Reklama

Koronawirus rozbestwia się w Brazylii, a prezydent… chce powrotu piłki

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

08 maja 2020, 11:28 • 3 min czytania 3 komentarze

Koronawirus zbiera swoje żniwo również w Brazylii i także tam paraliżuje świat piłki. Najbardziej jaskrawy przykład to triumfator Copa Libertadores z 2019 roku – Flamengo, gdzie doszło wręcz do plagi zakażeń.

Koronawirus rozbestwia się w Brazylii, a prezydent… chce powrotu piłki

Klub w oficjalnym komunikacie poinformował, że spośród 293 osób, które przebadano między 30 kwietnia a 3 maja, u 38 wyniki okazały się pozytywne, z czego trzy przypadki to piłkarze pierwszego zespołu. Ich nazwiska zachowano w tajemnicy. Pozostali zakażeni to pracownicy klubu i członkowie rodzin zawodników. Niektórzy nie mieli żadnych objawów wskazujących na obecność COVID-19. Wszyscy przechodzą kwarantannę, stan ich zdrowia jest codziennie monitorowany. Do tego u dwóch graczy stwierdzono przeciwciała przeciwko chorobie.

Wcześniej niestety wirus zebrał pierwsze śmiertelne żniwa w ekipie czerwono-czarnych. Z powodu komplikacji po zakażeniu koronawirusem zmarł legendarny fizjoterapeuta Flamengo, Jorge Luiz Domingos “Jorginho”. 68-latek pracował w klubie od czterech dekad. Z kolei matka młodego napastnika Ronalda zmarła z podejrzeniem COVID-19.

W międzyczasie Flamengo ogłosiło, że osiągnęło porozumienie z piłkarzami w sprawie 25-procentowych obniżek wynagrodzenia w maju i czerwcu. Zgodzili się oni także na zamrożenie za ten okres pieniędzy z tytułu praw do wizerunku. Wcześniej klub zmniejszył zatrudnienie o sześć procent, ale dzięki kompromisowi z drużyną, nie dojdzie do kolejnych zwolnień.

Futbol w Brazylii się zatrzymał. Zaplanowany pierwotnie na 3 maja początek sezonu z powodu pandemii został przesunięty na czas nieokreślony. Wszystkie stany odwołały też rywalizację w ligach stanowych. Sytuacja zdaje się wymykać spod kontroli i jest najgorsza spośród państw Ameryki Południowej. Różnorodność demograficzna i terytorialna Kraju Kawy oraz olbrzymie rozwarstwienie społeczne utrudniają skoordynowane działania. Dobowy przyrost zachorowań rośnie z dnia na dzień. Oficjalnie odnotowano już ponad 127 tys. zakażeń  i ponad 8,5 tys. zgonów, a i tak często słychać głosy, że raporty są masowo zaniżane. Różne stany w różnym stopniu wprowadzają ograniczenia. Władze Rio częściowe obostrzenia przedłużyły do 11 maja, choć niektórzy naukowcy sugerują bardziej radykalne kroki wzorem innych większych miast.

Reklama

Najgorzej jest w położonym w środku Amazonii dwumilionowym Manaus, gdzie zakłady pogrzebowe od początku tego tygodnia nie przyjmują już zamówień na nowe pochówki. Liczba pogrzebów wzrosła trzykrotnie. Trumny ze zmarłymi zaczynano umieszczać w masowych grobach, ale rodziny nieboszczyków zaczęły się buntować i zaniechano tego procederu. Od czwartku mieszkańców obowiązuje ścisła izolacja, choć prezydent Jair Bolsonaro apelował, żeby nie zatrzymywać gospodarki i możliwie normalnie funkcjonować. Mieszkańcom Manaus nie sprzyja położenie miasta oraz końcówka pory deszczowej, podczas której choroby układu oddechowego są powszechne i wirus ma wyjątkowo dużo potencjalnych ofiar. Do tego oczywiście miejscowa służba zdrowia jest niesprawna, brakuje sprzętu i personelu. W Manaus nieraz występują inne epidemie, na przykład gorączki denga, więc nawet bez koronawirusa nie brakowało problemów. Coraz częściej pojawiają się opinie, że lokalne władze zareagowały zdecydowanie za późno. Stan wyjątkowy ogłoszono dopiero 10 dni po wykryciu pierwszego zakażenia (49-latka, która przyleciała z Londynu).

Z drugiej strony, wielu nawet teraz odmawia noszenia masek i zostawania w domu. Brazylijska mentalność daje o sobie znać, a przy okazji usprawiedliwia ją postawa prezydenta. Bolsonaro dopiero co stwierdził, że chciałby, aby futbol w kraju wrócił już do życia, argumentując to tym, że dla zawodników COVID-19 stanowi minimalne zagrożenie. Krajowa federacja odpowiedziała dyplomatycznie, że sezon zostanie zainaugurowany najszybciej, jak to możliwe. Rzecz jasna początkowo bez kibiców na trybunach.

Wygląda jednak na to, że jeszcze długo Brazylia będzie miała poważniejsze problemy niż to, kiedy piłkarze wrócą do gry.

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
3
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać
Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Komentarze

3 komentarze

Loading...