Zapewne zdążyliście już zaobserwować w mediach społecznościowych tę niepozorną twarz gościa w okularach, czapeczce i z potężnym bickiem. To Puki, gracz League of Leageds, jeden z bohaterów drużyny K1CK, która wystąpi dziś w finale rozgrywek European Masters. O co chodzi w pukimanii? Czym jest European Masters? Przed jak dużą szansą stoją Polacy? Paweł Książek z Weszło Esport tłumaczy nam fenomen Pukiego w krótkiej rozmowie.
A jeśli chcecie pogłębić temat…
Większy tekst o Pukim – dlaczego jest tak wielki?
Relacja LIVE – czy ty już zostałeś Pukim?
Relacja z wczorajszego półfinału
Wytłumacz nam jak Januszom – o co chodzi z pukimanią?
Polska drużyna K1CK gra dziś w finale rozgrywek European Masters. Jeżeli mielibyśmy to porównać do piłki nożnej – to taka Liga Europy. Występują tam najlepsze regionalne drużyny League of Legends. Cały system rozgrywek wygląda generalnie tak – jest pierwsza liga, franczyzowa, w której gra dziesięć najlepszych drużyn, które wykupiły sobie swoje miejsce. Dodatkowo są ligi regionalne – polska nazywa się Ultraliga, jest organizowana przez Polsat, jej siedziba mieści się w Warszawie, gdzie jest wybudowane studio za miliony złotych. Drużyny spotykają się tam kilka razy w roku, żeby rozgrywać play-offy, awansować do europejskich rozgrywek i zdobyć nagrody z puli wynoszącej sto tysięcy złotych. W polskiej lidze grały w przeszłości Piast Gliwice czy Wisła Płock, zresztą K1CK przejęli licencję właśnie od Wisły. Zajęli drugie miejsce w polskich rozgrywkach, więc awansowali do European Masters. No i grają dziś w finale z LDLC, które jest powiązane z Olympique Lyon.
Puki jest tak sympatyczną osobą, tak długo jest na scenie League of Legends, że ludzie postanowili okazać mu wsparcie. Wczoraj awansował do finału i przez noc wszystko rozrosło się do wielkich rozmiarów. Uczestnicy europejskiej najwyższej ligi ustawili go sobie na zdjęcie profilowe, najbardziej utytułowana drużyna w historii z Korei także, mimo że tego gościa w zasadzie nie znają, bo w Europie tak naprawdę nic nie znaczył, grał tylko na polskim podwórku. Zajmował czołowe miejsca, ale w Europie nigdy nie grał. Michał Pol czy Mateusz Klich także włączyli się do akcji.
Czyli to nie gwiazda sceny, nie Adam Małysz e-sportu, a jeden z wielu graczy, który akurat zaszedł wysoko, stąd ta sympatyczna akcja.
Dokładnie. W League of Legends mamy gwiazdę pokroju Adama Małysza czy Roberta Lewandowskiego – to Jankos, który jest członkiem drużyny G2 Esports. Oni też zresztą ustawili sobie Pukiego na zdjęcie profilowe. Jankos jest najbardziej utytułowanym Polakiem w League of Legends – w zeszłym roku został wicemistrzem świata, dwukrotnym mistrzem Europy, trzy tygodnie temu wygrał mistrzostwo Europy trzeci raz z rzędu, dodatkowo został wybrany MVP, w zeszłym roku zwyciężył też w międzykontynentalnym turnieju. Wygrał w zasadzie wszystko poza mistrzostwem świata. To taka nasza gwiazda.
A Puki to jeden z wielu graczy, którzy są na scenie bardzo długo, ale nigdy nie wybił się poza Polskę, nie grał w najwyższej lidze, nawet w tej e-sportowej Lidze Europy gra pierwszy raz. W debiucie już dociera do wielkiego finału, razem oczywiście z czterema innymi Polakami i polskim trenerem, który zresztą też debiutuje w swojej roli. Fajna historia, bo nikt się nie spodziewał, że dotrą tak daleko. Wypełnili pewną lukę w polskim e-sporcie – w ostatnich latach mieliśmy raczej sukcesy indywidualne typu właśnie Jankos, który wygrywał w międzynarodowym składzie z czterema gośćmi z różnych krajów, a teraz po raz kolejny sukces odnosi w pełni polska drużyna. Ludzie inaczej do tego podchodzą.
Puki charakterystycznie wygląda, trochę jak nie gracz, bo ma dużego bicka. Chyba ludziom się to spodobało i dosłownie wszyscy w e-sporcie go udostępniają. Największe firmy w branży, drużyny, legendy nie tylko League of Legends, ale też choćby Counter-Strike’a. Widziałem już nawet posty, gdzie ludzie zachęcają kandydatów na prezydenta do zmiany zdjęcia profilowego i od tego będzie zależał ich głos w wyborach.
Podczas samego turnieju zdarzyło się coś, czym Puki zaskarbił sobie sympatię widzów?
Grał równo. Nie było tak, że nagle zaczął super grać i ludzie zaczęli go dostrzegać – cała drużyna grała bardzo dobrze przez dwa etapy turnieju, bo K1CK jako wicemistrz Polski awansował najpierw do początkowej fazy, przez którą musiał przebrnąć, by się dostać do głównego etapu. Zaczynali od podstaw, dotarli na samą górę. Dziś mogą osiągnąć historyczny sukces, bo nigdy polska drużyna nie wygrała European Masters. Mieliśmy maksymalnie drugie miejsce kilka sezonów temu. Po prostu – grają dobrze, są zaskoczeniem. Ta drużyna została złożona kilka miesięcy temu i już dotarli na szczyt drugiej ligi w Europie.
Czym jest tak właściwie League of Legends? Gdyby jakiś Janusz e-sportu na fali całej akcji chciał włączyć dzisiejszy finał, czego może się spodziewać?
To obecnie najbardziej popularny tytuł e-sportowy patrząc pod kątem społeczności i liczby graczy. W skrócie – są dwa pięcioosobowe zespoły, których celem jest zniszczenie bazy przeciwnika. Żeby zniszczyć tę bazę, mają po drodze kilka przeszkód – rywali, dodatkowe wieże i tak dalej. Baza jest na samym końcu mapy. Twórcy gry, Riot Games, mają swoją centralę w Niemczech, mocno trzymają rękę nad rozgrywkami. Sami je organizują, koordynują regionalne zawody, mają swoje studio telewizyjne w Berlinie, gdzie rywalizują najlepsze drużyny w Europie, które wykupiły sobie swoje miejsce. Z ciekawostek piłkarskich – gra tam na przykład Schalke. Odpowiednik tej ligi jest też w Stanach Zjednoczonych, wszystko łączy się w skoordynowany system. Jeśli K1CK wygrają dziś, nie awansują do najwyższej ligi ze względu na franczyzę – po prostu się nie da. Ale się wybiją, European Masters jest trochę wyznacznikiem formy dla najwyższych lig, które obserwują zmagania, żeby wyszukiwać nowych talentów.
Jakie szanse mają dziś Polacy i gdzie można obejrzeć ich zmagania?
Transmisja polskojęzyczna będzie o 18:00 na Polsat Games – i w telewizji, i na Twitchu, i na YouTube. Szanse? Wszyscy stawiają na Polaków, bo z meczu na mecz coraz lepiej sobie radzili. Polska drużyna będzie miała motywację, bo ich rywal, czyli LDLC, pokonał w półfinale inną polską drużynę, AGO, mistrza Ultraligi, powiązanego trochę z trio Leśnodorski-Wandzel-Szumielewicz. Będzie motywacja, żeby się zemścić i ich pokonać. Zadanie łatwe nie będzie – we francuskiej drużynie grają bardzo uznani zawodnicy, między innymi YellOwStaR, czyli legenda League of Legends. Finał jako jedyny w tym turnieju będzie się odbywał w systemie best of five, czyli do trzech wygranych gier, jak w siatkówce.