnie, co niektórzy wiązali z jego znajomością z gościem ustawiającym mecze.
5. Serio, jego dzisiejszy występ to momentami jakaś prowokacja. Gdy przy stanie 1-2 w trakcie jednej z ostatnich kontr podał do rywala, aż musieliśmy rozchodzić zażenowanie.
6. Ależ będzie Legii brakować Jose Kante w znacznie trudniejszych meczach z Lechem Poznań i Wisłą Kraków. Treningi w Lesie Bielańskim udokumentowane, gość nie próżnował.
7. Tomas Pekhart cały mecz przesiedział na ławce i w sumie nie zdziwimy się, jeśli Vuković Gwinejczyka zastąpi na przykład Cholewiakiem. Dziś skrzydłowy strzelił bramkę, stwarzał zagrożenie, a przecież w Śląsku na szpicy grywał.
8. Lepiej dla Legii będzie, jeśli do soboty wyleczy się Majecki.
9. Oczywiście nic wielkiego nie mamy do Wojciecha Muzyka, dobrze wszedł w mecz dokładnym wybiciem pod presją, a potem poszło już z górki, Miedź trochę mu pomagała, nie kwapiąc się do oddawania celnych strzałów, ale w końcówce zabrakło koncentracji. Bramka Zielińskiego na jego konto (choć Jędza i Remy też wiarygodni jako drzewa), później również widać było strach w oczach i ruchach przy średnim piąstkowaniu.
10. Generalnie, jakkolwiek oceniamy sens niektórych zaleceń, piłkarze trzymają dyscyplinę, ale czasami emocje brały górę.
11. Odkrycie wieczoru – Wojciech Łobodziński
a) żyje,
b) gra w piłkę,
c) nie odstaje od kolegów z drużyny,
d) potrafi zakręcić nawet Karbownikiem.
12. Rzecz jasna trochę dziwne, że przy dość szerokiej kadrze pierwszą zmianą w ekipie całkiem mocnego kandydata do gry w Ekstraklasie jest facet, który w tym roku skończy 38 lat, grał w tym sezonie tylko na czwartym poziomie rozgrywkowym i ponownie do zespołu został włączony tylko z powodu pandemii, no ale obronił się na placu. Wstydzić powinni się ci, którzy przegrywają rywalizację.
13. Jakub Łukowski, naszym skromnym zdaniem, trochę marnuje się w pierwszej lidze. Za łatwo go ta Wisła Płock odpuściła, męcząc bułę jakimś Sahitim.
14. Ale w Miedzi w sumie niewiele się zmieniło od czasu spadku z Ekstraklasy – starają się piłkarze Nowaka grać w piłkę, brakuje ognia z przodu, a pod swoją bramką babole walą jacyś „Jugole”.
15. Igor Lewczuk chyba śpieszył się na pociąg. Albo uznał, że po takim rozbracie z piłką kibicom należy się trochę emocji.
16. Szkoda, że stało się to kosztem Omara Santany, który musiał od razu zjechać do bazy. Tyle „dobrego”, że obrońca Legii wykazał się taktem i nawet nie protestował.
17. Słychać było za to niezadowolenie Aleksandara Vukovicia – życzliwie i ze względu na to, że słyszeliśmy co trzecie słowo, uznamy, że zżymał się na zachowanie swojego zawodnika, choć nic sobie uciąć nie damy.
18. Generalnie trzeba przyznać, że wbijanie piłkarzom do głowy, żeby uważali na słowa, bo cała Polska słucha, chyba przynosi efekty – w porównaniu do meczu GKS-u Tychy z Cracovią, do którego doszło jeszcze przed przerwą, gdzie królowało „kurwaaaa, wyyyjazd”, było znacznie lepiej. Przyjemniej. Prawie kulturalnie.
19. Walerian Gwilia nam zaimponował – najpierw zadbał o emocje piłkarskie, strzelając bramkę, a później już odsłona kabaretowa. Dla tych, którzy nie oglądali – tak, tu nie padła bramka.
20. Mecz na pewno rozbudził apetyty przed ostatnim ćwierćfinałem – Stal trochę lepsza od Miedzi, Legia trochę mocniejsza od Lecha, więc może być na styku. Oczywiście odnosimy się do stanu przed epidemią, ale wiadomo – przerwa podziałała jak pompka i znaki zapytania tylko urosły. Byle tylko było tak przyzwoicie jak dzisiaj.
Fot. FotoPyK