Funkcję rezerwowego kierowcy ekipy Alfa Romeo Racing ORLEN w Formule 1 miał łączyć w tym sezonie ze startami w DTM. Taki był plan. Wszystko posypało się przez pandemię koronawirusa. Dziś świat sportu wraca już jednak powoli do życia. I wszystko wskazuje na to, że Robert Kubica też wreszcie sobie pojeździ. W dniach 8-11 czerwca na torze Nurburgring odbyć mają się oficjalne testy DTM. Po głowach kołacze nam się tylko jedno słowo: wreszcie!
O niemieckiej serii wyścigowej jeśli ostatnio w ogóle pisano, to w kontekście jej… zamknięcia. W mediach pojawiały się głównie informacje o tym, że kolejne ekipy mogą się wycofać (Audi zresztą oficjalnie ogłosiło, że po 2020 kończy rywalizację w serii), a szefowie DTM mają w razie czego plan B. Miała nim być nowa seria wyścigowa – międzynarodowe „Series One” – stworzona we współpracy z amerykańskimi seriami wyścigowymi i japońskim Super GT. Pytani o to członkowie zarządów poszczególnych ekip czy całego DTM, odpowiadali, że „miałoby to być coś w rodzaju Ligi Mistrzów”.
– Ważne dla mnie jest, by Japończycy, a może też Amerykanie i Australijczycy, mogli rywalizować z nami w przyszłości, organizując wyścigi na tych samych zasadach – mówił Gerhard Berger, szef DTM, ponad rok temu. Nazwa „Series One” została zresztą zarejestrowana na 10 lat w niemieckim urzędzie, więc całkiem możliwe, że za niedługo faktycznie o niej usłyszymy.
Nic dziwnego, że zastanawialiśmy się, co z wyścigową przyszłością Roberta Kubicy. Mieliśmy mieć w końcu emocje związane z jego startami w Niemczech, a tymczasem wszystko się posypało. Pierwszy wyścig Polaka w DTM miał nastąpić 25 kwietnia. Nic jednak z tego nie wyszło. Jeszcze wcześniej miały się odbyć oficjalne testy, które najpierw przeniesiono z Włoch do Hockenheim, a potem odwołano. W Niemczech i Belgii w międzyczasie wprowadzono też zakazy organizacji imprez masowych, które dodatkowo wszystko utrudniły. Kubica przez to po raz ostatni w bolidzie siedział pod koniec lutego. Tyle że to w pojeździe Formuły 1. W DTM nie jeździł od połowy grudnia, gdy trwały testy w hiszpańskim Jerez.
Dziś już wiemy, że na tor wróci. Spełniły się więc nadzieje Polaka, który tuż po odwołaniu marcowych testów mówił, że liczy na to, że te odbędą się one w późniejszym terminie. Wszyscy musimy co prawda jeszcze trochę poczekać, ale skoro wytrzymaliśmy ponad pięć miesięcy, to niespełna 20 dni nie powinno sprawić nam problemu. Testy na torze Nurburgring zaczną się bowiem 8 czerwca i potrwają przez cztery dni. Wezmą w nich udział wszystkie zespoły rywalizujące w serii DTM, co jest naprawdę dobrym prognostykiem przed opcjonalnym startem sezonu.
– Przygotowania do nowego sezonu nabrały teraz tempa. Testy w czerwcu odgrywają w tym ważną rolę. Jesteśmy wdzięczni szefom obiektu, że ci udostępnili nam i przygotowali potrzebną infrastrukturę. Testy prowadzą nas do kolejnego kroku. Jestem przekonany, że niebawem zorganizujemy świetne, bezpieczne wyścigi – mówił Marcel Mohaupt, dyrektor zarządzający ITR, organizatora serii.
Podkreślić tu warto słowo „bezpieczny”. Bo testy, jak i wszystko w nowej rzeczywistości, odbywać ma się pod ścisłą kontrolą i w rygorze sanitarnym. Oczywiście po to, by koronawirus przypadkiem nie rozprzestrzenił się wśród zespołów. Stosowany będzie dystans społeczny, ograniczona zostanie liczba ludzi wchodzących na tor, a Robert Kubica i cała reszta zaangażowanych w projekt osób codziennie będzie testowana na wypadek zakażenia.
Ogłoszony za niedługo ma być też nowy kalendarz. Poprzednia, już zmodyfikowana wersja, zakładała start serii w połowie lipca, ale uniemożliwiają to wspomniane ograniczenia w organizacji imprez masowych w Niemczech. Szefowie DTM wciąż mają więc nad czym myśleć, ale jeśli testy wypadną dobrze i kierowcy jeździć będą bez problemów, całkiem możliwe, że znacznie przybliży ich to do faktycznej rywalizacji. Co cieszy też nas, bo oznaczać to będzie, że wreszcie zobaczymy Roberta Kubicę walczącego o zwycięstwa.
Choć okazja do tego będzie i za kilka dni – w wirtualnym świecie. W organizowanym przez PKN ORLEN wyścigu w grze Assetto Corsa Kubica i inni sportowcy (m.in. Jakub Przygoński, Paweł Fajdek czy Sofia Ennaoui) zmierzą się 24 maja z najszybszymi osobami z eliminacji, które zakończą się dwa dni wcześniej. A nawet jeśli nie chcecie się ścigać, będziecie mieli okazję podejrzeć, jak radzi sobie Kubica. Więcej o całym wydarzeniu dowiecie się z tego miejsca. Tam też możecie zarejestrować się do jazdy w eliminacjach.
Gwarantujemy, że warto będzie zajrzeć i spróbować swoich sił. Bo kto jak kto, ale Robert Kubica zawsze jeździ na maksa. Jeśli udałoby się wam z nim wygrać, będzie o czym opowiadać znajomym.
Fot. Newspix