– My jesteśmy po to, żeby grać w piłkę. Ale nie baraż, który będzie jakimś przypadkowym rozwiązaniem, równoznacznym z rzutem monetą na tę chwilę. Przystępowanie do takiego meczu z marszu to jest wielkie ryzyko. A słyszałem też o pomyśle, żeby ten baraż rozegrać w lipcu albo w sierpniu. Przecież wtedy na boisku wyszłyby zupełnie inne składy niż te, które rywalizowały w lidze. Trudno uznać to rozwiązanie za rzetelne – mówi Artur Trębacz, prezes Hutnika Kraków, w rozmowie z Adamem Kotleszką w programie Stan Futbolu. Spisaliśmy treść dyskusji, zapraszamy.
***
Nakreślmy widzom, którzy nie są zorientowani. Macie tyle samo punktów co ekipa Motoru Lublin. Zagraliście jeden mecz z Motorem i wygraliście, ale to tylko jedno spotkanie, a Motor ma lepszy bilans bramkowy. Kto pana zdaniem powinien w tej sytuacji awansować?
Regulamin naszej grupy – bo trzeba zaznaczyć, że każda grupa III ligi ma osobny regulamin – jasno wskazuje, że nie ma mowy o dwóch spotkaniach, tylko o „spotkaniach”. Jest to punkt, który wchodzi w życie w momencie, gdy dwie drużyny mają tyle samo punktów. Pierwszorzędne znaczenie ma suma punktów, to jest jasne. Ale też jest jasno wskazane, że jest to suma punktów, a nie punkt. Jeżeli jest mowa o spotkaniach, które rozstrzygają, no to takie spotkanie się odbyło. Myśmy to spotkanie wygrali. Lubelski Związek Piłki Nożnej powołuje się na kolejny punkt regulaminu, czyli ilość bramek. Ale tam jest z kolei jasno zaznaczone, że chodzi o ilość bramek w całym cyklu rozgrywek, który się nie odbył. Jeżeli nawet założymy, że całym cyklem rozgrywek jest w tym przypadku tylko ten fragment, który udało się rozegrać, no to w takim razie odbyły się też wszystkie spotkania między zainteresowanymi drużynami. Więc tutaj czwartego punktu w ogóle nie można brać pod uwagę. Sytuacja jest jasna. My popieramy to nasze rozumowanie opiniami czterech różnych kancelarii prawnych, które specjalizują się w prawie sportowym. Ich zdaniem liderem jest Hutnik.
Motor Lublin też ma swoje kancelarie. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. A co z meczem barażowym? Jeżeli miałby się odbyć mecz barażowy, to powinniście zagrać w Lublinie.
Kwestia interpretacji. Według mnie to jest pomysł niedobry, rozwiązanie pozaregulaminowe. W regulaminie o żadnych barażach nie ma mowy. Po drugie – samo przygotowanie do takiego spotkania byłoby kłopotliwe. Musielibyśmy to zrobić na standardach ekstraklasowych. Odizolować zawodników, przejść testy i tak dalej. Mówimy o poziomie trzeciej ligi. Tutaj piłkarze nie są na zawodowych kontraktach, część z nich gdzieś jeszcze pracuje. Musieliby dojść do porozumienia z pracodawcami odnośnie urlopów. Poza tym – jeżeli da się rozegrać jeden mecz, to rozegrajmy wszystkie. My jesteśmy cały czas za tym, żeby dokończyć sezon. Dajmy szanse pozostałym zespołom, które również są w czołówce i są zainteresowane, by powalczyć o awans. My jesteśmy po to, żeby grać w piłkę. Ale nie baraż, który będzie jakimś przypadkowym rozwiązaniem, równoznacznym z rzutem monetą na tę chwilę. Przystępowanie do takiego meczu z marszu to jest wielkie ryzyko. A słyszałem też o pomyśle, żeby ten baraż rozegrać w lipcu albo w sierpniu. Przecież wtedy na boisku wyszłyby zupełnie inne składy niż te, które rywalizowały w lidze. Trudno uznać to rozwiązanie za rzetelne.
Pan proponował podzielenie ligi na dwie części. Góra tabeli zagra ze sobą, dół ze sobą. Wyjdzie po siedem spotkań na zespół. Cały czas pan podtrzymuje tę propozycję?
My przychylamy się do tego, by wznowić rozgrywki i rozstrzygnąć wszystko na murawie. Gdybyśmy mieli jednak rozegrać tyle meczów, ile wynika z terminarza, groziłoby to tym, że drużyny niezainteresowane awansem i niezagrożone spadkiem skoncentrują się na zbieraniu punktów do klasyfikacji Pro-Junior. Zrobiłby się wyścig na bramki, a to chyba nie o to chodzi.
Jak mocno odczujecie finansowo, jeżeli rozgrywki nie zostaną dokończone?
My należymy do grona dziwnych klubów w Polsce, które nie mają dofinansowania z miasta na drużynę seniorską, więc nas ta sytuacja nie boli. Swoje środki zabezpieczamy swoją aktywnością, nasi sponsorzy są wobec nas lojalni. Sytuacja finansowa jest stabilna.
Wspominał pan wprost o braku obiektywizmu prezesa lubelskiego ZPN-u, pana Bartnika, który był związany z Motorem Lublin. Podtrzymuje pan tę opinię?
Koszula zawsze jest bliższa ciału. Pan Bartnik jest byłym piłkarzem i byłym działaczem Motoru. Wiadomo, że ten klub jest mu bliższy i trudno pewne emocje wyłączyć. Szczególnie w tak trudnym przypadku jak nasz. To nie jest tak, że my coś mu chcemy zarzucać, ale on już w wywiadach wydał opinię, że nie należy brać pod uwagę punktu regulaminu na który my się cały czas powołujemy i który według nas jest czytelny. On chce przechodzić od razu do wspomnianego punktu czwartego, którego naszym zdaniem w ogóle nie należy analizować, bo cały cykl rozgrywek nie zostanie zakończony.
A jak się panu podobały słowa Marka Koźmińskiego, że trzecia liga to poziom zabawowy i amatorski?
Rozmawiałem z panem Markiem. Jest mi smutno, ale wyjaśniliśmy sobie pewne sprawy. W trzeciej lidze trzeba angażować spore pieniądze i ciężko tutaj mówić o amatorszczyźnie, bo jest to nie w porządku w stosunku udo ludzi, którzy tymi klubami zarządzają i którzy na te kluby łożą. W naszym przypadku są to sponsorzy, którzy nie traktują dużych pieniędzy wydawanych na dofinansowanie naszego klubu jako wydawanie pieniędzy na zabawkę.
Mocno pan skrytykował również ostatnio prezesa Motoru Lublin. Wy w ogóle ze sobą rozmawialiście o zaistniałej sytuacji?
Nie, nie miałem okazję pana prezesa obecnego. Znam pana Bartnika, bardzo go szanuję. Ja w ogóle lubię Motor Lublin. To jest klub, który zasługuje na grę w wyższej lidze bez dwóch zdań. Ale nie może się to odbyć naszym kosztem. Ja wiem, że Kraków ma już kilka innych klubów na poziomie centralnym, ale my jesteśmy autonomicznym klubem i nie pozwolimy, by ktoś z innego województwa spróbował nas wykorzystać.
Podsumowując, panie Arturze. Jakiej decyzji się pan spodziewa?
Albo próbujemy wznowić rozgrywki… Nie wiem, możemy jeszcze chwilę poczekać i spróbujmy. Sytuacja nie jest tak dramatyczna jak niektórzy zakładali. Jeżeli się nie uda, interpretujmy regulamin, który jest bardzo czytelny. Słyszałem również o pomyśle, żeby oba kluby awansowały ex aequo. Ale jak by do tego podeszła reszta tabeli? Ciężko powiedzieć. Rozwiązaniem byłoby też podzielenie drugiej ligi na dwie grupy i pogodzenie różnych interesów. To był złagodziło ból finansowy klubów drugoligowych. W nowych realiach wyjazd przykładowej Garbarni do Wejherowa na dwa autokary, z noclegami w pojedynczych pokojach, z dostarczanym cateringiem… To są koszty, które mogą wykończyć kluby.
A jeśli oficjalna decyzja będzie dla was niekorzystna?
Na pewno tego nie przyjmiemy i będziemy się odwoływać do skutku. Jesteśmy pewni swoich racji.
***
Cały odcinek Stanu Futbolu:
fot. Szymon Podstufka