Reklama

W piątek wraca liga koreańska. Jak wyglądał ich powrót?

redakcja

Autor:redakcja

06 maja 2020, 17:08 • 4 min czytania 2 komentarze

Korea Południowa w pewnym momencie była jednym z krajów, w których najbardziej rozszalał się COVID-19. Tymczasem poradzono sobie z nim na tyle, że już w najbliższy piątek – tak jest, ósmego maja – wracają nawet rozgrywki piłkarskie. Według jakich obostrzeń i jakich regulacji? Co za warunki musiały spełnić kluby i jak udało im się doprowadzić do niechybnie zbliżającego się powrotu? Czy koreański przypadek może czegoś nauczyć Ekstraklasę?

W piątek wraca liga koreańska. Jak wyglądał ich powrót?

Szczyt wzrostu zachorowań przypadał w Korei Południowej na przełom lutego i marca. W pewnym momencie liczba zachorowań rosła w takim tempie, w jakim eksplodowała we Włoszech. Notowano w najgorszej chwili kilkaset zachorowań każdego dnia.

Ale potem udało się doprowadzić do regresu.

W tym momencie Korea Południowa notuje zaledwie pojedyncze przypadki. Oczywiście wciąż trzeba zachowywać ostrożność i tak dalej, ale nie da się ukryć: wyjechali z tunelu. Dziś Korea Południowa przedstawiana jest jako symbol sukcesu walki z koronawirusem, udało im się bowiem znacząco ograniczyć pandemię. Koreańczycy zrobili to stawiając na między innymi:

Reklama

– Tydzień po pierwszym zdiagnozowanym przypadku, rząd spotkał się z przedstawicielami przemysłu farmaceutycznego i innymi firmami, wszyscy mieli być przestawiani na masową produkcję kombinezonów czy testów;

– Szybko głośnym przykładem była msza w jednym z kościołów, która przyspieszyła drastycznie rozwój koronawirusa w danym mieście – wyciągnięto z tego wnioski;
– Korea Południowa postawiła na masowe testy, w tym testy “drive-thru”, ale już, poza badaniem temperatury, również z wymazem;
– Otwarto sześćset specjalnych centrów do robienia testów;
– Jak u kogoś wykryto koronawirusa, dochodziło do swoistego dochodzenia i badania wszystkich, z którym mógł się spotkać w ostatnim czasie, każdy był testowany;
– Oczywiście zakażony dostawał kwarantannę, miał obowiązek zainstalować aplikację, która sprawdzała gdzie jest;
– Społeczeństwo, podobnie jak u nas, nie oponowało przeciw noszeniem maseczek czy zachowywaniem dystansu społecznego, ta świadomość społeczna była na wysokim poziomie, a jej konsekwencją było też wiele inicjatyw oddolnych i wolontariatów.

Sytuacja została uspokojona, niemniej skoro wracają w piątek, to przygotowania do powrotu musiały zacząć się jeszcze w fazie gorszej sytuacji, gdy codzienna liczba zachorowań była znacznie wyższa. Jak przeprowadzono przygotowania do powrotu ligi?

1100 osób – piłkarze, sędziowie, wszyscy, którzy muszą obsługiwać mecz – zostało przebadanych tydzień temu, a wszystkie wyniki były negatywne. Nikt nie narzekał, że piłkarze zabierają testy tym, którzy bardziej ich potrzebują – niemniej Korea ma w kwestii testów wielki komfort, jest nawet ich eksporterem.

Jeśli koronawirus zostanie wykryty w trakcie sezonu u któregoś z zawodników, wtedy mecze tej drużyny zostają zawieszone na dwa tygodnie, tak samo jak i rywali, z którymi mógł zetknąć się ten gracz. Pozostałe drużyny będą jednak grać.

Instrukcje co do samych gier są bardzo precyzyjne:
– Zakaz plucia i wydmuchiwania nosa
– Jak najmniej konwersacji na boisku
– Reporterzy dopuszczeni do rozmówek, ale na dystans
– Żadnych uścisków dłoni
– Obsługa meczu i trenerzy w maskach
– Piłkarze zachowują dystans od siebie wchodząc na boisko
– Mają też dedykowane, opisane nazwiskiem butelki z wodą.

Reklama

Te obostrzenia były testowane podczas sparingów, ale co tu kryć – nie wszystkim się podobają. Niektórzy pytają: jaki sens ma zachowywanie dystansu od siebie między piłkarzami wchodzącymi na murawę, skoro na boisku i tak będzie walka o każdy centymetr? To jednak detal – wielu graczy nie wyobraża sobie jak rozegrać mecz bez komunikacji (albo z poważnym jej ograniczeniem). Nie tylko na naszych stadionach, gdy akurat nie ma widzów, słychać komendy co chwilę – nie tylko te “WYJAZD” i “JEDŹ”. Piłkarze przekazują sobie role, szukają nowych rozwiązań – każdy, kto grał, wie ile rozmowa potrafi zmienić w meczu, ba, jak jest nieodzowna. Teraz nie będzie to możliwe. Oczywiście analogicznie odnosi się to do dyskusji z arbitrami czy przeciwnikiem.

Ciekawe, czy jak po ostrym faulu poszkodowany rzuci mięsem, też dostanie żółtą kartkę?

Ciekawe, czy krzyknięcie “wyjdź na pozycję” z paru metrów będzie karane, piętnowane? A jeśli nie, to od ilu metrów można się porozumiewać? Czy jest jakiś limit słów?

Trochę szukamy dziury w całym, ale by pokazać, że pewne kwestie muszą być potraktowane raczej jako wytyczne, niż coś przestrzeganego “pod linijkę”.

Ciekawe, że K-League może wręcz obecnie zyskać – na początku roku miała potężny problem ze sprzedażą praw telewizyjnych. Teraz, choć to nie jest liga najbardziej prestiżowo, według doniesień chętni pukają do drzwi znacznie, znacznie częściej – w tym również z Europy.

Kwan Oh-Gap, prezydent K-League mówił The Guardian: – Futbol na żywo jest obecnie rzadkością. Wielu widzi szansę w transmitowaniu topowej ligi koreańskiej. Mamy tylko nadzieję, że fani nie zapomną o nas, gdy skończy się kryzys.

Mecz otwarcia na pewno będzie dostępny na Youtube – już jest promowany, transmisja czeka.

Ligę ograniczono natomiast pod względem liczby kolejek – z 38 meczów przewidzianych w tym sezonie do 27. Sezon miał się zacząć już w lutym. Ciekawe natomiast, że jedna drużyna… już jest pewna spadku. Sangju Sangmu, klub wojskowy, w którym występują akurat powołani do wojska zawodnicy – z punktu technicznego wypożyczeni. Klub przenosi się z Sangju, co skutkuje automatyczną relegacją.

Powrót kibiców? Na razie kwestia dalszej perspektywy, ale jak to u Koreańczyków – już planowanej. Sektor po sektorze, powoli zwiększać obecność ludzi na trybunach, na pewno nie nagłe otworzenie całego obiektu.

Ale i tak nie da się ukryć: Korea daje nadzieję.

Najnowsze

Komentarze

2 komentarze

Loading...