Środowisko polskiej piłki zawrzało po decyzji Lubelskiego Związki Piłki Nożnej, zgodnie z którą Motor Lublin awansował do II ligi kosztem Hutnika Kraków. Była to decyzja tak zdecydowana, jak kontrowersyjna. I to bardzo kontrowersyjna. Przez weekend telefon prezesa LZPN, Zbigniewa Bartnika milczał, aż w poranku WeszłoFM udzielił obszernej rozmowy.
– Zabrakło rozstrzygnięcia sportowego. Ludzie są w szoku, że w LZPN funkcjonuje taki beton, że nie dopuszczacie do sportu, tylko wszystko chcecie rozwiązać w gabinetach.
– Proszę pana, na pewno nie jest tak, że mówimy, iż wszystko zrobiliśmy okej – w kwestii jednego meczu czy meczu i barażu musi być obopólna zgoda obu klubów. Ja takiej nie widzę.
– Czyli Motor nie chce grać?
– Proszę pytać Motor.
Ostrzegamy prezes Bartnik długimi momentami zaprzecza sam sobie. Ta rozmowa to długimi momentami doskonały przykład tego, czego nie chcielibyśmy widzieć w polskiej piłce, a niestety to jest i tacy ludzie decydują o kształtach naszej piłki. Zapraszamy do zapisu tekstowego.
***
Dlaczego w przyszłym sezonie w II lidze ujrzymy Motor Lublin, a nie Hutnik Kraków?
Dlatego, że regulamin Lubelskiego Związku Piłki Nożnej, budowany na podstawie 16 paragrafu uchwały PZPN z 3 i 7 lipca 2008 roku z późniejszymi zmianami, daje wykładnię, że w rozgrywkach ligowych musi odbyć się dwumecz – mecz i rewanż. Spośród punktów i podpunktów zawartych w tej uchwale, wpisanych również w regulamin LZPN, i absolutnie nie zmienianym nawet żadnym wyrazem, mieliśmy jako LZPN prawo do takiej, a nie innej interpretacji. Czyli interpretując regulamin nie mogliśmy wziąć punktów mówiących o bezpośrednich meczach, bo regulamin mówi o dwumeczu. Jednym z kolejnych podpunktów jest zapis o tzw. bilansie bramkowym, który Motor ma zdecydowanie lepszy niż Hutnik. Według nas nie doszło więc do żadnego złamania czy przekroczenia przepisów, tylko decydowaliśmy w takiej interpretacji, jaką mogliśmy zaproponować.
Przepis z uchwały PZPN z 12 marca mówi, że jeśli decyzją władz administracyjnych nie będzie można rozgrywać meczów na terytorium Polski, to jako kolejność drużyn w końcowej tabeli przyjmuje się usytuowanie drużyn w tabeli po ostatniej rozegranej kolejce ligowej. I co się dzieje? Wchodzimy na stronę LZPN, a tam na czele tabeli III ligi grupy IV na czele jest Hutnik wedle wykładni meczów bezpośrednich.
Proszę pana, wchodzą panowie na Ekstranet i Ekstranet pokazuje w takiej kolejności drużyny, jaka jest na rundę rewanżową. I w sytuacji, jaka się teraz zrobiła, my tabeli nie ukrywamy, tylko pokazujemy wykładnię, że awans należy się akurat Motorowi – a że Ekstranet tego nie pokazuje, to tego nie zmienimy. Proszę zapytać fachowców zajmujących się tamtą tabelą. W wielu przypadkach, w wojewódzkich związkach, jest tak, że kopiuje się tabelę Ekstranetu, a potem w sytuacji równej liczby punktów i tego typu podobnych sytuacji dokonuje się zmian wedle zasad regulaminu. W niektórych sytuacjach tabele się nie pokrywają – ułomność techniki.
Ale tę tabelę podpisywał też Konrad Krzyszkowski z Wydziału Gier LZPN, więc można było uznać, że to tabela na moment zakończenia rozgrywek. Skoro tak, to pierwszy jest Hutnik i Hutnik awansuje.
Ale nikt nie mógł przewidzieć, że trzeba będzie kończyć rozgrywki.
Nie jest to pewna ułomność systemu, że tabela na ten moment pokazuje Hutnik, a nie Motor?
Tłumaczę, że pewna ułomność jest.
Uważa pan, że jeżeli na stronie LZPN jest taka, a nie inna tabela, to nie jest to złamanie uchwały PZPN, że przyjmuje się kolejność drużyn po ostatniej rozegranej kolejce?
Mhm, mhm.
Nie jest to złamanie?
Nie jest to złamanie, bo ta tabela nie przewidywała takiej sytuacji, gdzie kolejne mecze rewanżowe nie będą rozgrywane.
Mam przed sobą uchwałę, którą podjęliście w sobotę z punktem, że w przypadku uzyskania równej liczby punktów przez dwie lub więcej drużyn w wyniku rozegrania pomiędzy nimi tylko jednego meczu, czyli tak jak sytuacja zaistniała, o zajętym miejscu decydują następujące zapisy, gdzie rzeczywiście jako pierwsza podana jest korzystniejsza różnica bramek. Natomiast wydaje mi się to sprzeczne z punktem w artykule 21. Przepis ten nie zakłada, że muszą odbyć się dwa spotkania, bo gdyby tak było to powinniście zawrzeć w regulaminie taką liczbę spotkań.
Nie, to jest zawarte w paragrafie 13. Proszę sprawdzić, w każdym regulaminie, jaki jest zapisywany, znajduje się paragraf mówiący, jak rozgrywki się odbywają, czyli na zasadzie meczu i rewanżu.
Przy dalszej równości, to podpunkt d, liczy się korzystniejsza różnica bramek w spotkaniach z całego cyklu rozgrywek. Spokojnie możemy uznać, ze cały cykl rozgrywek się nie odbył. Albo inaczej, że skoro uznajemy, że cały cykl rozgrywek się odbył, a nie chcemy uznać prymatu zasady o bezpośrednich meczach, to zastanawiam się, czy to nie jest pewien absurd.
Nie, po prostu jest to interpretacja, jaką podjęliśmy i mieliśmy do niej prawo. Nie łamiemy żadnych regulaminów. Poza tym druga strona ma prawo się odwoływać i nic się nie dzieje. Znaczy, dzieje się, dziać się dzieje.
Ale dlaczego uznaliście, że odbył się cały cykl rozgrywek, skoro na przykład w pierwszej kolejce rundy wiosennej Motor rozgrywał mecz z ostatnią w tabeli ekipą z Podlasia, a jesienią drużyną Hutnika zagrała z Koroną II Kielce, gdzie Korona wystawiła piłkarzy z ekstraklasowej drużyny i nie mieli okazji tego bilansu bramkowego poprawić w pełnym cyklu rozgrywek.
Pan sugeruje, że w tym konkretnym meczu tak wyszło, a inne mecze, które oba drużyny grały, też możemy przeanalizować. Stawianie, że w ostatnim mecz, ktoś miał szanse nastrzelać więcej czy mniej bramek, to każdy inny mecz moglibyśmy do tego przyłożyć i zacząć go porównywać. Czu uważa pan, że to było planowane, że zakończy się cykl rozgrywek, musicie nastrzelać najwięcej bramek? No, dajmy spokój!
Uważam, że tak samo, jak nie odbył się cały cykl rozgrywek, tak samo można nie uznać zasady o bezpośrednich meczach, bo nie było dwumeczu, ale tak samo nie były rozegrane wszystkie spotkania i drużyny nie były w stanie zagrać każdy z każdym. Dlatego różnica bramek też może być wypaczona. Zresztą zastanawia mnie, dlaczego wasza interpretacja przepisu nie pojawiła się w regulaminie wcześniej.
Ale jak się mogło pojawić? Czy ktoś w ogóle mój przewidzieć taką sytuację?
Pandemię nie, ale przerwanie rozgrywek? Jak najbardziej.
Dobrze, ale kiedy miałby się ten przepis czy punkt pojawić? Nie można w trakcie rozgrywek zmieniać regulaminu i wprowadzać nowych przepisów za wyjątkiem sytuacji, kiedy wnosi o to PZPN.
Ale przed sezonem takie zmiany mogły się pojawić.
Regulamin powstał przy wiedzy wojewódzkich związków piłki nożnej – każdy związek proponował swoje zmiany. Regulamin następnie został wysłany do ZPN-ów, przez LZPN zatwierdzony, odbyło się spotkanie przed sezonem, w którym uczestniczyli prezesi związków i wszystkie kluby ligowe – mieli go jako wysłany i nikt nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń.
Być może nie składali, bo nie było tego zapisu, który pojawił się w waszej sobotniej uchwale.
Ale co się pojawiło? Jaki zapis? Interpretacja! Przecież my nic nie zmieniamy, tylko interpretujemy.
Ale ta interpretacja jest kluczowa dla losów tabeli.
Proszę posłuchać drugą stronę, która uważa, że awansować powinien Hutnik. A jak posłuchamy kancelarii prawniczych, to jedna będzie wskazywała tę stronę, a drugą tę stronę. Interpretację regulaminu może podjąć właściwy związek prowadzący rozgrywki.
To się zgadzam, to jest zapisane, ale zdaje sobie pan sprawę z tego, że gdyby ta interpretacja, ten zapis pojawił się przed sezonem, to tabela wyglądałaby inaczej i na Ekstranecie, i na stronie LZPN.
Nie, w Ekstranecie nie wyglądałaby inaczej.
Dlaczego?
Tabele w Ekstranecie nie my ustawiamy, tylko sam Ekstranet.
Ale mając to na stronie, wy się pod tym podpisujecie.
Tak!
Podpisujecie się pod czymś, czego nie ustalacie?
Jak to? Ta tabela była właściwa, dopóki istniało prawdopodobieństwo rozgrywania meczu i rewanżu.
Nie uważa pan, że tabela, która jest po ostatniej kolejce, powinna być uznana za ostateczną, skoro tak jest w uchwale PZPN?
Nie powinna być uznana, dlatego, że Ekstranet pokazuje sytuacje, gdy są rozgrywane mecze i rewanże.
Absolutnie nie jesteśmy kibicami ani Hutnika, ani Motoru, ale mam wrażenie, że chcemy być ludźmi sportu i w sytuacji, kiedy w końcu polska piłka jest czysta, chcemy, żeby wygrywał ligę ten, kto na to zasługuje. A wy, jako ludzie z gabinetów, nie brzmi, jakby chciał, żeby sportowe rozwiązanie tutaj weszło w grę.
Ale dlaczego?
Rząd zezwolił na grę. Mamy zniesione obostrzenia. Nie rozumiem, dlaczego mecz barażowy nie zostanie rozegrany. Nie mówię, że awansowałby Hutnik, ale sytuacja decydowałaby się na murawie.
Mógłby być, gdyby dopuszczał to regulamin. Proszę pana, nie mówię, że najbardziej miarodajnym rozstrzygnięciem nie jest rozstrzygnięcie sportowe, ale zdecydowaliśmy tak, jak mówi regulamin. Dlaczego pan mi zarzuca, że nie mówię, jak człowiek sportu?
Dlatego, że prezes sam powiedział, że ta decyzja była nie do przewidzenia i regulamin pewnych rzeczy nie uwzględniał. Sam pan mówi, że mieliście prawo do takiej interpretacji. Ja tego prawa nie odbieram. Zbigniew Boniek powiedział, że według krakowskich prawników istnieje wariant A, a według prawników lubelskich wariant B. Powiedział pan, że mieliście prawo do interpretacji, a od waszej decyzji można się odwołać u prezydenta Lublina.
Nie wiem, dlaczego tylko u prezydenta Lublina – nie znam na tyle pomysłu na to, jaki ma Hutnik.
Ryszard Niemiec wczoraj na Weszło powiedział, że baraż byłby konsensusem i z tym podobno rozeszliście się po zebraniu ZPN-ów w Warszawie. Ponadto prezes Boniek miał zrobić wszystko, żeby rozwiązanie przyniosło boisko, a gdyby nie było takiej możliwości, to żeby awansowały dwie drużyny.
Uczestniczyłem w tym spotkaniu, ale nie było żadnych ostatecznych ustaleń między mną a prezesem Niemcem, co do rozgrywania barażu.
Ale potwierdza pan takie słowa, że od prezesa Bońka płynął przekaz, że sprawę trzeba rozegrać na boisku? Że baraż byłby najrozsądniejszy?
Były dyskusje.
Motor ma prawo do swojej interpretacji, ale Hutnik też ma do niej prawo. I nikomu nie można odbierać słuszności. Mieliście prawo zdecydować tak, jak zdecydowaliście – możecie właściwie zrobić, co tylko chcecie z tą ligą – ale czy w takim razie bardziej sportową interpretacją nie byłoby założenie, że skoro regulamin tego nie przewidział, to lepiej rozegrać baraż na neutralnym terenie. Zwłaszcza, że rząd na to pozwala.
Po pierwsze, rząd na razie na coś takiego nie pozwala.
Pozwala. Rozporządzenie rządowe mówi, że od dzisiaj na boisku mogę przebywać 22 osoby, a też dąży do tego, że niedługo będą mogły być dozwolone imprezy do 50 osób.
Na dzisiaj decyzji nie ma. Jest taka informacja na stronach wielu wojewódzkich związków, a może wszystkich, że jest zalecenie Komisji Medycznej PZPN, że sparingi nie mogą się odbywać. Jak możemy więc mówić o meczu mistrzowskim rozgrywek.
Mamy połowę maja. To jeszcze nie jest koniec sezonu.
Wiem. Nie jest.
A czy pan jakkolwiek dążył do tego, żeby była możliwość dokończenia rozgrywek? Czy dla pana najlepiej było ten sezon zamknąć i mieć go z głowy?
Nie, w początkowym okresie byłem zdecydowany, że należy rozgrywki zakończyć, potem, przy zainteresowaniu części klubów, mówiłem o możliwości rozpoznania w administracji rządowej, czy nie mogłaby zapaść decyzja, co do dokończenia rozgrywek niższych klas rozgrywkowych. Być może, tak tylko podejrzewam, łatwiej byłoby o pewne rozwiązania, gdyby nie sytuacja na Śląsku. Tak mi się wydaje. Natomiast w rozmowach z prezesami, gdzie dwa kolejne związki zakończyły rozgrywki, nie mogliśmy podjąć innej decyzji, nie mając decyzji rządowych. W sytuacji, jeżeli przyjęliśmy założenie, że są awanse, a nie ma spadków, to nie byłoby to właściwie, gdyby jedna grupa rozgrywek ta grupa grała przy zastosowaniu innych zasad z awansami i spadkami.
Skoro prezes Boniek był zwolennikiem rozgrywania tego wszystkiego na boisku, to myśli pan, że gdyby nie zabrakło panu determinacji, to dałoby się uzyskać nadzwyczajną zgodę, żeby ten galimatias prawny rozwiązać w sposób sportowy?
Dobrze pan mówi, to galimatias prawny. Potrzeba by dobrej woli obu drużyn. Regulamin takiej sytuacji nie przewidywał, a wiadomo, że boisko sportowe najlepiej oddaje poziom drużyn.
Chce pan powiedzieć, że Motor nie chciał grać barażu, a Hutnik chciał?
Nie wiem, czy Hutnik chciał rozegrać baraż.
Chciał. Mówili o tym tam wszyscy.
Nie umiem powiedzieć.
Inne związki stosowały prymat bezpośrednich meczów. U was nie – zrobiono to odwrotnie.
W innych regulaminach pewnie była zapisana sytuacja mówiąca o bezpośrednich meczach.
Zapisy były podobne. Konrad Krzyszkowski z wydziału gier LZPN mówił, że przepis jest zaimplementowany wprost z uchwały PZPN.
Jedni prawnicy powiedzą A, drudzy powiedzą B.
Dopuszcza pan do wojny prawników z dwóch stron, a nie dopuszcza do meczów.
Nie.
Tak to brzmi. Nie rozumiem, dlaczego nie dodaliście adnotacji o możliwości barażu, jakiegokolwiek meczu między tymi dwoma drużynami – mógłby chociaż odbyć się mecz rewanżowy, do którego nie zdążyliśmy kalendarzowo dojść.
Mecz rewanżowy też nie. Takie starcie niesie za sobą pewne kwestie, gdzie dopuszczamy do niego drużyny, które mają równą liczbę punktów, a na trzecim miejscu jest Wólka, która gdyby grała, to mogłaby swój mecz wygrać i być być o dwa punkty wyżej niż te dwie drużyny, gdyby między Motorem a Hutnikiem padł remis. Dopuszczając tylko do rewanżu dopuszczamy do jeszcze gorszej sytuacji, bo nie dopuszczamy do meczu trzeciej drużyny z tabeli, co już klub chciałby wykorzystać, gdyby pojawiła się możliwość na taki mecz, jaką panowie proponują.
Czy LZPN szykuje już pieniądze na odszkodowanie dla Hutnika?
Cóż, każdy ma prawo działać w ramach swoich możliwości i przepisów.
Natomiast pan jest przekonany o słuszności swojej interpretacji i nie ma sobie w tym temacie nic do zarzucenia.
Trudno, żebym nie powstrzymywał decyzji i nie uznawał swojego rozstrzygnięcia za zgodne z regulaminem.
Zabrakło rozstrzygnięcia sportowego. Ludzie są w szoku, że w LZPN funkcjonuje taki beton, że nie dopuszczacie do sportu, tylko wszystko chcecie rozwiązać w gabinetach.
Proszę pana, na pewno nie jest tak, że mówimy, iż wszystko zrobiliśmy okej – w kwestii jednego meczu czy meczu i barażu musi być obopólna zgoda obu klubów. Ja takiej nie widzę.
Czyli Motor nie chce grać.
Proszę pytać Motor.
ROZMAWIALI: SAMUEL SZCZYGIELSKI I WOJCIECH PIELA
Fot. Newspix