Reklama

Wcześniej maseczki, teraz przyłbice dla sędziów. Za tydzień różdżki?

redakcja

Autor:redakcja

13 maja 2020, 15:46 • 3 min czytania 5 komentarzy

Słuchajcie, my rozumiemy, że czasy są trudne, złe, dziwne i wracać do piłki w takim momencie to nie są rurki z kremem, więc wiele pomysłów warto rozważać, ale, cholera, nie każdy. Nie każdy, bo zaraz dojdziemy do absurdów, że pomyślimy o odkażaniu piłek co 30 sekund, liniowych jeżdżących konno, czy przyłbicach dla arbitrów. A nie, w sumie to już za późno, ponieważ o przyłbicach rzeczywiście pomyślano.

Wcześniej maseczki, teraz przyłbice dla sędziów. Za tydzień różdżki?

Czytamy dziś w Przeglądzie Sportowym:

Ze strony Komisji Medycznej PZPN padła jednak propozycja, żeby w jakimś stopniu zabezpieczyć arbitrów. Dlatego część z nich dostała do przetestowania w czasie treningów określony model przyłbic.

Naturalnie akapit niżej Łukasz Wachowski mówi:

– Na tę chwilę to wszystko jedynie rozważania i konsultacje. Nie podejmujemy nieprzemyślanych ruchów i chcemy mieć pewność, że przeanalizowaliśmy wszystkie warianty. Wsłuchujemy się w głos środowiska medycznego. Profesor Krzysztof Pawlaczyk (członek Zespołu Medycznego PZPN – przyp. red.) przykazał im, że jeżeli kogoś może dodatkowo zabezpieczyć, należy to przemyśleć. Jeżeli w trakcie prób okaże się, że przyłbice przeszkadzają arbitrom, nikt nie będzie nakazywał im w nich biegać.

Reklama

Ale i tak czy siak, nawet testowanie takich rozwiązanie wydaje się nam, sorry, skrajnie durne. Przecież w ten sposób możemy usprawiedliwić każdy test i każdy pomysł.

Sędziowie na hulajnogach. Spróbujmy, szybciej odsuną się od piłkarza.

Piłkarze w rękawiczkach. Spróbujmy, zawsze to jakieś zabezpieczenie.

Sędziowie w specjalnych skafandrach. Spróbujmy, może się spocą, ale jak nie sprawdzimy, to nie będziemy wiedzieć.

I tak dalej, i tak dalej. Za dużo tu jest działania na zasadzie „a nuż się uda”, za mało spokoju i rozsądku. I wyciągania wniosków! Przecież mniej więcej miesiąc temu rozważano, czy arbitrzy nie powinni biegać w maskach. Pomysł ten został zmasakrowany przez immunologa Pawła Grzesiowskiego, który stwierdził, że albo wszyscy biegają w maskach, albo nikt, bo to bez sensu. Na logikę: albo wszyscy w przyłbicach, albo nikt.

No nikt. Nie będzie żadnych przyłbic, po co w ogóle to rozważać, jest masa pracy gdzie indziej. To tak jakby mieć wielki egzamin za trzy tygodnie i tracić czas na sprawdzanie, czy papierowy samolocik może zburzyć siłą uderzenia kiosk. Nie może, uwierzcie, nie może.

Reklama

Ale tak sobie pomyśleliśmy, że jakby jednak pykać w tych przyłbicach, to chyba jednocześnie warto by pomyśleć o wycieraczkach? Niby będzie susza, ale trzeba założyć, że raz czy dwa deszcz spadnie. I nie ominie przyłbic, zostawiając na nich krople, które utrudnią prowadzenie meczu. Jak się ich pozbyć? Chyba tylko wycieraczkami, bo umówmy się, w jednej ręce sędzia ma gwizdek, drugą coś pokazuje, to nie miałby biedak nawet jak wytrzeć swojego gadżetu.

Zresztą Wachowski w artykule PS-a zwraca na to uwagę. – W trakcie meczu może też padać deszcz, który poprzez zbierające się na osłonie krople zmusiłby sędziów do ich zdejmowania. Wspólnie z Kolegium Sędziów PZPN, Ekstraklasą SA i Komisją Medyczną pracujemy nad możliwie najlepszymi procedurami.

Panowie, sami odpowiadacie sobie na pytania, które niepotrzebnie zadajecie. Dajcie już spokój.

Nie chcemy za tydzień przeczytać o nowym pomyśle, który zakładałby sędziów zaopatrzonych w plecaki odrzutowe. Albo w różdżki.

Co prawda różdżki takie jak w Harrym Potterze nie istnieją, ale sprawdźmy, a nuż widelec…

Fot. materiały prasowe

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

5 komentarzy

Loading...